Pokaż mi jak kichasz, a powiem ci kim jesteś
Kichanie to odruch obronny, jakich mamy wiele. Nad odruchowymi reakcjami organizmu rzadko się zastanawiamy, bo często nie da się ich kontrolować. Co więc jest ciekawego w kichaniu? Otóż z badania „Jak kichają Polacy?”, przeprowadzonego na zlecenie leku Modafen wynika, że może ono opowiedzieć kilka słów o Twojej osobowości. Co więcej – sposób, w jaki kichasz ma też znaczenie w relacjach z ludźmi.
O komentarze do uzyskanych wyników poprosiliśmy naszych ekspertów – otolaryngologa dra n. med. Piotra Rapiejko, międzynarodowego eksperta od mowy ciała Grzegorza Załuskiego i psychologa Marię Rotkiel.
Sposób kichania – nieświadomy przejaw charakteru
Na podstawie testu, przygotowanego przez psychologa Marię Rotkiel, wyłoniono 5 typów osobowości: hedonista, wrażliwiec, perfekcjonista (jak się okazało, zdecydowanie najczęstszy), ekstrawertyk i introwertyk, które następnie powiązano z różnymi cechami związanymi z kichaniem. Jak się okazuje, osobowość jest powiązana ze stylem kichania.
Jak podkreśla Maria Rotkiel: Kichanie – może i temat dla niektórych błahy, ale ile ciekawych rzeczy może powiedzieć o naszym charakterze?
- „Wrażliwcy”, przeżywający własne emocje i zwracający dużą uwagę na uczucia innych, częściej niż inne typy osobowości starają się w towarzystwie tłumić odgłos kichnięcia lub odejść na bok.
- Natomiast „Ekstrawertycy”, jako przedstawiciele populacji śmiałej i otwartej na ludzi, chociaż nierzadko starają się zasłaniać usta podczas kichania, to jednak zdecydowanie częściej od pozostałych osób nie mają potrzeby zmiany swojego zachowania w otoczeniu innych.
- „Hedonista”, choć odważny i skory do żartów, nieraz próbuje ukryć, że chce mu się kichać.
- „Introwertyk” jako osoba powściągliwa i nieśmiała dba o to, by kichając w towarzystwie, nie robić tego zbyt ekspresyjnie.
- Co ciekawe, „Perfekcjonista”, mimo że dokładny i skrupulatny, jest też niezdecydowany i kicha bardzo różnie.
Oczywiście nie zawsze możemy przyporządkować siebie do jednego z wymienionych typów osobowości. Często łączymy w sobie cechy kilku z nich. Niezmienne jest jednak, że kichanie w towarzystwie to sytuacja krępująca dla większości z nas. Jak wnika z badania, szacuje się, że ponad 80% Polaków kicha różny sposób w zależności od tego, czy są sami, czy wśród innych osób.
Czy sposób kichania ma znaczenie w relacjach z ludźmi? O tak!
Chociaż nasze odczucia w sytuacji, gdy ktoś w naszym towarzystwie kicha różnią się w zależności od sposobu, w jaki to robi – przed siebie, w łokieć, w dłoń itp., z badania „Jaki kichają Polacy?” przeprowadzonego na zlecenie leku Modafen wynika, że dominujące są reakcje takie jak niesmak i dezaprobata.
Grzegorz Załuski, ekspert od mowy ciała wyjaśnia: Większość zawartych w badaniu reakcji innych osób na sposób kichania da się odczytać analizując mowę ciała, a szczególnie ekspresje twarzy. Co istotne, niesmak i dezaprobata to odczucia, które są w ten sam sposób okazywane na twarzy. Dla mnie to bardzo pouczający wątek, ponieważ nasza psychika (zachowania) jest ściśle powiązana z naszą mową ciała. Oznacza to, że często odruchowe ekspresje pociągają za sobą nastawienie, sposób myślenia, a w konsekwencji zachowanie. Pokażmy to na przykładzie rozmowy o pracę. Kichając podczas spotkania z potencjalnym pracodawcą zupełnie przypadkowo możemy wywołać u niego negatywne odczucia, a co za tym idzie – wpłynąć na podjęcie niekorzystnej dla nas decyzji. Dzieje się tak, ponieważ dla naszego mózgu nie ma znaczenia np. czy śmiejemy się prawdziwie czy wywołujemy to sztucznie – reakcja mózgu jest taka sama.
Jak powinniśmy kichać? Najzdrowiej nie kichać w ogóle!
Jak podkreśla dr n. med. Piotr Rapiejko, specjalista otolaryngolog: Kichanie to naturalny i podstawowy obronny odruch naszego organizmu, którego celem jest usunięcie zanieczyszczeń z powierzchni błony śluzowej nosa. Jednak, najlepiej zarówno dla nas jak i naszego otoczenie byłoby, abyśmy nie musieli kichać. Po pierwsze odruch ten zwykle nie zwiastuje niczego dobrego, a po drugie jeśli kichanie towarzyszy infekcji to podczas kichania, w sposób niekontrolowany rozsiewamy wokół nas wirusy i bakterie. Wniosek jest taki, że jeżeli tylko mamy możliwość, lepiej kichaniu zapobiec, czyli nie dopuścić do rozwoju choroby lub leczenie rozpocząć w początkowym okresie infekcji.
Ze swojej strony pokuszę się jeszcze o dodatkową interpretację. Zdarza się, że inwestujemy w rozwój naszych umiejętności interpersonalnych nie wiedząc nawet, że budowanie relacji można zakłócić tak z pozoru błahą reakcją jak kichnięcie. Wniosek jest podobny, jak w odniesieniu do zdrowia – im rzadziej kichamy, tym lepiej także w kontekście relacji z innymi ludźmi – zarówno tych biznesowych, jak i prywatnych. Jeżeli jednak już kichać musimy, róbmy to zgodnie z ogólnie przyjętymi zasadami społecznymi – dodaje Grzegorz Załuski.
Jak kichać, gdy już musimy?
Fakt, że lepiej nie kichać nie oznacza jednak, że gdy już nam się to zdarza, powinniśmy ten odruch tłumić, np. poprzez zatkanie nosa lub utrzymywanie zamkniętych ust. Jeżeli stosujesz tę metodę, podobnie jak duża część „wrażliwców”, lepiej zmień swoje przyzwyczajenia i po prostu zaopatrz się w chusteczki, w które możesz kichać bez wyrzutów sumienia. Dlaczego to takie ważne?
Powietrze wyrzucane podczas kichania pędzi z prędkością ok. 160 km/h. Wyobraźmy sobie teraz, że wydychane z tak ogromną prędkością powietrze nie znajduje ujścia przez nos lub usta. W takiej sytuacji wzrasta ryzyko, że wraz ze znajdującymi się w nosie i nosogardle drobnoustrojami wtłoczymy powietrze do trąbki słuchowej, która łączy nos z uchem środkowym oraz do zatok przynosowych. Tłumienie odruchu kichania zwiększa też ryzyko uszkodzenia układu kosteczek słuchowych i błony bębenkowe, pęknięcia drobnych naczyń w obrębie mózgu i oka oraz uszkodzenia pęcherzyków płucnych.
Oczywiście nie każde stłumione kichnięcie musi skończyć się powikłaniami. Przecież nierzadko zdarza nam się tłumić kichanie (jak pokazuje badanie, w towarzystwie innych osób robi to co drugi z nas). Czy warto jednak ryzykować?
Wciąż pozostaje jeszcze inne pytanie – co się stanie z 100 tysiącami drobnoustrojów, które razem z powietrzem zostaną wtłoczone do naszego ucha środkowego i zatok przynosowych?
Wniosek? Zamiast tłumić kichnięcie lepiej leczyć infekcje już we czesnym stadium. Wszak „katar leczony i nieleczony trwa 7 dni”, ale ten nieleczony jest odpowiedzialny za wiele powikłań. Nie możemy jednak zapomnieć o otoczeniu, któremu przekazujemy tysiące drobnoustrojów podczas jednego kichnięcia. Wraz z narastającym zagrożeniem chorobami przenoszonymi drogą kropelkową edukacja zdrowotna w zakresie dróg szerzenia się zakażeń staje się coraz ważniejsza. Najlepszym sposobem jest kichanie w chusteczkę (zasłonięcie nosa i ust w czasie kichnięcia chusteczką), a gdy kichnięcie zaskoczy nas i nie mamy chusteczki pod ręką, skierujmy twarz w okolicę zgięcia łokciowego, czyli potocznie mówiąc, w łokieć. Pamiętajmy też o myciu rąk – podpowiada dr Rapiejko.
Apsik!, czyli chyba „łapie mnie” przeziębienie
Często trudno jest określić moment, w którym „łapiemy” przeziębienie, ale wzmożone kichanie to już pewien sygnał, że nasz organizm broni się przed infekcją. Mając na uwadze zarówno zdrowotne, jak i społeczne aspekty związane z kichaniem, o jakich wspomnieli Eksperci, lepiej zacząć kurować się odpowiednio wcześnie.
Oprócz kichania, przeziębienie to często również gorączka, ból głowy, niedrożność nosa (katar), czy ból stawów i mięśni. W celu złagodzenia tych objawów, a jednocześnie zmiażdżenia ich przyczyny czyli stanu zapalnego, można sięgnąć po Modafen, preparat zawierający wysokie dawki dwóch istotnych w tym przypadku składników – ibuprofenu i pseudoefedryny.