Wyczerpaliśmy już zasoby naturalne Ziemi na ten rok. Dług ekologiczny nalicza się od 29 lipca
W 1993 roku ten smutny dzień wypadł 21 października, w ubiegłym roku był to już 1 sierpnia, a w tym… dzień długu ekologicznego mamy już za sobą. Co to dokładnie oznacza? Nie trzeba być ekspertem, aby wyliczyć, że coraz szybciej wyczerpujemy zasoby naturalne Ziemi. 29 lipca 2019 roku, najwcześniej w historii – nasza Planeta zaczęła żyć na kredyt, czerpiąc ze źródeł, które jeszcze nie zdążyły się odnowić. Gołym okiem widać jak zmierzamy do zagłady, a dzień długu ekologicznego jest jedną z przesłanek. Jak nietrudno się domyślić związany jest z wszystkim tym, z czym ci, dla których przyszłość Ziemi jeszcze coś znaczy – walczą. A zatem smog, zanieczyszczenia oceanów, wszędobylski plastik. Najwyższy czas się obudzić!
Wyczerpaliśmy już zasoby naturalne Ziemi na ten rok. Dług ekologiczny nalicza się od 29 lipca
Każdego roku organizacja Global Footprint Network podaje tzw. dzień długu ekologicznego. Po raz pierwszy niepokojącą datę przedstawiono w latach 70. XX wieku. Wówczas zasoby naturalne Ziemi skończyły się trzy dni przed Sylwestrem. Z roku na rok jest jednak coraz gorzej, bo… coraz wcześniej. Prawdziwy niechlubny rekord już w tym roku padł – 29 lipca. – Wykorzystaliśmy zasoby przyrody 1,75 razy szybciej, niż ekosystem może się regenerować – zacytowała przerażający komunikat organizacji Global Footprint Network „Rzeczpospolita”.
Każde państwo ma swój wkład: jedne większy, inne jeszcze większy
Największy wpływ na zaciągnięcie długu ekologicznego tak wcześnie mają Amerykanie, którzy wykorzystali zasoby już 15 marca. Eksperci wyliczyli, że gdyby inne państwa produkowały tyle śmieci co USA, potrzebowalibyśmy zasobów naturalnych z 5 dodatkowych planet – inaczej Ziemi już by nie było. A co z pozostałymi częściami świata? Australia zadłużyła się 31 marca, w tym samym z resztą miesiącu co Katar. Niestety, Polska również wyprzedziła globalną datę, bo u nas wyznaczono ją na 15 maja.
Węgiel, woda i drewno
Wśród zasobów naturalnych, które nie nadążają się odnowić jest przede wszystkim woda, bez której nie ma życia. Kończy się też drewno i węgiel. Efekty? Erozja gleby, przerzedzone lasy, zanieczyszczone powietrze. W tym momencie konieczne jest już podjecie globalnych kroków. W przeciwnym razie koniec naszej cywilizacji datowany na 2050 rok – nieuchronnie się zbliża.
Źródło: Rzeczpospolita