Święte miasto wdów. Czy jest życie po śmierci… męża?
Jedni zastanawiają się, czy istnieje życie po śmierci, inni tracą je jeszcze za życia. Kobiety w Indiach po śmierci męża zostają odtrącone przez rodzinę i społeczeństwo, pozbawione wszystkiego. Przez wieki palono je na stosach wraz z ciałami mężów. Dziś skazuje się je na wykluczenie i zsyła do Wrindawany, świętego miasta. Tam spędzają ostatnie lata swojego życia bez środków do życia i prawa do pracy, żebrząc nawet o jedzenie.
Dawniej wraz ze śmiercią męża, wdowa dokonywała rytuału samospalenia na tym samym stosie pogrzebowym. To silnie zakorzeniony zwyczaj zakazany na przełomie XIX/XX wieku. Pomimo zakazów, zdarzają się sporadyczne sytuacje, gdy wciąż do niego dochodzi. Samospalenie było oznaką oddania i ogromnej miłości. Według przekonań i tradycji była to jedyna słuszna droga dla wdowy. Dziś zamieniono ją na powszechne wykluczenie i zsyłkę do Miasta Wdów. Kobieta pozbawiona męża wciąż nic tu nie znaczy. Dotknięcie jej to zła klątwa. Miasto Wrindawana pełne jest smutnych, nieszczęśliwych kobiet czekających na własną śmierć. Dla nich życie już się skończyło.
Wrindawana – święte miasto godnej śmierci
Wrindawana to miasto, które liczy kilkadziesiąt tysięcy mieszkańców. Szacuje się, że ok. 15-20 tys. z nich to wdowy, które pozbawione praw i środków do życia, zostają odtrącone przez rodzinę i przybywają tu, żeby czekać na swoją śmierć. W Indiach trudno jest być kobietą, ale jeszcze trudniej być wdową. Kobieta po śmierci męża w Indiach traci jakąkolwiek wartość i jakiekolwiek prawa. Niektóre wdowy same z własnej woli przybywają do miasta, bo i tak wiedzą, jaki los ich czeka. Inne zostają przywiezione groźbą, przemocą czy szantażem “najbliższych”. Po śmierci męża są skazane na łaskę jego rodziny lub najstarszego syna. W praktyce nikt ich nie chce. Wyrzucenie wdowy z domu bez żadnych środków do życia jest wciąż powszechnie praktykowane w Indiach.
Wdowy w Indiach
Szacuje się, że wdów w Indiach może być nawet do 40 milionów. Są to kobiety, które według społeczeństwa nie mają żadnej wartości. Kobieta bez mężczyzny nie jest potrzebna społeczeństwu. Jako dziewczynka czeka aż wyjdzie za mąż, by stać się pełnoprawną członkinią wspólnoty, a jako wdowa, pozbawiona już męża, ponownie nie jest już społeczeństwu potrzebna. Jest odtrącona nawet przez własne dzieci. Spod władzy męża, trafia pod władzę Boga. Jest obwiniana o spowodowanie śmierci swojego męża, bez względu na prawdziwą przyczynę. Przynosi nieszczęście, więc wysyła się ją do Świętego Miasta Wdów, gdzie może poświęcić się modlitwie i… zniknąć z miejsca, gdzie nikt jej nie chce.
Fot. Devanath, Pixabay
Miasto Wdów
Wrindawana zwana jest powszechnie Miastem Wdów, bo właśnie tu przybywają wdowy po śmierci swoich mężów. Wrindawana to święte miasto Kryszny, znajduje się tu kilka tysięcy świątyń. Część kobiet przybywa tu sama, obiera Wrindawanę jako miasto swojej pielgrzymki. Najczęściej dzieje się tak, gdy są źle traktowane przez swoją rodzinę, więzione w małych pokojach. Liczą, że Święte Miasto im pomoże, a Kryszna pozwoli wyzbyć się złej karmy, zamienić ją w dobrą i że dzięki zatraceniu się w modlitwie, trafią do nieba.
Pomoc dla indyjskich wdów
Nie jest oczywiście tak, że wszystkie przybyłe tu wdowy są skazane na żebractwo, czy uliczną tułaczkę. We Wryndawanie znajduje się kilka dużych schronisk dla wdów, działają też organizacje pozarządowe, które je wspierają ale niestety nie są w stanie wszystkim zapewnić podstawowych dóbr. Gdy widzimy reportaże przedstawiające uśmiechnięte wdowy, które bawią się w rytm muzyki na hinduistycznym święcie wiosny (Holi), to miejmy z tyłu głowy, że w cieniu są te kobiety, które nie zostały objęte pomocą humanitarnych organizacji ze względu na brak wystarczających środków. Wdowy te prowadzą żebraczy tryb życia, próbują zdobyć jedzenie lub pieniądze od turystów śpiewając na ulicach lub modląc się w świątyniach, za co dostają miskę ryżu. Organizacje humanitarne starają się poprawić byt wdów we Wrindawanie, jednak to kropla w morzu potrzeb.
Miasto Wdów – przyszłość
Od 20212 roku Indie pochyliły się nad problemem migracji wdów do Wrindawany. Formalnie wdowy odzyskały podstawowe prawa, ale w zdecydowanej większości nie są tego świadome. Potrzebny jest rozwój edukacji. Do miasta coraz częściej trafiają też organizacje, które stawiają sobie za cel wzrost świadomości kobiet. Starają się je nauczyć podstawowych umiejętności oraz pobudzić do działania, by uwierzyły, że ich życie – bez mężczyzny – ma wartość samą w sobie. Że nie są wyłącznie wdowami. Są pełnowartościowymi ludźmi.
Fot. Neil de Souza on Unsplash
Każdego roku do Wrindawan wciąż trafiają kolejne wdowy, które poddają się wobec indyjskiej tradycji. Wierzą, że to jedyne miejsce, gdzie mogą godnie oczekiwać śmierci. Coraz częściej słyszy się też o kobietach, które są na tyle silne, że postanawiają przeciwstawić się tradycji i wciąż… żyć. Nie zmieniają sposobu ubierania się (wdowy w Indiach mają chodzić w białych szatach), nie zmazują kolorowych oznak małżeństwa. Niestety, to bardzo rzadkie postawy, ponieważ presja społeczeństwa jest o wiele silniejsza. Bez wsparcia, mało komu samodzielnie może się to udać.