Skin fasting, czyli post dla skóry to nowy trend w pielęgnacji twarzy. Na czym polega i czy jest skuteczny?
Twoje łazienkowe półki uginają się pod ciężarem kosmetyków, a wygląd twarzy nie odzwierciedla kosztów zainwestowanych w jej pielęgnację? Wypróbowałaś wieloetapowe urodowe rytuały propagowane przez Azjatki, ale na Twojej skórze nadal pojawiają się zaskórniki i krostki? To może oznaczać, że nadszedł czas na skin fasting! Sprawdź, na czym polega ten nowy trend i jakie są jego rezultaty!
Skin fasting to nic innego jak post dla skóry, czyli – rozciągane zwykle na dwa tygodnie – odstawienie większości kosmetyków aplikowanych na twarz. Ma ono pomóc odbudować naturalną barierę ochronną skóry osłabioną przez nadmierne odżywianie substancjami aktywnymi i przyduszanie kosmetykami kolorowymi. Autorzy idei wierzą też, że bez naddatku w postaci kolejnych warstw kremów, olejków czy podkładów, skóra sama się rozjaśni i wyreguluje, dopasowując produkcję sebum do swoich potrzeb. Czy to naprawdę działa?
Skin fasting, czyli post dla skóry to nowy trend w pielęgnacji twarzy. Na czym polega i czy jest skuteczny?
Post dla skóry to trend zapoczątkowany prawdopodobnie przez ekspertów japońskiej marki Mirai Clinical, kierującej się w swej działalności hasłem 'less is more’ („mniej znaczy więcej”). Oczywiście, nie licząc naszych babć, które w zdecydowanej większości radziły sobie bez wypchanych po brzegi kosmetyczek, korzystając co najwyżej z pojedynczych produktów i domowych mikstur na bazie ziół z własnego ogródka. Zakłada on tymczasową lub nawet długotrwałą rezygnację z kosmetyków, które obciążają cerę. Autorzy pomysłu zalecają więc ograniczenie pielęgnacji co najwyżej do delikatnego żelu myjącego i lekkiego kremu na dzień (bez olejów i parafiny w składzie). Jeśli nie jesteśmy w stanie wytrzymać bez podkładu, możemy dodatkowo przykrywać niedoskonałości czy błyszczące się partie pudrem mineralnym, który nie zapycha porów. Jest to jednak rzecz jasna mniej restrykcyjna wersja planu, gdyż niektórzy idą o krok dalej i odstawiają kosmetyki do twarzy całkowicie.
Ma to pomóc cerze odzyskać naturalny balans, oddychać „w pełni” i wybudować lepszą odporność na szkodliwe czynniki środowiskowe. Czy jednak w istocie tak się dzieje? Przymusowe zamknięcie na czas pandemii wydaje się idealną okolicznością do wypróbowania rzeczywistych rezultatów nowej metody.
Post dla skóry – faktyczne rezultaty
Jak rzeczywiście sprawdza się skin fasting, który w sieci zdążył już zamienić się w kolejne pielęgnacyjne wyzwanie? Dziewczyny, które zakończyły swoje domowe „posty” twierdzą, że… niespecjalnie dobrze. Po odstawieniu kosmetyków wiele z nich dostrzegło na swoich twarzach nieestetyczne przesuszone skórki i wysypy krostek – znacznie gorsze niż wcześniej. Inne częste, niechciane symptomy to zaczerwienienie i brzydko rozszerzone pory skóry. Ponieważ internautki były przygotowane na przejściowe zmiany i zakładały, że skórze potrzeba więcej czasu, początkowo nie reagowały, czekając na następny tydzień eksperymentu. Wielu z nich i po tym czasie post dla skóry jednak się nie opłacił. Ich cera zachowywała się kapryśnie, wysychając i pokrywając się kolejnymi wypryskami. Co na to dermatolodzy?
Otóż wielu z nich wcale nie obstaje przy całkowitej rezygnacji z kosmetyków pielęgnacyjnych. Oczywiście pod warunkiem, że są one dobrze dobrane do potrzeb konkretnej skóry. Zalecają wprawdzie ograniczenie używanych produktów do tych, które uzupełniają swoje działanie zamiast zwielokrotniać i potęgować te same funkcje. Radzą natomiast, by co jakiś czas sprowadzić pielęgnacyjną rutynę do 3-4 kosmetyków. Później stopniowo wprowadzać kolejne, uprzednio stosowane, sprawdzając, jak zareaguje na nie nasza skóra. Pomoże to zneutralizować niekorzystne efekty uboczne używania poszczególnych produktów i wytypować zestaw kosmetyków idealnych dla aktualnych wymagań cery. Całkowity detoks nie jest za to szczególnie wskazany. Może okazać się zbyt daleko idącą ingerencją, do jakiej skórze trudno będzie przywyknąć. W końcu kosmetyki z dobrymi składami powstają po to, by pomóc naturze i zapewnić nam wizualną długowieczność.
Tak jak w wielu innych dziedzinach jest to mimo wszystko kwestia dość indywidualna. Na Instagramie nie brakuje relacji z udanych efektów eksperymentu.
Spróbujecie?