Wywiad z Gwiazdą: DJ Adamus i Ada Szulc – Warto iść za głosem serca

On – znany szerszej publiczności jako aktywnie działający producent, Dj i muzyk. Ona – młoda, piękna, zdolna wokalistka, finalistka programu X-Factor. DJ Adamus i Ada Szulc zabierają Czytelników na Kubę.

On – znany szerszej publiczności jako aktywnie działający producent, Dj i muzyk. Współtworzy duet producencki WET FINGERS i dba o oprawę muzyczną programu KUBA WOJEWÓDZKI. Ona – młoda, piękna, zdolna wokalistka, finalistka programu X-Factor. Nagrała piosenkę tytułową do filmu BIG LOVE. DJ Adamus i Ada Szulc zabierają Czytelników na Kubę.

cuba-dod-05s1

Kooperacja producenta i wokalistki, przy projekcie koncepcyjnym to bardzo popularna forma współpracy poza granicami Polski. W naszym kraju nie do końca. Jak myślicie, z czego to wynika?
Ada: Może dlatego, że boimy się ryzykować, że wolimy iść wydeptanymi, przetartymi ścieżkami? Ludzie boją się podejmować ryzyka, wolą trzymać się utartych schematów. Wybraliśmy tę ścieżkę po to, żeby uczyć się na własnych, a nie na czyichś, błędach.
Adam: Być może podchodzę do tego trochę egoistycznie, ale jest w Polsce kilku naprawdę zdolnych producentów, którzy jednak nie do końca są artystami. Tzn. produkują taśmowo. Siedzą w studiu jak tacy rzemieślnicy, kują żelazo i albo im coś wyjdzie, albo nie. Jeśli wyjdzie, to wszyscy do nich walą drzwiami i oknami i mówią o wielkim sukcesie. W tej warstwie artystycznej, w której my działamy, sukces nie jest weryfikowalny i przewidywalny. Poszliśmy tą drogą, bo największą frajdę sprawia nam emocjonalne zaangażowanie w ten projekt.

Adamie, od ponad dekady znany jesteś szerszej publiczności jako aktywnie działający producent, Dj i muzyk. Współpracowałeś z czołówką polskiej sceny muzycznej. Współtworzysz duet producencki WET FINGERS. Dbasz o oprawę muzyczną programu KUBA WOJEWÓDZKI, a także byłeś odpowiedzialny za muzykę do filmu SALA SAMOBÓJCÓW i BIG LOVE. Muzyka towarzyszy ci chyba od dziecka?Kiedy zrozumiałeś, że swoje życie chcesz poświęcić muzyce, graniu? 
Adam: Z wykształcenia jestem dziennikarzem, interesowałem się mocno zagadnieniami politologicznymi, jednak fascynacja muzyką pojawiła się zdecydowanie szybciej. Świadomie zacząłem słuchać muzyki w siódmej klasie szkoły podstawowej. Muzyka była obecna w moim domu od zawsze, bowiem tato był gitarzystą w zespole rockowym, a mama uwielbiała oglądać teledyski i Sade. Oprócz intensywnego i aktywnego słuchania muzyki, pojawiła się u mnie fascynacja grą na gitarze, gdyż był to jedyny instrument dostępny dla osób, które nie uczęszczały do szkoły muzycznej. Po liceum zacząłem interesować się montażem dźwięku, biegałem po mieście z dyktafonem, ciąłem dźwięki. Następnie zostałem zaangażowany do produkcji reklam muzycznych, co dawało mi ogromną frajdę i zadowolenie.

Przygotowując się do naszej rozmowy wyczytałam w internecie, że wiele osób zarzuca Ci, że gdyby nie współpraca z Kubą Wojewódzkim, nikt by o Tobie nie usłyszał…
Adam: 
Szanse w życiu są po to, żeby je wykorzystywać. Jeżeli nie nadawałbym się na to stanowisko, nie robiłbym tego ponad 11 lat. Prawda jest też taka, że z Kubą znamy się 15 lat. Byłem dziennikarzem w miesięcznikach muzycznych „Brum” i „Plastik”, których był redaktorem naczelnym i współwydawcą. Trafiłem tam tylko dlatego, że w 1997 roku wydałem jako gitarzysta dość alternatywny album. Płytę, którą zafascynowało się środowisko muzyczne. Wygraliśmy dzięki niej festiwal w Koszalinie i polecieliśmy na trasę do Francji. Życie zatem to układanka puzzli, wyciągając jeden – nie jesteśmy w stanie zobaczyć całości obrazu.

Ado, czytamy o Tobie: „ADA SZULC – znana szerszej publiczności z programu X-FACTOR. W telewizyjnym show dotarła do ścisłego finału. Pod okiem KUBY WOJEWÓDZKIEGO miała możliwość zasmakowania produkcji telewizyjnych, pracy w studio i współpracy z polskim show-biznesem. Na swoim koncie ma także nagranie piosenki tytułowej do filmu BIG LOVE.” Dlaczego zdecydowałaś się na udział w tym programie i jak ocenisz pierwsze zetknięcie z polskim show-biznesem? 

Ada: Z formatem X Factor zetknęłam się mieszkając u rodziców w Anglii. Zafascynowałam się tym programem i stwierdziłam, że jeśli będzie kiedykolwiek w Polsce, to na pewno w nim wystartuję. Tak też się stało. Biorąc udział w telewizyjnym show miałam wrażenie, że cały czas ktoś nade mną czuwa, usuwa wszelkie przeszkody. Oczywiście, występy wiązały się z ogromną pracą, wysiłkiem i stresem, bo w rzeczywistości to wszystko nie wygląda tak kolorowo i pięknie jak w telewizji, ale miałam wrażenie, że wszystko idzie po mojej myśli. Jeśli chodzi o pierwsze zetknięcie z show-biznesem, to muszę przyznać, że był to dla mnie skok na głęboką wodę. Jest to zupełnie nowe doświadczenie. Bywa momentami ciężko, ale najważniejsze to pozostać sobą i robić to, co się kocha. Choć wiem, że łatkę X-Factora będę miała przyklejoną na zawsze, to jednak niczego nie żałuję, bo gdyby nie ten program, nie siedziałybyśmy tu dzisiaj razem.

Dwa totalnie różne charaktery, dwie zupełnie różne osobowości… a jednak trafiły na siebie. Jak doszło do Waszego pierwszego spotkania? Kto wyszedł z inicjatywą wspólnego projektu o nazwie „1000 miejsc”?
Ada: Wszystko jest dziełem przypadku. Poznał nas ze sobą nasz wspólny znajomy, który powiedział Adamowi, że chciałabym coś fajnego zrobić. Zamknęliśmy się w studiu i choć początkowo planowaliśmy nagranie tylko jednego utworu, wyszło nam tego materiału całkiem sporo.
Adam: Tak naprawdę zaczęliśmy od zupełnie innej muzyki i chwała Bogu za to, że nic nam z tych moich pierwszych planów i pomysłów nie wyszło. Ten projekt pokazał mi, że życie jest zbyt krótkie na to, by robić rzeczy, w które się w stu procentach nie wierzy, że warto iść za głosem serca i tym, co nam w duszy gra. Coś, co jest nam pisane, zawsze do nas przyjdzie. Kwestia tylko tego, czy jesteśmy pracowici i chętni by to zrealizować. Pierwszy singiel bardzo się spodobał. Teraz skonfrontujemy go z całą płytą.

Co było inspiracją projektu?
Ada: Powiedzenie: 1000 places to see before we die. Tak naprawdę tytułowa piosenka „1000 miejsc” powstała na samym końcu. Zupełnie spontanicznie. Najpierw po angielsku (chciałam, żeby została w tej wersji), jednak Adam upierał się, by przetłumaczyć ją na polski. I to był strzał w dziesiątkę. Wszystkie teledyski kręcimy w różnych zakątkach świata. Jest to nasza muzyczna podróż po najciekawszych i najbardziej fascynujących miejscach na ziemi.

Muzyka projektu to szeroko pojęta muzyka lounge z nowoczesnymi brzmieniami elektronicznymi, wsparta instrumentami akustycznymi. Przemieszczacie się między gatunkami, takimi jak trip hop, chill out czy nawet bardziej utanecznione rytmy deep house. Jak Ado odnajdujesz się w tych klimatach?
Ada: Idealnie. Wydaje mi się, że jest to kwestia uzupełnienia, dogrania się. Jest między mną a Adamem jakaś biologiczna symbioza. (śmiech)

Adamie, który rodzaj muzyki jest ci najbliższy?
Adam: 
Po ośmiu latach grania w klubach, projekt „1000 miejsc” jest dla mnie balsamem dla duszy i pewnego rodzaju odskocznią, ukojeniem. To coś, czego tak naprawdę potrzebowałem. Muzycznie zaiskrzyło między mną a Adą, co mnie bardzo cieszy.

Pierwszy teledysk nakręciliście na Kubie, drugi powstał w Tokio. Dlaczego akurat tam? Skąd pomysł, żeby nakręcić clipy w tak wyjątkowych miejscach?
Ada
: Wybieramy miejsca, w których po prostu nie byliśmy.
Adam: Kubę zaproponował nam sam producent teledysku. Nie oponowaliśmy, nie było żadnych zastrzeżeń i tak o to znaleźliśmy się w Ameryce Środkowej. (śmiech)

Dużo gracie, występujecie praktycznie w całej Polsce. Czy po zejściu ze sceny rozmyślacie czasem o tym, co zrobilibyście inaczej?
Ada: 
Ludzie dają tak fantastyczną energię, że kompletnie się nie myśli o tym, czy zaśpiewało się idealnie, czy nie. Schodząc ze sceny mam zupełnie inne myśli w głowie.
Adam: Scena to żywioł, spontan. Ona rządzi się swoimi prawami. Każda chwila, sekunda na scenie jest jedyna i niepowtarzalna. Nie do powtórzenia.

Adamie, w jednym z wywiadów przeczytałam takie słowa: „Ktoś, kto odnosi sukces musi być kontrowersyjny, bo ludzie przezroczyści nie odnoszą sukcesów w obecnych czasach, gdzie przekaz reklamowy czy marketingowy musi być mocny. Współczesny świat rządzi się kontrowersją.”
Adam:
 Jest coś takiego jak tania kontrowersyjność i kontrowersyjność fajna, przemyślana. Są artyści, którzy potrafią być kontrowersyjni w sposób ciekawy i elegancki, a są artyści (przeważnie są to pseudoartyści), którzy zalatują taniością i groteskowością. Ludzie powinni być kontrowersyjni dzięki swojej mądrości, a nie przez swoją głupotę. Obecne czasy i szybkość przepływu informacji poprzez różnego rodzaju plotkarskie portale doprowadza do tego, że klikanie w sieci jest jedynym wyznacznikiem popularności. Mądrość przegrywa z głupotą.

Możesz powiedzieć o Was, że jesteście kontrowersyjnym duetem?
Adam: 
Myślę, że poprzez to, co stworzyliśmy razem muzycznie, a przez co jesteśmy kojarzeni, to jest to duża kontrowersja, bo podejrzewam, że ludzie nie spodziewali się po mnie tak delikatnej muzyki.
Ada: Jeśli chodzi o muzykę, myślę, że jesteśmy kontrowersyjni, bo wybraliśmy drogę pod prąd. O wszystko walczymy sami. Ale też o to nam chodzi: by nie odwracać uwagi od tego, co mało istotne (od naszego wizerunku i całej tej niepotrzebnej otoczki). Chcemy być kojarzeni z naszą muzyką, z tym, co robimy i tworzymy.

Adamie, jesteś hedonistą? Jak rozumiesz pojęcie hedonizmu?
Adam: 
Hedonistą duszy jak najbardziej, hedonistą ciała jeszcze bardziej (śmiech). Lubię sobie sprawiać przyjemność. Kiedy nam jest dobrze, jesteśmy spełnieni, nie szukamy sobie problemów i jesteśmy dobrzy dla innych ludzi. Jestem po przekątnym biegunie jeśli chodzi o filozofię chrześcijańską, która twierdzi, że poprzez cierpienie dochodzimy do szczęścia. Ja twierdzę zupełnie inaczej. Poprzez przyjemność duszy i ciała dochodzimy do naszego szczęścia. Kiedy jesteśmy szczęśliwi, to jest nam łatwiej zaakceptować szczęście innych, dać szczęście innym. Uszczęśliwiajmy siebie, a nie na siłę innych, bądźmy dobrzy dla siebie.

Jesteście osobami, które ryzykują w życiu, stawiają wszystko na jedną kartę?
Ada: 
Tak, choć wynika to bardziej z nieświadomości tego, co ryzykuję. Podejmuję momentami spontaniczne decyzje, których – odpukać – nie żałuję. Szybciej coś robię, dopiero potem myślę i analizuję.
Adam: Postawiłem w swoim życiu wszystko na jedną kartę 13 lat temu, kiedy mając bardzo dobrze prosperującą firmę w swoim rodzinnym mieście, stwierdziłem, że osiągnąłem już taki poziom, że nie jestem w stanie dalej się w tym rozwijać. Pokusa stolicy była ogromna. Zaryzykowałem, przeprowadziłem się do Warszawy i wciąż idę do przodu. To była najlepsza decyzja mojego życia.

Czego życzycie naszym Czytelniczkom?
Ada: 
Szczęścia. Przewagi przyjemności nad bólem i cierpieniem.
Adam: Spełnienia. Kiedy jesteśmy spełnieni, jesteśmy szczęśliwi. A kiedy jesteśmy szczęśliwi, możemy dzielić się tym szczęściem z innymi. Z takich bardziej przyziemnych rzeczy – zdrowia, bo jego nie da się kupić za pieniądze.

cuba-dod-10s0 cuba-dod-11s1 cuba-dod-03s1 cuba-dod-09s1

Rozmawiała: Ilona Adamska
fot. Paweł Dyllus

Tekst pochodzi z portalu www.planetakobiet.com.pl

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (150 głosów, średnia: 4,45 z 5)
loading... zapisuję głos...