Pożywne przekąski dla ucznia
Spis treści:
Wrzesień i październik to miesiące najtrudniejsze dla mam. Zaczyna się jesień, a wraz z nią rok szkolny. Dzieci znów, po wakacjach, narażone są na bakterie, przeziębienia i wirusy. Do tego czekają je trudy nauki wiążące się również z goryczą porażek. Jak więc naturalnie zadbać o odporność i zdrowie naszych dzieci, a przy okazji poprawić im humor smakołykami? Mamy na to kilka sposobów!
Kiedyś dzieciom pakowano do plecaka kanapkę, owoc lub inny deser i wyprawiano do szkoły. Dziś, niestety, zabiegani rodzice wolą dać latorośli kieszonkowe na drugie śniadanie. Nie róbmy tego! Miejmy wpływ na to, co jedzą nasze dzieci.
Pociechy w wieku szkolnym bywają wybredne w wyborze posiłków, do tego w szkole często ulegają presji rówieśników, którzy np. są zdania, że chipsy to najlepsze drugie śniadanie. Jak zatem pogodzić to, co chcą jeść nasze dzieci z tym, co my zamierzamy im podawać? Wystarczy umiejętnie przemycić zdrowe składniki do ich diety.
Owoce, warzywa i witaminy
Bardzo ważny składnik diety dzieci i totalnie przez nie znienawidzony. Witaminy zawarte w warzywach i owocach mają ogromny wpływ na koncentrację i kondycję dziecka w czasie lekcji. Ponadto poranne wstawanie, rozwój, wzrost – bez nich nasz maluch stałby w miejscu. Jak więc sprawić, aby nasz potomek chętnie przyswajał potrzebne mu składniki?
Na rynku jest wiele preparatów, w formie smakołyków, które zawierają w sobie witaminy. Żelki, cukierki, lizaki – często dostępne są tylko w aptece. Miejmy jednak na względzie, że składniki z takich specjałów gorzej się wchłaniają i często są gorszej jakości, niż te naturalne – zawarte w owocach i warzywach.
Warzywa możemy wprowadzać do diety jako dodatek do kanapki. Czasem sałata, innym razem pomidor lub ogórek. Jeśli dziecko bardzo wybrzydza i odmawia zjedzenia posiłku zwierającego warzywa, możemy próbować je nagradzać za przekonanie się. Np. kiedy zje kanapkę z warzywami, my damy mu cukierka (oczywiście witaminowego!).
Owoce trudniej przemycić wybrednej latorośli, acz możemy próbować nowych smaków. Nie lubi jabłek? Nie zmuszajmy! Może zasmakuje w nektarynach, winogronie lub kokosie? Mamy duże pole manewru. Któryś smak z pewnością polubi.
Zboża, węglowodany i pełnoziarnisty chleb
Chleb, jeszcze z ziarnami – koszmar dla Twojego dziecka. Najchętniej jadłoby tylko bagietkę i najlepiej jedynie z chipsami. Jak wszystkie doskonale wiemy – nie ma szans. Nie zmusimy dziecka do jedzenia pełnoziarnistego pieczywa, ale zdrowe składniki zawarte w zbożach możemy przemycać mu w porannych płatkach z mlekiem przed wyjściem z domu, a na drugie śniadanie – w pożywnych i zdrowych ciastkach!
Jeśli sądziłaś, że ciastka to tylko puste węglowodany i doskonały niszczyciel zębów, to byłaś w błędzie. Dzisiejszy wybór tych smakołyków powala na kolana różnorodnością, możliwościami i co najważniejsze – wyborem zdrowotnym.
Producenci prześcigają się w tworzeniu coraz to zdrowszych ciastek, które mają nam pomóc w walce z cholesterolem, cukrzycą, uchronić nas przed chorobami nerek, a nawet poprawić kondycję naszej pamięci. Co za tym idzie dla naszych dzieci też się coś znajdzie! „Ciasteczka kokosowe”, „Leonki”, „Smakoszki orzechowe”, a może „Serca rodzinne”? To tylko niektóre z nazw pożywnych ciastek, jakie znajdziecie na rynku. Najważniejsze jest to, że wypiekane są z pełnoziarnistej mąki, zawierają ogrom składników odżywczych i działają świetnie na pracę mózgu naszej pociechy.
– Przysmaki takie jak batoniki, bułki słodkie, chipsy, czy nawet gotowe kanapki sprzedawane w szkolnych sklepikach mają negatywny wpływ na zdrowie naszych dzieci. Powodują otyłość, obniżają koncentrację i są znacznie droższe niż samodzielne przygotowanie śniadania, czy nawet gotowe, ale zdrowe przekąski. Pamiętajmy, że nawyki żywieniowe jakich teraz nauczymy naszą pociechę zaprocentują w jego dorosłym życiu i zadecydują jak zdrowym będzie w przyszłości człowiekiem – mówi Mirosława Białogłowicz, prezes zarządu ZPC Piast Sp. z o.o.
Nabiał, mleko i zdrowe kości
Niewątpliwa podstawa żywienia rosnącego pokolenia. Mleko i jego przetwory są niezmiernie ważne dla wzrostu i kondycji kości naszych dzieci. Zajęcia z Wychowania Fizycznego, kopanie piłki po szkole, czy spacery z przyjaciółmi wymagają sporego obciążenia stale powiększającej się tkanki kostnej. Co zatem zrobić by rozwijała się prawidłowo?
Pierwszą i podstawową zasadą jest wprowadzanie do diety dziecka mleka i jego przetworów. Nie ma tu ustępstw, wapnia w lizaku niestety nie podamy. Jeśli dziecko nie lubi np. sera białego – nie zmuszajmy. Podajmy jogurt o ulubionym smaku np. pitny, który łatwo wziąć do plecaka na drugie śniadanie lub płatki z mlekiem, które dzieci chętnie pałaszują przed wyjściem z domu.
– Rozwiązań jest wiele, a sklepowe półki uginają się od różnorodnych produktów, które wołają do nas z kolorowych opakowań. Bądźmy jednak uważni i sprawdzajmy składy. Nie dajmy się nabrać, wiele jest podróbek oryginalnych produktów, których producenci chcą zarobić na naszej niewiedzy. Szczególnie uczulamy na sery z ogromną ilością tłuszczu, a minimalną mleka – zdecydowanie bardziej szkodzą, niż dają naszym latoroślom coś wartościowego – dodaje Mirosława Białogłowicz.
Nasze dzieci w okresie szkolnym potrzebują przede wszystkim energii. Zarówno do wzrostu, jak i codziennych wyzwań. Musimy mieć to na względzie komponując ich codzienny jadłospis. To, co jedzą nie może być przypadkową mieszanką. W codziennej diecie przede wszystkim muszą znaleźć się: żelazo, cynk, wapno, zdrowe węglowodany, witaminy (przede wszystkim z grypy B) i kwasy omega-3 (ryby). To połączenie sprawi, że nasza pociecha będzie miała zapał nie tylko do nauki, ale też do wszelakich sportów i zabaw z rówieśnikami.