Zabieg Anti-Ageing z dermokosmeceutykami Nimue. Nasza redaktorka sprawdziła to na własnej skórze!

Odmładzanie skóry, czyli zabiegi Anti-Ageing stają się coraz popularniejsze. Najlepiej jeśli wykonywane są w towarzystwie przyjaznych dla skóry dermokosmeceutyków. My postawiliśmy na markę Nimue i godzinny zabieg bez użycia skalpela. Przedstawiamy nasze wrażenia!

Wygładzona, jaśniejsza i rozświetlona skóra, która sprawia wrażenie o wiele młodszej. Takie efekty, zgodnie z zapowiedzią, przynieść ma zabieg Anti-Ageing z użyciem dermokosmeceutyków Nimue. Wybrałam się więc do gabinetu kosmetycznego, by przekonać się czy faktycznie poczuję się odmłodzona. I co najważniejsze – czy zobaczę to w swoim lustrzanym odbiciu. Zabieg wykonałam w Klinice Medycyny Estetycznej dermaART w Koszalinie. Dziś chciałabym podzielić się z Wami własnymi odczuciami i wnioskami. Na początek napiszę jedynie, że naprawdę było warto.

Zabieg Anti-Aging z dermokosmeceutykami Nimue. Nasza redaktorka sprawdziła to na własnej skórze!

Na pewno jesteście ciekawe jak wyglądał sam zabieg. A zatem trwał około godziny i składał się z kilku etapów. Na początek moja skóra (twarz oraz dekolt) została dokładnie oczyszczona. Później przyszedł czas na piling enzymatyczny dermokosmeceutykami Nimue z papainą, bromelainą i olejkiem pomarańczowym. Aplikowany jest 15% Bio-Active Complex, czyli bezpieczny kompleks kwasów alfa – hydroksylowych. Przy okazji wykonany został intensywny masaż całej twarzy. Kolejny krok to aplikacja ampułki TDS dobranej do rodzaju skóry. Moja cera nigdy nie sprawiała mi większych problemów i poza drobnymi uszkodzeniami oraz wypryskami zaliczana jest do normalnej. Użyto więc Nimue to cery dojrzałej, która redukuje oznaki starzenia. Niech nie zwiedzie was mój wiek. 30 lat to już dobry moment, aby zadbać o pielęgnację idącą również w tym kierunku. Na tym etapie nakładana jest na 20 minut maska na bazie ziemi okrzemkowej, kwasu alginowego pozyskiwanego z wodorostów morskich i zielonej herbaty.  Później przychodzi czas na mgiełkę z estrami witaminy C, ekstraktem z cytryny, pomarańczy i ogórecznika, a na koniec – na  silny przeciwutleniający kompleks SPF 40 w formie nietłustej emulsji.

 

Moje wrażenia

Powyżej pojawiło się trochę teorii i fachowych nazw, a teraz czas, abyście dowiedziały się jak to wszystko działa w praktyce. A zatem zabieg dotyczy zarówno twarzy, szyi, jak i dekoltu – czyli tych wszystkich miejsc, gdzie najbardziej widać niechciane oznaki starzenia. Jeżeli są jeszcze słabo widoczne, bardzo dobrze, ale to nie znaczy, że nie powinnaś zacząć robić zabiegi, które opóźnią nadejście znienawidzonego dnia. Dlatego też kuracja Anti-Ageing w moim wieku jest już jak najbardziej wskazana. Po nakładaniu kolejnych dermokosmeceutyków czułam przyjemny i orzeźwiający chłód. Żadnego pieczenia, swędzenia itp. Ciepło na twarzy poczułam za to w trakcie wykonanego masażu. Kilkuminutowe rozmasowywanie kolejnych jej fragmentów, jak mniemam miało jeszcze bardziej pobudzić do pracy komórki pod skórą. Z pewnością intensywnie pracowały, bowiem czułam jak poszczególne mięśnie dosłownie buzowały! Emocje wyciszyła chłodząca i przyjemna maska o orzeźwiającym cytrynowym zapachu. Miała konsystencję nieco rozrzedzonego kremu. Również ten, nałożony na sam koniec, sprawił, że czułam, że moja twarz jest odżywiona i gładka jak nigdy wcześniej, a do tego odpowiednio nawilżona.

 

Widoczne efekty i świetne samopoczucie

Na ten zabieg warto zdecydować się choćby dlatego, że zdecydowanie poprawia samopoczucie. Czułam się przede wszystkim wypoczęta, podekscytowana i gotowa do działania. Moja skóra natomiast była gładka w dotyku, wygładzona i jakby bardziej naciągnięta. Zniknęły drobne przebarwienia i nie było na niej nawet milimetra suchej skóry. Wieczorem, kilka godzin po odwiedzinach w gabinecie efekt świeżości nadal się utrzymywał. Pojawiły się też dwa niewielkie i słabo widoczne wypryski. Pobudzona skóra w ten sposób pozbyła się toksyn. Gdy pisze ten artykuł minęła już doba, a moja twarz nadal jest gładka i naciągnięta. Na pewno również dlatego, że do pielęgnacji po zabiegu stosuję przeznaczone dla mojej cery kosmetyki Nimue. Poniżej fragment mojej twarzy dzień po. Mam nadzieję, że choć po części widać rozjaśnienie i wygładzenie. A co do częstotliwości stosowania zabiegu, tak, aby było prawie idealnie – najlepiej wracać do niego co około 3 miesiące, a efekty wzmacniać właśnie dermokosmeceutykami Nimue. Cena wizyty w gabinecie waha się w granicach 200 złotych.


 

Artykuł powstał przy współpracy z  KLINIKĄ DERMAART

Na zdjęciu: właścicielka kliniki dermaART Kamila Łabiak

DERMAART

ul. Św. Wojciecha 16, Koszalin
tel.: +48 731 118 885
klinika@dermaart.pl

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (178 głosów, średnia: 4,25 z 5)
zapisuję głos...