Zagoniona mama
Zdarza Ci się spóźniać na umówione spotkania? Zapominasz o zapłaceniu rachunków na czas? Masz wrażenie, że zalewa Cię tysiące obowiązków i spraw? Czujesz się przytłoczona zadaniami i zobowiązaniami? Masz poczucie utknięcia lub kręcenia się w koło?
Spróbuj zatrzymać się na chwilę, wziąć oddech i przyjrzeć się spokojnie swemu życiu.
Czasami wpadamy w pułapkę oczekiwań i wymagań stawianych nam przez najbliższe otoczenie, rodzinę. Zdarza się też tak, że wymagania stawiamy sobie same. “Muszę być najlepsza, muszę skończyć studia, powinnam zrobić to najlepiej, trzeba zawsze dużo pracować żeby osiągnąć sukces…” Pomyśl wtedy: skąd takie zdania biorą się w twojej głowie. Czy rzeczywiście “musisz, powinnaś, trzeba…”? Może spróbuj te słowa zamienić na “chcę… i nie chcę… ”.
Możesz wtedy przejść do świadomego planowania swoich spraw. Podziel je na ważne i pilne – do nich zaliczają się wszystkie sprawy, które zapewniają Ci poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa. Dla każdego będzie to inna sprawa, w zależności od wyznawanych wartości i stylu życia. Może to być np. punktualne dotarcie do pracy czy odwiezienie dziecka do szkoły, terminowe załatwienie spraw w urzędzie. W tej kategorii znajdują się naprawdę sprawy najważniejsze i nie ma ich zbyt wiele w ciągu twojego dnia czy tygodnia.
Kolejną kategorią są sprawy ważne lecz niepilne. To sprawy związane z naszymi celami długofalowymi i wyznawanymi wartościami. Są to zadania wykonywane etapami, które przybliżają nas do realizacji naszych marzeń i planów. Ważne, żebyś co jakiś czas robiła podsumowanie osiągnięć i sprawdzała na jakim etapie drogi się znajdujesz. To może podziałać motywująco.
Są też sprawy nieważne i pilne. I to przy tych właśnie, wpadamy w pułapkę zagonienia. Wile spraw w tej kategorii, błędnie oceniamy jako ważne i pilne. A one są po prostu do wykonania na “tu i teraz”, związane są z konkretnym zadaniem bądź czynnością. Kiedy je odkładamy, piętrzą się i zaczynają nas przytłaczać.
Ostatnią kategorią są sprawy nieważne i niepilne. Są to czasami rzeczy, którymi zajmujemy się tylko po to, by nie zająć się tymi, z powyższych kategorii. Sprzątamy szafki, przeglądamy strony internetowe i gazety, rozmawiamy przez telefon…. i po kilku godzinach okazuje się, że jesteśmy spóźnione na spotkanie, raport dla szefa nie jest gotowy, nie mamy zakupów na obiad, dziecko czeka na nas w świetlicy, mąż nie ma uprasowanej koszuli na spotkanie, kolejna lektura jest odłożona na półce … i jeszcze chciałybyśmy umyć okna. Wtedy właśnie pojawia się uczucie złości na siebie i frustracji. Warto zamienić je na poczucie satysfakcji i zadowolenia; zacząć planować swoje sprawy bardziej świadomie.
Marta Wołowska-Ciaś
Dziennikarka, Psychoterapeutka Gestalt
http://www.wolowska.pl/