„Zacznij powoli i bez spiny!” – rozmowa z Martą Hennig o codziennej motywacji i przygotowaniach na lato

Jest maj, a w szyby naszych okien już puka najprawdziwsze, gorące lato. W takie dni trudno zmobilizować się do odkreślania kolejnych nudnych zadań z check listy, a w głowie kiełkują pierwsze myśli o urlopie. Wizja beztroskich chwil na plaży, spływie kajakowym czy wielkim muzycznym festiwalu, podczas którego pokażemy się w ulubionym topie albo bardziej szalonej, wakacyjnej stylizacji, jednocześnie rodzi obawy o niedoskonałości sylwetki, które trudno będzie nam teraz nadrobić. W poszukiwaniu motywacji do pokonania codziennych wyzwań i zainicjowania intensywnych przygotowań do lata, skontaktowaliśmy się z jedną z najbardziej inspirujących blogerek i trenerek personalnych w sieci – Martą Hennig. Poznajcie przepis Marty na niegasnący uśmiech, zapas energii do działania i piękną figurę na wakacje!

rozmowa z Martą Hennig

fot. Agata Matulka

„Zacznij powoli i bez spiny!” – rozmowa z Martą Hennig o codziennej motywacji i przygotowaniach na lato!

KM: Jesteś autorką dwóch różniących się tematyką blogów, na których regularnie pojawiają się wpisy, wydałaś książkę, prowadzisz swój treningowy kanał na YouTube, a ostatnio wyruszyłaś w Polskę z trasą Codziennie Fit Tour. Jak udaje Ci się realizować na tylu frontach jednocześnie? Jak wcześnie trzeba wstawać, by wyciągać z życia tak wiele?

MH: Jestem osobą mocno zadaniową i jak sobie coś postanowię, to po prostu zaczynam działać. Mam też dużo planów, więc je po kolei realizuję. Nie wstaję o świcie, ale rzeczywiście, są okresy, w których pracuję bardzo ciężko i bardzo długo. Mam też duże wsparcie – mój narzeczony Patryk pomaga mi od początku mojej działalności w internecie i bez niego prawdopodobnie połowy rzeczy by nie było. Od jesieni pracuję także z Moniką, która pomogła mi zorganizować trasę treningową. Wspólnymi siłami można naprawdę wiele działać. A zmiana frontów i urozmaicenie sprawia, że ciągle mam ochotę to robić.

 

KM: Jako trenerka personalna z jednej strony i copywriterka z drugiej łączysz na co dzień dwie, skrajnie różne formy pracy – w bezpośrednim kontakcie z ludźmi oraz w samotności. Która z nich bardziej Ci odpowiada?

MH: Tak naprawdę już od jakiegoś czasu nie pracuję jako copywriter – blog jest moją główną pracą poza treningami personalnymi – ale takie połączenie dwóch różnych form pracy bardzo mi odpowiadało. Może na moich materiałach tego nie widać, ale ja z natury jestem bardziej introwertyczna i lubię pracować sama, więc pisanie tekstów w domowym zaciszu jest dla mnie idealne. Z drugiej strony, lubię też prowadzić treningi personalne albo organizować treningi fitness, nie jest więc tak, że uważam jakąś formę pracy za lepszą. Nie da się ich porównać, są zbyt różne.

 

KM: Ilekroć zaglądamy na bloga Martapisze.pl, zachwycają nas Twoje zabawne i trafne określenia, takie jak: „dzień naleśnika” czy „piwniczak”. Twój styl pisania zdradza talent literacki. Czy nie myślałaś o wydaniu książki beletrystycznej?

MH: Bardzo dziękuję! Kiedyś myślałam, ale potem zorientowałam się, ile to jest pracy i jakoś porzuciłam ten pomysł. Powieść jest dużo trudniejsza niż poradnik, fabuła musi trzymać się kupy, bohaterowie nie mogą być nudni jak flaki z olejem, w związku z tym wymagałoby to ode mnie bardzo dużej ilości pracy, a mam też inne projekty. A, no i poza tym nie wiadomo czy w ogóle sprawdziłabym się jako powieściopisarka – może potem Paweł Opydo zjechałby moją książkę na swoim kanale na Youtube? Czasami lepiej nie podejmować ryzyka.

rozmowa z Martą Hennig

fot. Agata Matulka

KM: Jako blogerka jesteś bardzo autentyczna. Gdy wszyscy wokół publikują zdjęcia z egzotycznych wyjazdów, Ty wyznajesz, że tak naprawdę nie lubisz podróżować. Gdy inni pokazują swoje medale, Ty piszesz, że nie jesteś do końca zadowolona z udziału w maratonie. Jak udaje Ci się zachować tak wyrazistą osobowość przy jednoczesnej współpracy z różnymi firmami, które – jak wiadomo – często narzucają własną wizję?

MH: Nie współpracuję z markami, które mi narzucają wizję. Ale też rzadko kiedy takie marki się do mnie zgłaszają; agencje raczej zdają sobie sprawę z tego, jak będzie wyglądać mój materiał i odzywają się, jeśli im też pasuje taka wizja. Jestem bardzo szczerą osobą ogólnie, więc to też widać w moich social mediach – po prostu mówię co myślę i jak jest, wychodząc z założenia, że jeśli komuś się to nie podoba, to on ma problem, a nie ja. Nigdy nie miałam idealnie zaczesanych włosów, tylko gniazdo na głowie, moje ciasta są smaczne, ale raczej nie są najpiękniejsze na świecie… lubię robić w pracy rzeczy dobrze, ale nie jestem i nie będę perfekcyjna w stu procentach, bo nie potrafię.

 

KM: Nastanie wiosny tradycyjnie zainicjowało czas ślubów. Niedawno i Ty ogłosiłaś, że rozpoczynasz swój „ślubny armageddon”. Czy zdradzisz naszym czytelniczkom, o jakim ślubie marzysz?

MH: Mój ślubny armageddon został niedawno przełożony, ale wizja się nie zmieniła. Marzy mi się ślub w plenerze, w otoczeniu zieleni, a cała uroczystość i wesele w stylu boho. Wiecie- z wiankiem na głowie, rozwianym włosem i bez zbędnych błyszczących elementów. 

 

KM: Potrafisz wspaniale motywować, a z Twojej twarzy nie znika uśmiech! Skąd czerpiesz swoją wewnętrzną siłę?

MH: Niestety raczej nie sprzedam Wam patentu na takie podejście do życia, bo ja z natury jestem bardzo optymistyczna. Jak coś się psuje, to moja pierwsza myśl to: „naprawi się”. Dzieje się coś złego, a mój mózg na to: „e tam, jakoś sobie poradzimy”.  Poza tym, ja bardzo chcę, żeby coś się udało, więc od razu nastawiam się na to, że muszę zrobić wszystko, żeby zadziałało. I jakoś to idzie! Moją siłą jest więc chyba po prostu moje nastawienie.

 

KM: Nadchodzi lato, a to oznacza, że zaczynamy intensywne przygotowania do „sezonu bikini”. Czy mogłabyś nam podpowiedzieć, jakie ćwiczenia najlepiej kształtują kobiecą sylwetkę?

MH: Jakie? Regularne <uśmiech>. Każda aktywność fizyczna będzie dobra. Natomiast jeśli miałabym się skupić na jednej, jestem zdania, że najlepiej sprawdzi się trening łączący jednocześnie elementy treningu siłowego i z masą własnego ciała, z elementami cardio, najlepiej na całe ciało. Taki mix po prostu musi zadziałać i przynieść efekty.

 

KM: Co oprócz treningu możemy zrobić, by pięknie prezentować się w kostiumie kąpielowym?
MH: Uśmiechnąć się i nabrać pewności siebie <uśmiech>. Czasami dużo ważniejsze od figury jest to, jak się czujemy. Warto o tym pamiętać. A poza tym – zdrowa dieta zdecydowanie poprawi efekty ćwiczeń i zapewni ładną figurę na lato.

 

KM: Wiosna i początek lata to także najlepsza pora na zmiany. Słońce dodaje nam optymizmu, a wolny czas pozwala na spróbowanie nowych rzeczy. Jakich rad udzieliłabyś osobom, które właśnie otwierają swój „zdrowy rozdział życia”?

MH: Przede wszystkim: zacznij powoli i bez spiny. Nie musisz od samego początku robić wszystkiego idealnie, musisz także pamiętać, że będą dni, kiedy nie będzie ci się chciało, a motywacja gdzieś ucieknie – i to jest w porządku! Dobrze jest też znaleźć taką aktywność fizyczną, która sprawia nam przyjemność – dzięki temu będzie łatwiej wytrwać w regularnych treningach. Warto testować nowe, zdrowe przepisy – odpowiednie żywienie to naprawdę nie funkcjonowanie na liściu sałaty! Można jeść zdrowo i smacznie, i im szybciej się o tym przekonamy, tym łatwiej będzie nam żyć zdrowo <uśmiech>.

 

fot. Agata Matulka

 

Marta Hennig jest trenerką personalną i instruktorką fitness. Prowadzi równolegle dwa blogi: martapisze.pl oraz codzienniefit.pl (połączony z kanałem na YouTube o tej samej nazwie). Pierwszy opowiada o blaskach i cieniach dorosłości, zachęcając do kreatywnego działania  na różnych polach – od pracy zawodowej aż po pasje. Drugi jest poświęcony aktywności fizycznej i szeroko pojętemu zdrowemu stylowi życia. Oba motywują i inspirują nie tylko młode czytelniczki!

 

W 2017 roku Marta wydała książkę „Codziennie Fit” i zdobyła tytuł Next Fitness Star w konkursie zorganizowanym przez magazyn Women’s Health.

 

 

 

 

 

 

fot. Agata Matulka

 

fot. Agata Matulka

 

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (202 głosów, średnia: 4,37 z 5)
loading... zapisuję głos...