Redakcja KobietaMag.pl testuje: Szczoteczka soniczna do oczyszczania twarzy Foreo Luna Mini 2
Długotrwałe zamknięcie w domu, do jakiego zmusiła wszystkich pandemia i zyskany w jego następstwie dodatkowy wolny czas sprawiły, że wiele z nas zdecydowało się wypróbować naturalne rytuały piękna oraz sięgnąć po gadżety czy kosmetyki, na które czułyśmy się dotąd zbyt zabiegane. Szczególnie, że jest to obecnie jeden z niewielu sposobów na odprężenie i szybką poprawę samopoczucia. Do akcji #zostańwdomu dołączyła również nasza redakcja, decydując się „nadawać” do Was z krainy domowych pieleszy. Nie byłybyśmy sobą, gdybyśmy nie wykorzystały tej okazji do samodzielnego przetestowania któregoś z popularnych ostatnio, nowoczesnych sposobów pielęgnacji. Wybór padł na szczoteczkę soniczną do oczyszczania twarzy Foreo Luna Mini 2. Przeczytajcie, jak przebiegły nasze eksperymenty z tym uroczym, silikonowym gadżetem i sprawdźcie, co dobrego może on zdziałać dla zmęczonej cery!
Jako właścicielka wyjątkowo problematycznej cery z powracającymi wypryskami, nieestetycznymi, miejscowo przesuszonymi skórkami i skórą wiecznie poszarzałą od ciągłej ekspozycji na niebieskie światło laptopów czy smartfona, zdecydowałam się osobiście przetestować soniczną szczoteczkę, o której od jakiegoś czasu rozpisują się wszystkie beauty influencerki, modelki i gwiazdy Hollywood. Byłam ciekawa, czy urządzenie to pomoże mi uporać się z kapryśną cerą, na którą do tej pory nie znalazłam odpowiedniego lekarstwa. Po trzech tygodniach używania Foreo Luna Mini 2 dostrzegam już efekty zmian, jakie zaszły w moich codziennych rytuałach oczyszczania i pielęgnacji twarzy. Powracam więc do Was, by z czystym sumieniem podzielić się obserwacjami!
Redakcja KobietaMag.pl testuje: Szczoteczka soniczna do oczyszczania twarzy Foreo Luna Mini 2
Luna mini 2 to jeden z kilku modeli sonicznych szczoteczek do mycia twarzy od marki Foreo. W porównaniu do wersji o standardowym (nieco większym) rozmiarze oraz turystycznego modelu Foreo Go wydaje się być wygodniejsza w użyciu. Z uwagi na swoją wielkość i opływowy kształt doskonale dopasowuje się do drobnej kobiecej dłoni.
Jest dostępna w różnych kolorach. Mnie trafił się modny Tiffany Blue, który idealnie wpisuje się w klimat łazienkowej przestrzeni. Budzi naturalne skojarzenie z lazurowym odcieniem wody i przyjemnym orzeźwieniem.
Powierzchnia szczoteczki Foreo Luna Mini 2 jest pokryta miękkim silikonem i ma wydzielone 3 osobne strefy. Największa, przednia, została wyposażona w bardzo cienkie i krótkie wypustki służące do delikatnego oczyszczania skóry normalnej oraz wrażliwej. Nieco węższa, tylna, posiada grubsze i bardziej sztywne zakończenia przeznaczone dla skóry tłustej i przetłuszczających się partii cery mieszanej. Na czubku szczoteczki umieszczono zaś pojedyncze grubsze wypustki stworzone z myślą o oczyszczaniu trudno dostępnych miejsc, w których pory często są zapychane przez sebum. To miejsca takie jak nos, czubek brody czy czoło tuż pod linią włosów. Szczoteczkę zasila się, podłączając ją za pomocą kabla USB do komputera lub gniazdka (doczepiając wtyczkę). Jedno pięciogodzinne ładowanie wystarcza nawet na kilka miesięcy codziennego użytkowania.
Jak działa Foreo Luna Mini 2?
Jak opisuje producent, mechanizm działania szczoteczki opiera się na nowoczesnej technologii pulsacji T-Sonic™ o 8 stopniach natężenia, regulowanych za pomocą przycisków z plusem i minusem. Emitowane za jej sprawą fale soniczne przenikają do głębszych warstw skóry, oczyszczając zapchane pory i zmywając aż 99,5 % zanieczyszczeń środowiskowych, łoju i martwych komórek naskórka. Dzięki temu urządzenie umożliwia kompleksową poranną pielęgnację (znacząco potęgując działanie składników odżywczych zawartych w kosmetykach aplikowanych na umytą skórę). Gwarantuje też bardzo precyzyjny wieczorny demakijaż, któremu zwykłe mycie twarzy opuszkami palców po prostu nie jest w stanie dorównać. Nie mówiąc już o nylonowych szczotkach czy szorstkich myjkach, które potrafią zostawiać na skórze mikrouszkodzenia i drobne rany.
W jaki sposób używa się szczoteczki?
Początkowo byłam sceptycznie nastawiona do podobnych gadżetów pielęgnacyjnych, gdyż wydawało mi się, że ich używanie wymaga mnóstwa wolnego czasu. Gdy jednak rozpakowałam swoją pierwszą szczoteczkę Foreo, odkryłam, że do przeprowadzenia oczyszczania twarzy z jej użyciem wystarczy zaledwie minuta. Z wygospodarowaniem takiego odcinka wolnego czasu poradzą sobie nawet najbardziej zabiegane mamy i zapracowane businesswoman! Urządzenie należało zmoczyć wodą i nałożyć na nie odrobinę ulubionego żelu do mycia twarzy. Następnie włączało się szczoteczkę i masowało nią twarz, wykonując koliste ruchy. Po upływie minuty dołączony czujnik sygnalizował koniec pracy. Wówczas wystarczyło opłukać twarz oraz szczoteczkę, by przejść do pozostałych etapów pielęgnacji. Rytuał idealny w swej prostocie!
Jakie efekty przyniosło mi stosowanie Foreo Luna Mini 2? Czy szczoteczka spełnia obietnice producenta?
Przejdźmy do podsumowania przeprowadzonych przeze mnie testów! Otóż, muszę wyznać, że choć pochlebne recenzje czytane przez mnie wcześniej na blogach i rozmaitych kobiecych portalach dawały mi pewne wyobrażenie o dobroczynnym wpływie regularnie stosowanej szczoteczki na stan skóry, podchodziłam do sprawy bardzo ostrożnie i z dużą dozą niedowierzania. Próbowałam już tylu kosmetyków, suplementów i technologicznych wynalazków (łącznie z jonizatorem do twarzy i miniaturowym laserowym rollerem do domowej mezoterapii)… Mimo to wygląd mojej skóry pozostawiał wiele do życzenia. A jednak Foreo Luna Mini 2 pozytywnie mnie zaskoczyła. Już po pierwszym użyciu zauważyłam odczuwalnie zwiększone napięcie i ujędrnienie skóry. Jej powierzchnia wydała mi się znacznie gładsza i optycznie odmłodzona.
Koniec niedoskonałości
Jakież było moje zdziwienie, gdy po dwóch tygodniach uciążliwe wypryski zaczęły tak po prostu znikać, a pory na nosie i brodzie uległy wyraźnemu zwężeniu. Dotąd, przy okazji wizyt u różnych kosmetyczek zawsze słyszałam, że w moim przypadku wygląd porów skóry jest uwarunkowany genetycznie. W ich opinii były one po prostu „wiszące i luźne”, a tego nie można było zmienić żadnym profesjonalnym zabiegiem. Szczoteczka Foreo na poradzenie sobie z tym mankamentem potrzebowała tymczasem… kilkunastu do kilkudziesięciu minut – odmierzanych codziennie po dwie (minuta rano i minuta wieczorem). Dzięki sonicznym falom dogłębnie oczyściła i odblokowała moje pory. Sprawiła, że przestały być rozciągane przez zalegające w nich sebum i inne zanieczyszczenia. Tym samym zwęziła je i ograniczyła ilość tworzących się wyprysków. Jej regularne stosowanie przyczyniło się też do nieinwazyjnego liftingu mojej skóry, spłycając zmarszczki na czole i niwelując „worki” pod oczami po nie do końca przespanych nocach.
W tej chwili nie wyobrażam już sobie mojej łazienkowej półki bez tego uroczego, błękitnego robocika. Zajął on reprezentacyjne miejsce obok paletki róży i flakonika ulubionych perfum! I chociaż zakup takiego urządzenia wiąże się z niecodziennym wydatkiem, jestem przekonana, że to inwestycja, która się opłaci. Z uśmiechem zastąpicie nią bowiem stosik drogich toników, płynów micelarnych, peelingów, suplementów i napinających kremów pełnych sztucznie wypełniających zmarszczki dodatków w składzie. Foreo Luna Mini 2 rozpromieni Waszą twarz bez tych wszystkich produktów, przywracając jej czystość i naturalny blask. Dla mnie to odkrycie otwiera nową pielęgnacyjną epokę!