Psycholog Iwona Kuźlik wyjaśnia: Lęk przed brzydotą – kiedy staje się dysmorfofobią?

Z psycholog Iwoną Kuźlik spotykamy się w niezwykłym miejscu na mapie Warszawy – w Klinice SaskaMed, która urzeczywistnia marzenie pani Iwony i męża – dr n. med. Rafała Kuźlika o stworzeniu miejsca reprezentującego holistyczne podejście do zdrowia. Trafiając tutaj po raz pierwszy zastanawiamy się, czy nie pomyliliśmy adresu – na ścianach wiszą obrazy jak w najlepszej galerii, w recepcji przyciąga wzrok tryptyk przedstawiający 3 Gracje. W tle słyszymy dyskretną muzykę a w powietrzu unosi się zapach kawy i wanilii…

Klinice SaskaMed znajdziemy najlepszych lekarzy z zakresu ginekologii, położnictwa, ginekologii estetycznej, chirurgii, diabetologii, kardiologii, urologii. Wachlarz propozycji SaskaMed uzupełnia obszar działalności związany z szeroko pojętą urodą: porad udzielają tu specjaliści z zakresu dermatologii i medycyny estetycznej. W gabinetach czekają najnowsze urządzenia dermatologiczne i kosmetyczne. Całości dopełnia możliwość konsultacji z psychologiem i psychotraumatologiem – Iwoną Kuźlik.

Psycholog Iwona Kuźlik

Psycholog Iwona Kuźlik, Klinika SaskaMed

Nasza rozmowa z Panią Iwoną dotyczy obszaru na  którym uroda styka się z psychologią. Pogoń za pięknem ciała, nieustanne dążenie do osiągnięcia wyimaginowanego ideału może stać się chorobliwą obsesją o której chciałabym dzisiaj porozmawiać z naszym ekspertem.

  • Małgorzata Wojtas (MW): Pani Iwono, mam wrażenie, że w obecnych czasach społeczeństwo zapomniało o pojęciu „wewnętrznego piękna” wynikającego z harmonii ciała i ducha – a skupia się na zewnętrznym wyglądzie. Poradniki kobiece starają się nas przekonać, że ciągle jesteśmy niewystarczająco piękne, zadbane, szczupłe czy wygimnastykowane… że powinnyśmy coś ze sobą zrobić, by osiągnąć stan pełnego szczęścia.  Czy zgodzi się Pani ze mną?

Iwona Kuźlik (IK): Obecnie w dużej mierze to obraz jest sposobem przekazywania informacji, to on przyciąga uwagę. Jest krótką informacją, którą najłatwiej przyswoić. Niestety jest on często wyidealizowany, wykreowany przez media. I skupia się na tym, co zewnętrzne. Poradniki mówią „musisz być szczęśliwa, a przepis na szczęście to bycie fit, bycie gładką i wyglądającą zgodnie ze standardami celebrytek, znanych postaci, które widzisz w naszym piśmie”. Poradniki mówią o atrybutach zewnętrznych, tym samym możemy rozumieć: jeśli nie masz tego, lub nie żyjesz w określony sposób to nie jesteś jakaś… Piękna, modna, na czasie.

 

  • MW: Wiele kobiet decyduje się na poprawę urody z różnych pobudek. Wymagania związane z miejscem pracy, oczekiwania partnera czy potrzeba samodowartościowania to tylko niektóre z powodów.  Odwiedzają w tym celu lekarzy medycyny estetycznej, by pomogli  osiągnąć wymarzony wygląd. Czy zdarzyła się w Pani praktyce sytuacja, gdy pacjentowi po przeprowadzonym wywiadzie w gabinecie medycyny estetycznej zasugerowano wizytę u psychologa zamiast kolejnego zabiegu upiększającego?

IK: Od trzech lat współpracuję z lekarzami związanymi z medycyną estetyczną, chirurgią plastyczną, ginekologią plastyczną i z dermatologią. Wśród lekarzy rośnie świadomość tego, że warto skonsultować swojego pacjenta przed zabiegiem a nawet odmówić zabiegu mimo próśb pacjenta czy nawet żądań o zabieg, często już kolejny.

Zabrzmiało to zapewne zaskakująco? Jeśli nie ma przeciwwskazań medycznych, to dlaczego jednak nie podejmować się zabiegów i co może wzbudzać niepokój? Przecież zdarza się dość często, że jesteśmy niezadowoleni z jakiejś części naszego ciała. Nie jest to nic niepokojącego. Naprawdę jest niewiele osób, które powiedzą o sobie „no ja to jestem idealna czy idealny”. I jeśli mogę, mam na to pieniądze to czemu nie poprawić lub zadbać o swoje ciało? Niemniej, jeśli Twój wygląd staje się przyczyną trudności w funkcjonowaniu społecznym, myślenie o nim ma wpływ na Twoje zachowanie, np. rezygnację ze spotkań z przyjaciółmi, obsesyjne oglądanie się w lustrze lub wręcz unikanie oglądania siebie albo Ty widzisz deformację, której nie stwierdza specjalista – nie wspomnę o bliskich – to warto sprawdzić czy to nie jest dysmorfofobia.

 

  • MW: Dysmorfofobia – pojęcie, które jeszcze nie jest powszechnie znane. Proszę przybliżyć naszym czytelniczkom, co oznacza ta choroba i jak się ją diagnozuje.

IK: Zaburzenie dysmorficzne ciała (BDD) zostało po raz pierwszy opisane w 1891 roku przez włoskiego fizyka Enrico Morselli, który użył po raz pierwszy terminu „dysmorfofobia” – lęk przed fizycznym zdeformowaniem. We współczesnej psychiatrii termin dysmorfofobia został zastąpiony przez „zaburzenie dysmorfii ciała”.

Obecnie według Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych (ICD10) dysmorfofobia jest klasyfikowana jako zaburzenie psychiczne, charakteryzujące się występowaniem lęku związanego z przekonaniem o nieestetycznym wyglądzie lub budowie ciała (lub jego części). Czasem taki defekt ciała jest wyolbrzymiony lub wyobrażony. Z kolei klasyfikacja zaburzeń psychicznych Amerykańskiego Towarzystwa Psychiatrycznego DSM V (Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders) podaje dwa kryteria. Pierwsze mówiące o tym, że osoba jest skupiona na niewielkim bądź wyobrażonym defekcie w wyglądzie – co  podlega  subiektywnej ocenie.  Drugie kryterium mówi, o cierpieniu psychicznym, związane z tą „wadą” i przeżywaniem silnego lęku prowadzącym do zaburzenia funkcjonowania społecznego.

  • MW: Gdzie szukać przyczyn dysmorfofobii? Czy to ten przysłowiowy nastolatek czy nastolatka, która nie wyrosła z problemu akceptacji zmian własnego ciała i przysłowiowego trądziku?

IK: BDD zwykle rozpoczyna się w okresie dojrzewania. Badania wskazują, że średnio pierwsze symptomy można obserwować ok 15 – 16 roku życia. Sugerują również, że większa część kobiet może mieć wczesny początek w porównaniu do mężczyzn, ale dowody są niejednoznaczne. Przebieg BDD jest zwykle przewlekły. Obecne badania nie mówią o jednej konkretnej przyczynie występowania BDD.

Wśród czynników etiologicznych wskazuje się na czynniki biologiczne, kulturowe oraz psychologiczne. Podkreśla się negatywne postrzeganie drobnych defektów w związku z propagowaniem idealnych standardów atrakcyjności fizycznej, jak również nieharmonijne warunki rozwoju i negatywne doświadczenia z dzieciństwa. Badacze mówią o nieświadomym przeniesieniu konfliktów seksualnych i emocjonalnych, lęku przed odrzuceniem, uwielbieniu dla symetrii i perfekcji w okresie dojrzewania oraz pierwotnie niskiej samoocenie. W etiopatogenezie BDD wskazuje się na rolę układu serotoninowego.

Badania i klasyfikacja etiologii BDD nadal trwa, dane którymi się posługujemy są zebrane z różnych ośrodków na świecie, w Polsce nikt jeszcze nie przeprowadził badań nad BDD na skalę całego kraju. Nie posiadamy na ten moment naszych badań.

  • MW: Kto choruje częściej na dysmorfofobię – kobiety czy mężczyźni? Czy są jakieś szczególne typy osobowości podatne na to schorzenie?

IK: I Tutaj również nie ma jednej odpowiedzi. Badania wykazały, że około 2% populacji cierpi na BDD. Konkretnie, częstość występowania została oszacowana na 0,7% we Włoszech,  0,8-2,4% w USA, 2,1% w Szwecji, i 1,7-2,9% w Niemczech. Przy czym BDD występuje nieco częściej u kobiet (2,1%) niż u mężczyzn (1,6%).

Jest to nieznaczna różnica u osób dojrzałych, ale już najnowsze badania nastolatków mówią o braku różnicy pomiędzy chłopcami i dziewczętami.

Z pewnością dostrzega się związek BDD z zachowaniami kompulsyjnymi, depresją, nerwicą i hipochondrią.

 

  • MW: Czy istnieją części ciała, których może dotyczyć szczególnie ten lęk przed brzydotą?

IK: W wyniku analizy badań moich kolegów z różnych krajów nasuwa mi się wniosek, że w dużej mierze to, co najczęściej jest problemem dla osób z BDD jest związane z krajem pochodzenia. Wysunę tutaj tezę, że to co jest pewnym standardem wynikającym z rasy, budowy ciała charakterystycznej dla miejsca pochodzenia a nie pasującym do „światowych standardów i mody” – nasila się jako objaw BDD. I tak np. w Turcji badania mówią o skórze i trądziku oraz biodrach i udach, w Anglii najczęściej poprawianą częścią ciała są nosy i uszy, policzki i usta. W Korei i Chinach oczy i kolor skóry. Jednak problem w przypadku BDD może dotyczyć również wyglądu dłoni, stóp, owłosienia, piersi i miejsc intymnych.

  • MW: Jakie objawy codziennego zachowania mogą sygnalizować, że ktoś cierpi na dysmorfofobię?

IK: Pacjenci prezentują duże skupienie nad wyobrażoną przez siebie wadą w obrazie własnego ciała albo wyglądzie skóry. Trzeba jasno podkreślić, że wyimaginowana wada bądź zmiana w ogóle nie istnieje, a jeśli już występuje, to ma niewielkie nasilenie i nie wywołuje takiego wrażenia na innych osobach. Chorzy często spędzają wiele godzin przeglądając się w lustrze i w napotykanych odbijających ich twarz czy ciało powierzchniach. Jedna z moich pacjentek mówiła, że do godziny 12 oglądała „defekt” 70 razy i uważała, że to znaczna poprawa w stosunku do stanu przed konsultacją.

Niekiedy występują zachowania przeciwne polegające na unikaniu miejsca, w którym osoby z BDD  mogą siebie dostrzec, np. szyba, lustro. Pacjenci skupiają swoją uwagę na ukryciu swoich rzekomych defektów. Postrzegają części ciała jako wstrętne i odrażające. Wstydzą się ich. Zdarza się również przeniesienie uwagi z jednej części ciała na inną, co ma najczęściej miejsce po przeprowadzeniu zabiegu medycyny estetycznej lub chirurgii plastycznej. Badania nie potwierdzają, że wykonane zabiegi nasilają objawy BDD.

Ciągła kontrola wyglądu, kamuflaż lub chęć usunięcia są formą kompulsji – „muszę to robić, myślę tylko o tym”.

 

  • MW: Jakie są konsekwencje tej choroby?

IK: Przede wszystkim wycofanie z życia społecznego, lęk przed odrzuceniem powoduje, że osoba nie nawiązuje bliskich relacji. Te osoby cierpią psychicznie,  konsekwencją może być depresja, autoagresja, samobójstwo czy agresja wobec otoczenia, np. lekarza, którego obwinia się za złe wykonanie zabiegu – często nieprawdziwe. Pacjent zaczyna poszukiwać innego miejsca, gdzie wykona zabieg. jeśli poprzedni lekarz odmówił. Jeśli pacjent znajdzie miejsce, w którym jego oczekiwanie zostanie zrealizowane może dokonywać poprawek od poprawek i domyśla się Pani zapewne, że to prowadzi wręcz do deformacji lub zmiany całkowicie wyglądu. Pacjent jednak nie znajduje ukojenia.

 

  • MW: Czy lekiem na dysmorfofobię może być po prostu udany zabieg chirurgii plastycznej?

IK: 4­7% pacjentów wykazuje wstępne zadowolenie z wyników zabiegów chirurgii plastycznej, co nie znaczy, że to zadowolenie i powstrzymywanie się od poddawania się kolejnym zabiegom będzie się utrzymywało.

 

  • MW: Jak wygląda leczenie dysmorfofobii?

IK: Obecnie leczenie opiera się na pracy terapeutycznej w nurcie poznawczo-behawioralnym oraz podawaniu leków wskazanych przez psychiatrę. Jeśli w wywiadzie pacjenta są zdarzenia traumatyczne, można włączyć terapię EMDR. Niemniej zawsze taka osoba powinna być pod opieką psychiatry. Trudność polega na tym, że osoby z BDD trafiają do specjalistów już z bardzo zaostrzonymi objawami, Często nie dostrzegają tego problemu jako choroby a wręcz mają poczucie niezrozumienia przez innych.

MW: Jak traktować osoby, które podejrzewamy o dysmorfofobię? Media często przedstawiają kobiety i mężczyzn po wielokrotnych operacjach plastycznych jako dziwaków a ich zdjęcia stają się jednodniowym HOT newsem.

IK: Przede wszystkim musimy powiedzieć wyraźnie to jest choroba a nie fanaberia. Choroba, o której wiemy jeszcze mało i nie mamy rozwiązań systemowych skierowanych dla tych osób.

MW: Kończąc naszą rozmowę mam prośbę o radę, która pomoże niektórym czytelniczkom polubić siebie wbrew masowej kulturze, pokazującej kobietę jako super szczupłą modelkę ze starannym makijażem i pięknymi włosami – zawsze szczęśliwą, atrakcyjną i pewną siebie.

IK: Trudno dawać takie rady. Opinie innych, mody, trendy zawsze miały wpływ na nas. Nie ma recepty dla wszystkich. Pewien sposób myślenia o swojej wartości i tym jak postrzegamy siebie budujemy już jako dzieci.

Może zwyczajnie spróbujmy zdefiniować, czym dla mnie jest szczęście, czego pragnę w życiu, co jest ważne. Co mnie wyróżnia? Zrób taki eksperyment: zapytaj przyjaciół i rodzinę za co Cię cenią? Ciekawe ilu z nich będzie mówiło o Twoim wyglądzie…

  • MW: Pani Iwono, ostatnia porada może okazać się bezcenna dla wielu naszych czytelniczek. Dziękuję bardzo za tę interesującą rozmowę.

***

 

Klinika SaskaMed specjalizuje się w ginekologii i położnictwie oraz ginekologii estetycznej. O wyjątkowości tego miejsca świadczy jej kompleksowa oferta. Składa się na nią opieka lekarska najwyższej klasy specjalistów, często praktykujących także za granicą. To lekarze z dziedziny chirurgii naczyniowej, endokrynologii, kardiologii, urologii, diabetologii oraz dermatologii estetycznej i kosmetologii, psychologii i psychiatrii. W klinice znajduje się sprzęt najnowszej generacji, dzięki czemu klinika już w niedługim czasie stanie się jedną z najbardziej zaawansowanych technologicznie placówek tego typu w Polsce.

To co wyróżnia Klinikę SaskaMed, to kompleksowe podejście do problemów Pacjenta.

 

 

SaskaMed Sp. z o.o.
Nowaka Jeziorańskiego 48
03-982 Warszawa

tel. (22) 749 16 02; (22) 22 749 16 08; 517 034 524

Zapraszamy także na YT – do kanału kliniki. Oto jeden z materiałów:

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (214 głosów, średnia: 4,34 z 5)
zapisuję głos...