Noce, które nauczyły kochać. Recenzja książki Renaty Frydrych „Niespodziewanie jasna noc”

„Niespodziewanie jasna noc” – tak zatytułowała swoją książkę Renata Frydrych. Postanowiłam dociec o jaką noc właściwie chodzi, więc zaczęłam czytać. Wystarczyły trzy krótkie wieczory, aby pod moimi palcami przewinęło się 405 stron. Czy znalazłam odpowiedź na swoje pytanie? Myślę, że tak. Co więcej, jestem przekonana, że tych nocy było więcej: dosłownych i metaforycznych. Dzięki nim dowiadujemy się więcej o przeznaczeniu, miłości, która czasem jest tak silna, że do życia wystarczy jej sfera marzeń, o przyjaźni, o przemianach  i w końcu o pasji, którą przecież każdy z nas ma w swoim sercu. Bohaterowie, a w tym współcześni Romeo i Julia mieszkają w każdym mieście. Pytanie kim Ty jesteś: duszą łaknącą uczucia, zagubioną w wyścigu szczurów pracoholiczką, nieszczęśliwą żoną, artystką czy osobą, która z radością przyjmuje każdy dzień?  Oto moja recenzja najnowszej książki Renaty Frydrych, wydanej w Wydawnictwie Literackim.

zdjęcie autorki: fot. Monika Szałek

Noce, które nauczyły kochać. Recenzja najnowszej książki Renaty Frydrych

Czytając zapowiedzi „Niespodziewanie jasnej nocy” dowiadujemy się przede wszystkim, że będzie to opowieść o dwójce młodych ludzi, którzy poznają się przez internet, a ich losy splatają się, niczym szekspirowskich kochanków. Co prawda nie mamy tutaj do czynienia ze zwaśnionymi rodami, ale są inne przeciwności, które z resztą podobnie jak u „Romea i Julii” są od naszych bohaterów zupełnie niezależne i niestety – tragiczne. Książka Renaty Frydrych pokazuje jednak, że co prawda, na wiele spraw nie mamy wpływu, ale są też takie, które wyłącznie od nas zależą. Marzenia trzeba więc realizować, bo bez nich uschniemy. Podobnie z resztą jak bez miłości. Bez ukochanej osoby giniemy w otchłani wielkiego miasta, zaczynamy nienawidzić lub szukać innego sposobu na życie, w głębi duszy jednak każdego dnia za czymś tęskniąc. Czasem wydaje nam się, że jesteśmy z kimś odpowiednim, wszystko układa się „jak powinno”. Marzenia o wspólnym domu i pracy na wysokim szczeblu jednak nie wystarczą.

 

Ponadczasowe problemy i ponadczasowa miłość

Bohaterowie „Niespodziewanie jasnej nocy” nie są wyjątkowi. Wyjątkowe są uczucia, marzenia i pasje, z którymi do czynienia mają ludzie na przestrzeni wieków. Dlatego też pojawiające się w książce cytaty z dramatu Szekspira wciąż są aktualne. Kuba i Alice tym jednak może różnią się od współczesnych im rówieśników, że mają większą wrażliwość i tym samym, chcą słuchać tego, co do powiedzenia miał autor „Romea i Julii”. Ich artystyczne dusze połączy pierwszej nocy na czacie rozmowa o sztuce. Potem dochodzą przyziemne sprawy – on mieszka w Warszawie, ona w Anglii. Spotkają się jednak w stolicy, bo dziewczyna przyjedzie tam w ramach programu dla młodych twórców. I tak oboje zafundują sobie najprawdopodobniej najszczęśliwsze chwile w życiu.

Alice i Kuba

Warszawa jest dla Alice miejscem gdzie po raz pierwszy kosztuje smaki życia. Wcześniej chorowała i nie były jej dane wyjścia z przyjaciółmi (ani nawet przyjaciele), wypicie kieliszka wina, jedzenie pyszności spoza restrykcyjnej diety. Teraz bierze to wszystko garściami, a na towarzystwo trafia zacne, bo skupione w grupie artystycznej pod wymowną nazwą „Skafandryci”. Tutaj Kuba realizował swoje marzenia o aktorstwie. A gdy to nie wystarczało, w końcu przeciwstawił się rodzicom oznajmiając, że zrezygnuje ze studiowania prawa na rzecz sztuki. Gdyby nie Alice, nigdy by się na to nie odważył. Każda sielanka jednak kiedyś się kończy i wówczas pojawia się miłość, która rodzi się w sercach i na zawsze pozostaje w strefie pragnień. Właśnie w takim świecie rozpromienia się jedna z najważniejszych nocy w książce.

 

Różne perspektywy, ciekawe ujęcie czasu i mój ulubiony bohater

Muszę przyznać, że czytając lekturę kilkakrotnie zostałam zaskoczona. Wydawało mi się, że mam dużą trafność w odgadywaniu dalszych kolei książkowych losów, co trenuję choćby oglądając seriale. Myliłam się i dawałam się nabrać Renacie Frydrych na kolejne kreacje świata. Tak bardzo jednak wciągnęła mnie historia bohaterów, że zgodziłam się przyjąć nawet najbardziej absurdalne rozwiązania. Tymczasem wystarczyło przeczytać jeszcze kilka stron, aby wszystko zostało sensownie wyjaśnione. Całość jest spójna, a poszczególne wątki, mimo iż umieszczane w kilku przedziałach czasowych, logicznie się przeplatają i pozwalają nam poznać historię krok po kroku. Kunszt autorki tkwi oczywiście nie tylko w formie, ale też w treści, a przede wszystkim w kreacji bohaterów. Na koniec zaznaczę, że mam swojego ulubionego, którego pokochałam całym sercem. I nie jest to ani Kuba, ani Alice. Bo w „Niespodziewanie jasnej nocy”, podobnie jak wiele nocy, niejeden jest Romeo i niejedna Julia. Niektórzy tylko trochę się zagubili, inni zapomnieli, a inni zniszczyli swoją miłość.

 

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (173 głosów, średnia: 4,38 z 5)
zapisuję głos...