POWINNYŚMY UMIEĆ MÓWIĆ NASZYM MĘŻCZYZNOM „NIE”

Wywiad z Małgorzatą Gutowską-Adamczyk: pisarką, autorką m.in Cukierni pod Amorem , historykiem teatru, scenarzystką filmową, dziennikarką. Autorka bestsellerowej trzytomowej sagi Cukiernia pod Amorem, a także powieści: 110 ulic; 220 linii; Niebieskie nitki; 13. Poprzeczna; Wystarczy, że jesteś; Serenada, czyli moje życie niecodzienne; Mariola, moje krople… oraz miniaturki Jak zabić nastolatkę (w sobie)?, której wersję sceniczną pt. Czterdziestka w opałach można było oglądać w warszawskim teatrze Kamienica w brawurowej interpretacji Katarzyny Żak. Autorka jest laureatką nagrody „Książka Roku 2008”, przyznawanej przez Polską Sekcję IBBY,
za powieść 13. Poprzeczna.

Malgorzata Gutowska-Adamczyk

Małgorzata Gutowska-Adamczyk – fot. Robert Gutowski

Agnieszka Goszczycka: po przeczytaniu pani najnowszej książki: Małgorzata Gutowska-Adamczyk rozmawia z czytelniczkami „Cukierni pod Amorem”, utwierdziłam się w przekonaniu, że jestem optymistką.

Małgorzata Gutowska-Adamczyk: Najbardziej barokowy tytuł ostatnich lat, prawda?

AG: Ale jaki wymowny… Książka mówi o szczęściu, miłości, przyjaźni, o poświęceniu,  kobiecości, relacjach damsko-męskich. Przyznam, że po jej przeczytaniu musiałam się chwilę zastanowić. Z pozoru niewinne rozmowy… uporządkowały mój świat. Dzięki nim zaczęłam dostrzegać rzeczy, które w natłoku różnych spraw straciły znaczenie. Skąd pomysł na taką pozycję?

MGA: „Cukiernia pod Amorem” pozwoliła mi wyjść z autorskiego cienia, to dzięki niej dorobiłam się nazwiska. Wcześniej pisałam powieści dla młodzieży, które bardzo lubię

i z których jestem nadal dumna. Teraz okazało się, że istnieje całkiem spora grupa kobiet czytających moje książki. I tak jak pani chciała sobie uporządkować własne myśli,
ja chciałam spojrzeć w twarz moim czytelniczkom. Dlatego powstał blog Cukierni
pod Amorem
i profil na Facebooku. Z grupy kobiet, która zebrała się wokół mnie, wyłowiłam kilka. Prowadziłyśmy najpierw takie niezobowiązujące rozmowy, które powoli zaczęły tworzyć pewną całość. Zastrzegamy jednak, że nie chcemy nikogo uszczęśliwiać, chcemy tylko zaprosić kobiety do pomyślenia o sobie, do rozmowy. Ta pozycja ma wywołać dyskusję. Ostatecznie powstała strona internetowa „Salonik MGA” gdzie cały czas można z nami porozmawiać. Ale tak naprawdę chodzi o to, aby wyciągnąć z tej książki pytania, na które sobie sami odpowiemy… podczas urlopu, czy spacerów.

AG: W Rozmowach jest jedno zdanie wypowiedziane przez Kasię, które utkwiło mi w pamięci i „chodzi” za mną: Należymy do pokolenia kozetek. Mocne.

MGA: Jeżeli mamy problemy, poszukujemy pomocy u specjalisty. A tymczasem ten specjalista nie jest aż tak często potrzebny. Mój mąż użył kiedyś, trochę złośliwie w stosunku do naszego starszego syna, określenia: „Ty i ta twoja grupa wsparcia”. Otóż, potrzebna jest nam grupa wsparcia. Ja z kolei bardzo zastanawiałam się nad zdaniem, które wypowiedziała moja znacznie starsza przyjaciółka, kiedy wychodziłam za mąż: „Twój mąż nie będzie twoim przyjacielem”. Długo tego nie rozumiałam, przecież po to wyszłam za mąż żeby był moim przyjacielem. I kiedy osiągnęłam jej wiek, zrozumiałam, o co chodziło. Ktoś, kto nie podziela naszych problemów, a w domu role kobiety i mężczyzny różnią się zasadniczo, ten ktoś nie do końca nas zrozumie. I tę grupę wsparcia znalazłam właśnie w dziewczynach, które ze mną rozmawiały i znajduję w moich przyjaciółkach. Stąd być może mnie kozetka nie będzie nigdy potrzebna. Choć oczywiście pewnie każda z nas kiedyś pomyślała, że przydałby się jej psycholog, który uporządkuje życie, pokaże coś, czego nie widzimy, powie o złych relacjach z matką, albo o jakiejś traumie z dzieciństwa. Myślę, że powinniśmy jednak najpierw szukać pomocy w przyjacielskich, bliskich kontaktach. Ten kontakt dałyśmy sobie nawazajem z dziewczynami i chyba jednocześnie uniknęłyśmy jednego… plotkowania. Jeśli plotkujemy to tylko na swój temat. Dzieląc się doświadczeniami chcemy dać czytelniczkom, jakieś narzędzie do poznania ich własnego świata. Mam nadzieję, że to się nam udało.

AG: Czyli, odradzamy natychmiastowe chodzenie z problemami do psychologa. Na początku poszukajmy pomocy wśród bliskich. A kto z rodziny, oprócz kobiet – przyjaciółek, może stać się naszą „grupą wsparcia”?

MGA: Oczywiście wszyscy. Tylko, że w tym zabieganiu, o którym Pani wspomniała,
nie wszyscy znajdują na to czas. Każdy z nas jest zajęty głównie swoimi problemami.
Ja krzyczę na syna, że nie umył sztućców, które włożył do zlewu, a on mi mówi, że się spieszy, bo ma zajęcia. Każdy z nas widzi tylko swoją perspektywę. Byłoby cudownie gdybyśmy umieli się nawzajem zrozumieć, ponieważ w tej chwili rodzina znajduje się w tak totalnym zaniku, że jeszcze trochę i naprawdę zaczniemy hodować dzieci w próbówkach.
A jednocześnie ta sama rodzina staje się czasem, zwłaszcza dla kobiety, takim mechanizmem dołowania, gnębienia. Im któraś z nas jest bardziej obowiązkowa, tym bardziej pogrąża się
w tym mechanizmie. Myślę, że często brakuje nam dobrej woli i właśnie o tę dobrą wolę
i zatrzymanie się w biegu serdecznie apeluję do wszystkich czytelników.

AG: W waszych rozmowach oprócz poruszania spraw damsko-męskich, poświęcacie chwilę tematowi feminizmu. W dzisiejszych czasach często mówi się o singielkach, singlach, życiu solo. W jaki sposób pani patrzy na ten problem. Może nie problem, ale postawę społeczną, wybór kobiet, mężczyzn.

MGA: To jest chyba problem. Mam dużo koleżanek, które są singielkami. I nawet się zastanawiam czy nie warto byłoby poświęcić temu tematowi jakiejś osobnej rozmowy. Ten nowy trend wynika prawdopodobnie z braku możliwości dogadania się między płciami. Bo bardzo często jest tak, że dziewczyny nie mogą po prostu znaleźć odpowiedniego kandydata. Kiedyś za nas decydowała rodzina, albo presja społeczna, a teraz dziewczyny, które mogą się same utrzymać nie wybierają gorszego zła. Co nie znaczy, że to jest takie fantastyczne. Prędzej czy później przychodzi samotność. One mi odpowiadają: „To co, mamy się męczyć?” I to jest troszeczkę taka kwadratura koła. Współczuję dziewczynom, które są same, nie zawsze z własnego wyboru. Na pewno jest to jakiś problem społeczny.

AG: W pani Rozmowach wyczytałam próbę przekazania kobietom, aby umiały mówić
o swoich potrzebach. Jedna z rozmówczyń uważa, że trzeba umieć powiedzieć swojemu mężczyźnie: nie, ja teraz nie posprzątam, nie ugotuję, pójdę sobie gdzieś, a ty to zrób. Jaka rada dla kobiet, które są zagubione w tych relacjach damsko-męskich i nie potrafią? Tak zostały chyba nauczone, że trzeba się nadmiernie poświęcać.

MGA: Myślę, że to najczęściej jest wyniesione z domu, wyćwiczone przez matkę.
Jeśli nie będziemy bronić naszego własnego czasu to zgorzkniejemy. Musimy umieć znaleźć dla czas siebie. Gdzieś trzeba to powietrze spuścić. Kolejny mój apel do słuchaczy, mówiąc językiem młodzieżowym, żeby się ogarnąć i pomyśleć, że często krzywdzimy naszych bliskich zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy, wymagając od nich więcej niż od obcych. Popracujmy nad akceptacją dla naszych najbliższych. Nie czyńmy z domu małego piekiełka, bo przecież wszyscy chcemy do tego wracać. A kobiety? No cóż, muszą nauczyć się asertywności.

AG: Powinniśmy zatrzymać się w tym codziennym biegu, usiąść razem do obiadu, do kolacji i po prostu porozmawiać ze sobą.

MGA: Wspólne posiłki są fantastyczne! Nie czytajmy wtedy gazety, popatrzmy sobie w oczy i poświęćmy chwilę naszym bliskim.

AG: Pani Małgosiu, na koniec „rzucę” pani cztery hasła i proszę aby opisała je pani krótkim zdaniem, bez zastanowienia.

Przyjaźń.

MGA: To, co jest nam bardzo, bardzo potrzebne.

AG: Szczęście.

MGA: To, na co możemy pracować sami.

AG: Miłość.

MGA: Przychodzi i odchodzi.

AG: „Cukiernia pod Amorem”.

MGA: Moje ukochane dziecko… chyba (śmiech)

AG: Mam takie odczucie, że ta książka, myślę o „Rozmowach”, powinna trafić również w ręce mężczyzn. Sama chyba dam ją do przeczytania mojemu mężowi.

MGA: Oczywiście nie będziemy panów do niczego zmuszać, bo to miałoby skutek odwrotny. Natomiast jeśli mężczyzna chciałby poznać trochę kobiety, a wciąż jeszcze funkcjonuje mnóstwo stereotypów, to serdecznie zapraszam do lektury. Mam nadzieję, że panowie się nie znudzą.

AG: Zauroczył mnie wpis, który jedna z rozmówczyń otrzymała w swoim pamiętniku. Chciałabym go zadedykować wszystkim kobietom:

Boże, daj mi wewnętrzny spokój abym przyjął rzeczy, których nie potrafię zmienić, daj mi odwagę abym zmienił rzeczy, które mogę zmienić i daj mi mądrość abym odróżnił jedne rzeczy od drugich (Reinhold Niebhur).

MGA: Cieszę się i zapraszam do lektury „Rozmow”!

Małgorzata Gutowska-Adamczyk i czytelniczki

Małgorzata Gutowska-Adamczyk i czytelniczki – fot. Robert Gutowski

Wywiad powstał w ramach audycji „Książki pod Lupą” (e-mail: ksiazkipodlupa@tlen.pl); adres redakcji: „Książki pod Lupą” Ośrodek Kultury Ochoty, ul. Grójecka 75 Warszawa;  www.szkielkoioko.com

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (194 głosów, średnia: 4,58 z 5)
zapisuję głos...