Uzależnienie od Internetu – siecioholizm – jak z tym walczyć?
Jak mógłby wyglądać współczesny świat bez Internetu? To właściwie wyzwanie dla twórców fantastyki naukowej, bo czerpanie ze zdobyczy nowych technologii informacyjnych tak mocno wrosło w naszą codzienność, że trudno nawet wyobrazić sobie inny scenariusz. Z Internetu korzystamy nieustannie, i w pracy, i w domu – wysyłamy mejle, płacimy rachunki, robimy zakupy, udostępniamy zwierzchnikom wyniki swojej pracy… Nie do pomyślenia jest, by można było z tego zrezygnować. Jednocześnie wzrasta liczba osób, które uzależniają się od Internetu do tego stopnia, że wpływa to negatywnie na ich zdrowie, finanse i relacje z bliskimi. Jak się przed tym uchronić?
Zadanie nie jest łatwe, gdyż zarówno rynek urządzeń mobilnych łączących się z siecią, jak i charakter mediów społecznościowych, podlegają ciągłej ewolucji. Dlatego też dopiero uczymy się, jak radzić sobie z zagrożeniami związanymi z korzystaniem z sieci. O ile kilka lat temu psychologowie ostrzegali przede wszystkim przed uzależnieniem od gier komputerowych, internetowego hazardu i pornografii (wśród zagrożonych tymi nałogami dominują zwłaszcza mężczyźni), o tyle dziś siecioholizm często oznacza kompulsywne dokonywanie zakupów online i niekontrolowane korzystanie z mediów społecznościowych. A tu aktywni są zarówno mężczyźni, jak i kobiety – z przewagą płci pięknej. Domeną wybitnie kobiecą jest nadużywanie komunikatorów internetowych, co związane jest z potrzebą zaspakajania potrzeb więzi towarzyskich, a często także intymności. Szacuje się, że z Internetu korzysta ponad 60% dorosłych Polaków, a zagrożonych uzależnieniem od sieci jest ok. 2%. To z pozoru nieduży odsetek wszystkich internautów, ale przecież skala nałogu wciąż rośnie.
Nie ulega wątpliwości, że o ekspansji siecioholizmu w dużej mierze decyduje zjawisko, które możemy obserwować dopiero od niedawna, a które diametralnie odmieniło nasz sposób postrzegania pracy zawodowej. Dzięki korzystaniu z wygodnych aplikacji online, serwisów społecznościowych i poczty elektronicznej nasza praca stała się przyjemniejsza, niż kiedykolwiek wcześniej. Z drugiej jednak strony nasi pracodawcy oczekują coraz większej elastyczności i dyspozycyjności. Powoli zapominamy już o takich niedogodnościach, jak zakaz używania w pracy Facebooka lub prywatnej komórki, za to coraz częściej wykonujemy służbowe rozmowy bądź odbieramy mejle od szefa w swoim czasie wolnym. I nie widzimy w tym nic złego. Psychologowie jednak ostrzegają: w ten sposób wytwarza się przymus nieustannej dyspozycyjności i niezdrowa konieczność bycia online. Łatwo wtedy przekroczyć granicę oddzielającą racjonalny sposób korzystania z sieci od nałogu.
Stawiamy diagnozę
Rozwiązywaniem problemów z uzależnieniem od komputera lub telefonu zajmuje się coraz więcej terapeutów w całej Polsce. Na bezpłatną terapię indywidualną można się udać np. do Krakowskiego Centrum Terapii Uzależnień. Zanim profesjonalną diagnozę postawi nam terapeuta, można spróbować odpowiedzieć sobie na następujące pytania: czy 70% (lub więcej) czasu spędzanego w sieci jest bez związku z naszymi obowiązkami szkolnymi, naukowymi lub zawodowymi? Czy zdarza nam się siadać do komputera lub zaglądać do telefonu tylko dlatego, że mamy wolny czas i nie wiemy, co z nim zrobić? Czy zdarza nam się przekraczać granicę między światem realnym a wirtualnym, np. obsesyjnie myśląc o tym, co się dzieje na portalu społecznościowym? Bo jeśli tak, to czas na choćby częściowe ograniczenie swojej obecności w sieci.
Warto też skorzystać z zestawu pytań opracowanych przez dr Kimberly Young, amerykańską psycholożkę od wielu lat zajmującą się siecioholikami. Pytania są proste: czy stale myślisz o tym, jakie działania podejmujesz w Internecie? Czy czujesz potrzebę zwiększania czasu spędzanego codziennie online? Czy zdarzyły ci się nieudane próby ograniczania tego czasu? Czy czujesz się zdenerwowana lub przygnębiona, gdy próbujesz przestać korzystać z sieci? Czy zdarza ci się przekraczać czas, jaki wyznaczyłaś sobie na surfowanie po Internecie? Czy z powodu nadużywania sieci zdarzyło ci się zaryzykować przyjaźń lub utratę pracy? Czy zdarzyło ci się okłamać bliskich, by zataić ilość czasu spędzanego w Internecie? Czy zdarza Ci się traktować świat wirtualny jako ucieczkę od problemów? Jeżeli odpowiedź na pięć spośród zamieszczonych wyżej ośmiu pytań jest twierdząca, najprawdopodobniej masz problem z uzależnieniem od Internetu.
I co dalej?
Najwyższy czas na zracjonalizowanie czasu spędzanego codziennie w sieci. Inaczej wpadniemy w poważny nałóg, objawiający się m.in. bezsennością, spadkiem popędu płciowego, wzrostem wagi i stanami depresyjnymi. Wtedy najprawdopodobniej konieczne będzie całkowite odcięcie na jakiś czas od sieci i przeprowadzenie leczenia przez profesjonalnego terapeutę. Zazwyczaj jednak jeszcze nie jest za późno na to, by samodzielnie poradzić sobie z wczesną fazą siecioholizmu.
Oczywiście, nie jest to takie proste. Na początek trzeba nauczyć się oddzielać życie prywatne od zawodowego. Czy naprawdę musimy być nieustannie dyspozycyjne, o każdej porze dnia lub nocy? Może warto zacząć od tego, by wyłączać wieczorem telefon i powstrzymać się przed częstym sprawdzaniem skrzynki pocztowej w oczekiwaniu na wiadomości dotyczące pracy? Jeżeli pozwalamy szefowi na przekraczanie rozsądnych granic oddzielających sferę prywatną od zawodowej, trudno będzie nam poradzić sobie z nałogowym korzystaniem z komputera lub telefonu. Dlatego też czasami najlepszym wyjściem jest zdefiniować te granice na nowo. Można np. ustalić sobie wybrane pory na sprawdzanie poczty i wyłączyć w skrzynce mejlowej oraz na kontach społecznościowych powiadomienia o nowych wiadomościach.
Kolejnym krokiem jest skrócenie czasu przeznaczanego na internetowe przyjemności. Jeżeli ograniczenie czasu spędzanego dziennie przed komputerem jest niemożliwe w godzinach pracy ze względu na jej charakter, zrezygnujmy z aktywności online po powrocie do domu. Zamiast przesiadywania na czacie, szukania okazji na tańsze zakupy lub grania w gry online wybierzmy spacer, rower, basen lub dobrą książkę. A co najważniejsze – spędzajmy więcej czasu z rodziną i przyjaciółmi. Tak po prostu, w świecie realnym. I niech naszych rozmów z bliskimi nie utrudniają migające ikonki z powiadomieniami na ekranie komputera lub telefonu.
Jeżeli samodzielne oddzielenie rzeczywistości od życia w wirtualnym świecie okaże się zbyt trudne, pomoże w tym terapeuta. W ośrodkach terapeutycznych organizuje się w tym celu np. „pogrzeby awatara”, ułatwiające oderwanie się od fikcyjnych, internetowych tożsamości. Warto spróbować!