Rozmowa z Darią Wadas-Modrzejewską, właścicielką firmy MossaTerra, o magicznych mikroświatach zamkniętych w szkle

Jakiś czas temu napisaliśmy dla Was artykuł o pięknych mikroświatach zamkniętych w szklanych naczyniach, w którym pokazywaliśmy przykłady takich kompozycji i podpowiadaliśmy, jak wykonać je samodzielnie. Tekst cieszył się dużym zainteresowaniem, a jednak zabrakło nam profesjonalnego głosu dotyczącego tworzenia miniaturowych ekosystemów w zgodzie z naturą oraz ich wpływu na nasze samopoczucie. Z okazji nadejścia długo wyczekiwanej, ciepłej i słonecznej wiosny, budzącej do życia wszystkie najpiękniejsze rośliny, nadrabiamy ten brak, publikując rozmowę z Darią Wadas-Modrzejewskąprawdziwą leśną czarodziejką, której udało się przekuć pasję w pracę!

Rozmowa z Darią Wadas-Modrzejewską, właścicielką firmy MossaTerra

KM: Stworzyłaś firmę Mossaterra, oferującą klientom piękne miniaturowe lasy, dżungle z egzotycznymi kwiatami, a nawet piaszczyste pustynie zamknięte pod szkłem. Jak narodził się pomysł na tę działalność?

DWM: Od dziecka miałam słabość do znoszenia do domu dzikich roślin – ku rozpaczy mamy, zamiast kwiatków w doniczkach usiłowałam zasadzić polne chwasty – ślaz, koniczyny czy żółtlice – uparcie chciałam przenieść fragment przyrody z podwórka do domu. Nieco później, na studiach, pracowałam z roślinnymi kulturami in vitro – hodowla roślin w szklanych naczyniach, gdzie możemy optymalnie dobrać im składniki odżywcze i sterować ich wzrostem była pasjonująca. Ostatnim czynnikiem, który zaowocował u mnie pracą nad mossariami była podróż do Japonii – umiłowanie prostoty i miniaturyzacja oraz ogromny szacunek do przyrody dały mi do myślenia. Największe wrażenie zrobiły na mnie mchowe ogrody. Po przyjeździe do domu, uświadomiłam sobie, że przecież w naszych lasach też mamy mech, a nasze rodzime krajobrazy wcale nie ustępują urodą tym azjatyckim. Tak więc połączyłam moje orientalne inspiracje ze zdobytą wiedzą i dziecięcym marzeniem i stworzyłam swoje pierwsze mossarium.

KM: Oglądając urokliwe projekty, które wyszły spod Twoich rąk, można śmiało stwierdzić, że udało Ci się spełnić jedno z najbardziej popularnych, a zarazem najtrudniejszych do zrealizowania, marzeń współczesnych kobiet – połączyć pracę z pasją, robiąc jednocześnie coś, co przynosi radość odbiorcom. Jak tego dokonałaś?

DWM: To nie było świadome dążenie do celu – jak wiele dobrych rzeczy w życiu – stało się to troszkę przypadkowo. Od dziecka miałam styczność z roślinami – rodzice prowadzili ogrodnictwo, więc miłość do roślin niejako wyniosłam z domu. Dalsza edukacja także krążyła wokół tego tematu, ale ostatecznie skończyłam za biurkiem, przed ekranem komputera. Praca była ciekawa i bardzo ją lubiłam, ale brakowało mi kontaktu z przyrodą. Pierwsze moje ekosystemy robiłam dla siebie w ramach odpoczynku, potem wręczałam je rodzinie i znajomym w ramach prezentów, później znajomi znajomych zgłaszali się po te moje leśne cuda. Dość lawinowo posypały się kolejne prośby i trzeba było poważnie pomyśleć nad założeniem działalności. Nieodmiennie – i bardzo pozytywnie – zdumiewa mnie ta popularność i niezmiernie cieszy każde zamówienie na mossarium.

 

KM: Co inspiruje Cię podczas tworzenia kolejnych miniaturowych lasów?
DWM: Nie będę zbyt oryginalna – najbardziej inspiruje mnie przyroda (śmiech). Nawet w „zwykłym” lesie możemy wyróżnić różne ekosystemy – fragmenty z drzewami iglastymi, zbocza porośnięte drzewami liściastymi, mamy miejsca bardziej podmokłe i suche fragmenty trawiastych polan – możemy znaleźć wiele urokliwych zakątków. Dodatkowo, jeśli się przyjrzymy, różnią się one także pod względem roślin jakie możemy tam znaleźć. W moich mossariach staram się odwzorować takie konkretne leśne miejsca – pień otoczony paprociami, mchową polankę czy trawiasty stok z drewienkiem, z którego wyrosną na jesień grzyby.

 

KM: Jakie rośliny trafiają do Twoich mossariów? Czy dobierając poszczególne gatunki zwracasz większą uwagę na to, jak prezentują się we wspólnej kompozycji, czy raczej na to, jakie role będą pełnić w gotowym ekosystemie?
DWM: Oba aspekty są ważne, ale przede wszystkim rośliny muszą lubić podobne środowisko oraz mieć podobne wymagania co do kwasowości podłoża i oświetlenia. Staram się też nie łączyć roślin o ekspansywnym wzroście ze sobą, bo walcząc o miejsce bardzo szybko zagłuszą wszystkie inne współlokatorki. Także najpierw element praktyczny, a dopiero potem harmonijne łączenie elementów.

 

KM: Każde mossarium jest Twoim oryginalnym dziełem, stworzonym od podstaw „dzieckiem” o indywidualnym charakterze. Czy zdarza się tak, że ze względów sentymentalnych trudno jest Ci się rozstać z gotowym projektem?
DWM: Moje pierwsze dzieła są wciąż ze mną i nie planuję ich sprzedawać. Dodatkowo, każdy nowy ekosystem zostaje u mnie przez jakiś czas (od tygodnia do miesiąca), żebym mogła upewnić się czy wszystkie rośliny się przyjęły i czy całość będzie zdrowo rosła, a dopiero potem idzie w ręce nowych właścicieli – mam więc możliwość się nim nacieszyć. Często też dostaję zdjęcia moich słoików z pozdrowieniami z ich nowych domów.

 

KM: Czy otrzymałaś kiedyś zlecenie specjalne lub okolicznościowe, łączące standardową formę Twoich mossariów z oryginalnymi dodatkami? A może masz w swojej ofercie projekty wielkanocne?

DWM: Każdy mikroświat można śmiało przyozdobić na różne okoliczności – nie tylko kiełkujące pączki muszą wyznaczać w nim wiosnę, ale śmiało można wrzucić na mchowy kobierzec kilka kolorowych pisanek albo figurkę wesołego zająca – tak naprawdę las należy do nas i takie okresowe dodatki nie zrobią mu absolutnie żadnej krzywdy. Ja tworzę podstawę, ale reszta należy do wizji nowego właściciela.
Jeśli chodzi o nietypowe zamówienia – wykonywałam olbrzymią pustynną kulę z kaktusami i sukulentami, w której klientka chciała oprócz roślin wyeksponować pamiątkowe muszle i kamienie z jej podróży. Dostałam zamówienie na wykonanie żywej makiety dla modelu AT-AT z Gwiezdnych Wojen. Innym nietypowym zamówieniem był las z fauną – zazwyczaj staram się wyprowadzić wszystkich lokatorów ze słoja, ale tutaj miałam pozostawić wszystkie owady oraz dodać do ziemi dżdżownice – o dziwo taki 'wzbogacony’ ekosystem dużo szybciej się ustabilizował.

KM: Nasze kalendarze ogłosiły nadejście wiosny, ale początkowo nie była ona dla nas zbyt łaskawa i tak naprawdę nie wiadomo, czego możemy spodziewać się po kolejnych dniach. Przy niskich temperaturach i przenikliwym wietrze długie spacery po lesie czy ogrodzie botanicznym nie należą zaś do zachęcających wizji. Czy w chłodne dni posiadanie własnego zielonego mikrokosmosu może zrekompensować nam brak bezpośredniego kontaktu z naturą? W jaki sposób szklane mossaria wpływają na domowników?
DWM: Mossaria pomimo tego, że są zamknięte w szkle, wciąż reagują w pewien sposób na zmiany pór roku – zaszczepione drzewka na zimę gubią liście, w trakcie pochmurnych jesiennych dni często wyrastają wewnątrz lasu grzyby, a na wiosnę – nawet pomimo zimnej aury za oknem, z pączków rozwijają się liście. Obserwowanie tych zmian na co dzień, z tak bliskiej odległości daje zupełnie nowe spojrzenie na przyrodę – pozwala na chwilę zwolnić i w naszym zabieganiu oddać się kontemplacji natury. Udowodniono, że przebywanie w lesie ma działanie terapeutyczne, nasz miniaturowy jego skrawek może być dla nas nie tylko ozdobą, ale też działać uspokajająco.

 

KM: Ostatnio zauważyłam szklane kule z mchem w kilku kwiaciarniach. Choć te propozycje nie dorastały do Twoich artystycznych projektów, zdawały się wskazywać na wzrastające zainteresowanie taką formą domowej hodowli roślin. Jak sądzisz, czy w tym roku lasy w słojach i innych szklanych naczyniach staną się wnętrzarskim trendem?
DWM: 
Na pewno da się zauważyć, że zieleń we wnętrzach wraca do łask. Trend 'urban jungle’, czyli mieszkania wypełnionego roślinami, jest prawdziwym hitem wnętrzarskim, jednak nie każdemu starcza czasu czy umiejętności by takie stadko zielonych podopiecznych utrzymać – dlatego myślę, że stabilne ekosystemy zamknięte w szkle będą coraz bardziej popularne, choćby ze względu na łatwość pielęgnacji.

Przed zakupem takiego 'lasu w szkle’ w kwiaciarni należy pamiętać, że mech w Polsce jest pod ochroną i jeśli zależy nam na dbaniu o dobro przyrody, warto zapytać skąd został on przed umieszczeniem w szkle pozyskany – MossaTerra posiada pozwolenie od RDOŚ (Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska) na zbiór i odsprzedaż mchu, dlatego nasi nabywcy mogą z ekologicznie czystym sumieniem cieszyć się swoimi ekosystemami.

KM: Dziękujemy za rozmowę!

 

 

 

Daria Wadas-Modrzejewska to mgr inż. biotechnolog. Od dziecka jest zafascynowana roślinami. Zajmuje się tworzeniem miniaturowych ekosystemów zamkniętych w szkle. Połączyła swoją pasję z pracą, tworząc firmę MossaTerra.

 


 

 

 

 

 

 

 

Zobaczcie niezwykłe projekty Darii Wadas-Modrzejewskiej:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (208 głosów, średnia: 4,28 z 5)
zapisuję głos...