Ultra fast fashion z Chin. W czym tkwi fenomen największej chińskiej marki modowej? Czy kupowanie w niej ubrań jest etyczne?
Chińska marka modowa Shein to jeden z największych gigantów światowych w produkcji i sprzedaży ubrań. Istnieje na rynku od 2008 roku. Corocznie zdobywa coraz większą popularność. Kierowana głównie do “Generacji Z”, ale każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Każdego dnia do oferty sklepu trafia co najmniej kilkaset nowych modeli ubrań! Czy wspieranie marki typu “fast fashion” działającego na tak ogromną skalę jest etyczne?
Codziennie na nasze skrzynki przychodzą nowe wiadomości kuszące kodami rabatowymi przy zakupach w sklepie internetowym “Shein”. W mediach społecznościowych śledzą mnie reklamy, które pokazują mi najbardziej dopasowane w mój gust modele ubrań. Nigdy jednak nie skusiłam się jeszcze na zakup. Choć rynek mody jest coraz bardziej zatłoczony, a wśród generacji Z rośnie świadomość zagrożenia kryzysem ekologicznym, Shein ma się wyjątkowo dobrze. Marka produkuje “plastikowe”, poliestrowe ubrania i nie jest tajemnicą, że jest odpowiedzialna za ogromną nadprodukcję. Skąd więc jej fenomen?
Ogromna popularność aplikacji
Shein to chińska marka modowa, która działa wyłącznie w Internecie. Oprócz klasycznej formy składania zamówienia przez stronę, marka oferuje również zakupy w swojej aplikacji. Stan na dziś (29.09.2021) – aplikacja została pobrana ponad 100 mln razy! Ogromną popularność Shein zawdzięcza zwłaszcza obecności w mediach społecznościowych. Jako jedna z pierwszych marek na świecie zaczęła działania promocyjne na TikToku, gdzie udało jej się podbić serca milionów ludzi z Gen Z. Shein nie ukrywa z jakich materiałów wykonane są ubrania oraz że produkcja odbywa się wyłącznie w Chinach. Jest jedną z najczęściej pobieranych aplikacji i nie ma ani jednego sklepu stacjonarnego. Szacuje się, że firma generuje rocznie 10 mld dolarów przychodu. Shein zostawia w tyle konkurencję innych sieciówek typu “fast fashion”, niektórzy nazywają ją nawet mianem “ultra fast fashion”.
Fenomen marki
Firma Shein jest wyceniana na co najmniej 47 mld dolarów. Szacuje się, że codziennie robi w niej zakupy nawet kilkanaście milionów osób! Marketing marki opiera się na influencerach i gwiazdach, głównie muzykach znanym młodszej publice. Dodatkowo świetną pozycję zawdzięczają umiejętności szybkiego reagowania na trendy oraz słuchania potrzeb odbiorców.
Umiejętne reagowanie na potrzeby rynku
Shein zdobył miano czołowego przedstawiciela “ultra fast fashion”, ponieważ codziennie (według niektórych źródeł) w ofercie sklepów pojawia się co najmniej 1000 nowych produktów. Marka reaguje na każdy, nawet najmniejsz mikrotrend. Nie stawia przy tym na jakość, więc może pozwolić sobie na bardzo niskie ceny, które zaczynają się już od kilku zł. Oferta sklepu ciągle jest uzupełniona, a katalog produktów przypomina samouczący się algorytm, który sprawdza, co “się klika”. Shein bierze pod uwagę nowy trend popularny w Sieci, gdzie ubrania mają służyć temu, żeby dobrze wyglądały na zdjęciu. Wiele młodych osób, zwłaszcza pretendujących do bycia Influencerem, używa ubrań wyłącznie do zdjęcia w mediach społecznościowych. Ponadto marka odpowiedziała na znaczącą niszę. Jako jedna z nielicznych marek tworzących ubrania zgodne z najnowszymi trendami, nie kończy swojej oferty na rozmiarach 42. Rozmiarówka kończy się na 4XL. Shein w tej kwestii wypełnia ogromną lukę.
Agresywny marketing i przywiązanie
Marka Shein ogromną przewagę zyskała tym, że stawiała na młode pokolenie, mikrotrendy i marketing internetowy dużo wcześniej niż inne popularne sieciówki. Jako jedna z pierwszych rozpoczęła też marketing w aplikacji TikTok, gdzie wciąż wiele marek jeszcze nie rozpoczęło swoich działań uważając, że publika aplikacji jest za młoda. Gdy raz wejdziesz się na stronę sklepu, będziesz atakowany reklamami na Facebooku i Instagramie. Codziennie Shein wysyła powiadomienia i wiadomości z kodami rabatowymi, zniżkami. Każdego dnia w promocji są setki, o ile nie tysiące produktów. Codzienne logowanie się w aplikacji dostarcza Użytkownikowi punkty, które może wymienić na zniżki.
Niska jakość
Nie jest niespodzianką, że za niską ceną idzie… niska jakość. Ubrania w Shein są produkowane z najniższej jakości tkanin i nie ma co się łudzić, że posłużą nam kilka lat, ale nie taki też jest ich cel. W komentarzach i opiniach można znaleźć wypowiedzi zadowolonych konsumentek – zadowolonych, bo nie oczekują nic wielkiego od tych ubrań. W popularnych sieciówkach “fast fashion” również wiele ubrań nie jest wysokiej jakości, ale znajdziemy wśród nich także modele bawełniane, z domieszką lnu, wełny, nie sam plastikowy poliester. Takie ubrania nie są dobre dla naszej skóry, nie są wygodne, a przede wszystkim nie są trwałe. Sama marka rzadko udziela się w mediach poza swoimi kanałami, jej filozofię i wartości raczej kształtujemy sami jako odbiorcy. Model biznesowy opiera się na kilku najważniejszych założeniach, czyli na wspomnianej już niskiej jakości i niskich cenach, a także na gigantycznej nadprodukcji i braku ekologicznych rozwiązań.
Poszanowanie dla środowiska
Shein jest aktualnie pod lupą wielu ekspertów i aktywistów. Gdy świat dowiedział się o “fast fashion” i wymógł zmiany na najpopularniejszych sieciówkach odzieżowych, nagle wyrósł chiński sklep modowy, który produkuje na potęgę gigantyczne ilości ubrań “na jeden raz”. I chociaż na stronie sklepu jest zakładka “Odpowiedzialność społeczna” to wiele rzeczy, o których pisze marka jest po prostu oczywista, np. to, że “prąd i woda są automatycznie wyłączane, gdy nie są używane”. Wykorzystywanie poliestru tłumaczy się jako sięganie po materiały z recyklingu, a ogromna ilość wprowadzanych nowości usprawiedliwiana stosunkowo niewielkim nakładem – 50-100 sztuk. Mnożąc jednak tę ilość przez liczbę codziennych nowości, wychodzi nam już ogromna liczba.
Daleko nam od potępiania marki, czy osób kupujących w tym sklepie. Shein odpowiada na potrzeby klientów, ma swój rynek zbytu, a ilość składanych zamówień potwierdza, że jest na taką markę zapotrzebowanie. Warto jednak w tym momencie zastanowić się nad własnym zachowaniem, czy jest ono racjonalne, czy działamy pod wpływem impulsu. Składanie rozsądnych zamówień nie jest przecież czymś złym. Problem zaczyna się, gdy robimy je kilka razy w miesiącu lub nawet w tygodniu, bo chcemy nadążyć za trendami. I kolejne pytanie, czy na pewno chcemy wspierać takiego rodzaju biznesy?