Sneakersy z Lidla to nowy obiekt pożądania fashionistów. Moda na uggly shoes i logotypy popularnych sklepów trwa

Zaledwie dwa tygodnie temu donosiliśmy Wam o zaskakującej kolekcji IKEI, na którą złożyły się ubrania i akcesoria nawiązujące do komunikacji wizualnej marki, a już przychodzimy z kolejnymi newsami, dotyczącymi podobnego fenomenu! Tym razem chodzi o… sneakersy z Lidla, o które wielbiciele obuwia z całego świata stoczyli prawdziwy bój. Niebiesko-żółte buty z czerwonym akcentem i słynnym logiem wypuszczone przez sieć na skutek żartobliwego, prima aprilisowego pomysłu, wyprzedały się w 10 sekund! Teraz są dostępne na internetowych aukcjach za ceny sięgające nawet 500 dolarów. Postanowiliśmy sprawdzić, o co chodzi w tym szaleństwie!

sneakersy z lidla

źródło: www.unsplash.com (K Mitch Hodge)

Sneakersy z Lidla to nowy obiekt pożądania fashionistów. Moda na uggly shoes i logotypy popularnych sklepów trwa

Mało który sklep budzi u nas tak jednoznaczne skojarzenie z zakupowym szałem jak Lidl. Nakręcone w nim filmiki i zdjęcia, na których rozhisteryzowany tłum wyrywa sobie z rąk świeżo wyłożony towar zyskały już w sieci status kultowych. „Mrocznym obiektem pożądania” klientów sieci bywały na przestrzeni lat m.in. torebki Michela Korsa, torby Wittchen czy buty typu crocs. Do tej pory gorączka ta dotyczyła jednak głównie sprzedawanych w Lidlu w limitowanych seriach produktów tzw. luksusowych marek po obniżonych cenach. Nikomu nawet nie przyszło do głowy, że podobne zainteresowanie mogą wzbudzić ubrania lub akcesoria stworzone pod szyldem samego Lidla…

Pomysł wypuszczenia kolekcji „markowych” projektów Lidla przyszedł wprawdzie na myśl członkom jego marketingowej ekipy. Miało to jednak miejsce w okolicy Prima Aprilis i początkowo miało być jedynie formą żartu skierowanego do klientów. Model sportowych butów, nawiązujący designem do powszechnie lubianych sneakersów NIKE (Huarache), na solidnej białej podeszwie, został więc wyprodukowany w niewielkiej ilości. Z myślą nie tyle o zyskach, co o zdobyciu dodatkowej formy „chodzącej” reklamy i wyrażeniu dystansu wobec własnej marki. Sneakersy z Lidla, które w lipcu trafiły do sklepów m.in. we Francji, w Niemczech i w Wielkiej Brytanii nieoczekiwanie okazały się jednak prawdziwym fenomenem. Znikały z półek w zastraszającym tempie, wędrując albo w ramiona „szczęśliwców” z branży fashion, a stamtąd na instagramowe profile dumnych właścicieli albo na aukcje. Wykupowane i odsprzedawane przez „koników” zyskały status legendy! Szczególnie, że Lidl wypuścił dodatkowo także model białych skarpetek z logiem i odtąd można było zestawiać produkty w jednej stylizacji.

Metrowe kolejki interesantów szybko przekonały markę, że niezłym pomysłem byłoby stworzenie całej linii ubrań i akcesoriów utrzymanych w tym duchu. I tak oto ziściło się marzenie modowych fanatyków!

 

Granica między ubraniem a przebraniem

Oglądając zdjęcia wielbicieli mody ubranych w sneakersy z Lidla i firmowe skarpetki do kompletu trudno oprzeć się wrażeniu, że poprzebierali się oni za pracowników sklepu. Na przykład po to, by wziąć udział w jakiejś wspólnej akcji. Trudno uwierzyć, że noszenie stylizacji opatrzonych logiem marketu jest dla nich nobilitujące. Zwykliśmy przecież traktować podobne „projekty” jako materiały reklamowe, dołączane do zakupów w roli bonusu, by nieść w świat reklamę danej marki. Być może jest to jednak rodzący się na naszych oczach minimalistyczny trend w modzie streetwearowej. W końcu podobny szał wywołały wcześniej projekty IKEI oraz żółty t-shirt i skarpetki z logotypem DHL, rozpowszechnione przez gruzińskiego projektanta, Demna Gvsalia. Niektórzy fashioniści mieszają nawet teraz ze sobą projekty z logami tych marek!

Czy chodzi w trendzie tym chodzi o identyfikację z „szarym tłumem”, wyniesienie na piedestał tego co proste i zwykłe oraz utożsamienie się z „klasą pracującą”? O ostentacyjne zamanifestowanie, że żyjemy w świecie reklamy i lokowania produktów, którego nawet już nie dostrzegamy? A może jest to po prostu rodzaj przewrotnego modowego żartu? Co, jeśli ma dowieść, że jakość ubrań od największych domów mody nie różni się obecnie od jakości rzeczy z taniego supermarketu? Jak sądzicie?

Koniecznie dajcie nam znać, jak Wy odbieracie tę tendencję!

 

 

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (179 głosów, średnia: 4,32 z 5)
loading... zapisuję głos...