Syndrom WAS, czyli stres weekendowy – czy dotyczy także ciebie?

Rozpoczął się kolejny tydzień. Znajomi z pracy przerzucają się nad filiżankami z kawą opowieściami o tym, co robili w weekend. Koleżanka była na kursie robienia witraży, kolega na targach zdrowej żywności i koncercie znanego zespołu, a szef na weekendowym city break’u z żoną. A Ty? Czy wypada powiedzieć, że dwa dni przeleżałaś na kanapie, nadrabiając ulubiony serial na Netflixie? Zastanawiasz się i z minuty na minutę czujesz się coraz bardziej sfrustrowana. Właśnie dopadł Cię syndrom WAS.

Syndrom WAS (z angielskiego weekend anxiety syndrome) to odczucie silnego stresu, lęku i frustracji występujące tuż przed oraz tuż po weekendzie. Wyrasta ono z niezadowolenia ze sposobu, w jaki spędziło się wolne dni i wrażenia niskiej produktywności. Pojawia się wówczas, gdy planując wolne dni narzucamy sobie całą listę zadań, a później nie jesteśmy w stanie ich wykonać, bo zmęczone po całym tygodniu wolimy na przykład pospać do 11.

syndrom was

Fot. Depositphotos_142357938_xl-2015

Syndrom WAS, czyli stres weekendowy – czy dotyczy także ciebie?

Syndrom WAS to wyraźny znak naszych czasów, w których nieustannie głosi się pochwałę wielozadaniowości, a kolejne poradniki związane z organizacją dnia wyrastają jak grzyby po deszczu. Dotyka tych z nas, które w tygodniu pracują po 8 lub więcej godzin, a po pracy muszą jeszcze zająć się sprzątaniem, gotowaniem, opłaceniem rachunków, zakupami, a może także dziećmi. Do tego dochodzi czas, który musimy poświęcić chłopakowi czy mężowi, jeżeli chcemy, by nasz związek był trwały i zadowalający. Chwila na pielęgnację ciała czy ćwiczenia (bo przecież trzeba być fit i glam), telefon do rodziców czy odpisywanie na SMS-y przyjaciółek.

W codziennym pędzie marzenia o przeczytaniu kolejnej polecanej przez znajomych książki, upieczeniu wegańskiego pasztetu z cieciorki, pójściu na wystawę czy spektakl teatralny można włożyć między bajki albo… przełożyć na weekend. Tyle, że sobota i niedziela mają łącznie tylko 48 godzin, a zmęczenie po całym tygodniu robi swoje. W dodatku wysprzątany po raz pierwszy od tygodnia pokój z wygodną kanapą i nowy serial na opłacanej z góry platformie kuszą i zdają się przywoływać…

 

Życie godne podziwu

Fot. Depositphotos_77644970_xl-2015

Z drugiej strony „barykady” spoglądają na nas doskonałe instagramowe żywoty znajomych. Poranny jogging, zielone koktajle i smoothie bowl z liczi lub figą na pierwszym planie. Joga z kozami, nowe streetowe stylizacje i poranna kawa w Budapeszcie. Stos książek z kategorii #terazczytam, randka-piknik wśród traw i japońskie słodycze zamówione przez strony wyszukane w głębinach internetu. Ręcznie zrobione albumy scrapbookingowe, prezenty i urodzinowe kartki dla znajomych… Jednym słowem dowód na to, że podczas gdy my marnujemy swój czas, inni rozwijają się i doskonale się bawią, ulepszając swoje życie w kilku jego sferach jednocześnie. Jak w tej sytuacji nie poczuć się gorszą? Leniwą, nieciekawą i szarą osobą, która wiecznie przemyka gdzieś na drugim planie życia?

 

Żyj dla siebie

Fot. Depositphotos_78889354_xl-2015

Podstawą do uspokojenia lęku, związanego z kolejnymi zbliżającymi się weekendami jest zrozumienie, że żyjemy dla siebie samych, a nie na pokaz. Należy więc przestać porównywać się z innymi i darować sobie nieustanne scrollowanie portali społecznościowych. Zamiast tego zastanów się, co tak naprawdę Cię uszczęśliwia. I nie wstydź się szczerze sobie na to odpowiedzieć. Być może Twoje koleżanki nie mogą obyć się bez imprezy w każdą sobotę, ale to nie znaczy, że i Ciebie cieszą takie wyjścia.

Drugą istotną kwestią jest przetłumaczenie sobie, że nie ma nic złego w bezproduktywnym odpoczynku. Mieszkańcy wielu krajów nawet się nad tym nie zastanawiają. Grecy spędzają całe popołudnia na oglądaniu długich publicystycznych programów lub rozmawianiu z przyjaciółmi nad talerzem gyrosa. Turcy przesiadują na porozkładanych na piasku dywanach paląc fajkę wodną. Mieszkańcy wielu afrykańskich krajów przesiadują zaś w domach, kawiarniach albo po prostu pod drzewami. Popalają tytoń i obserwują, jak toczy się życie w ich wioskach lub na ulicach miast. Najważniejsze, by chwila słodkiego lenistwa nie przerodziła się w coweekendową rutynę i marazm trwający całe lata.

I wreszcie po trzecie, nie odkładaj wszystkiego na weekend. O tej porze roku, gdy dzień jest długi, a temperatury sprzyjają wyjściom i rozrywkom na świeżym powietrzu, możesz przecież wieczorem wyrwać się do siłowni. Zamiast gotować, spotkaj się z mężem na mieście, zjedzcie coś gotowego i idźcie prosto do kina. Wychodząc z pracy podjedź na targ i kup trochę świeżych owoców na sok albo smoothie. Wyklejaj jedną stronę albumu ze zdjęciami w tygodniu. W tramwaju przeczytaj 5 stron książki. I przede wszystkim podchodź do tego tak jak należy. Czyli… jak do zabawy!

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (146 głosów, średnia: 4,52 z 5)
zapisuję głos...