Plantporn – instagramowy trend, który najlepiej oddaje tęsknoty millenialsów?

Po #foodporn przyszła pora na #plantporn, czyli trend na fotografowanie się z roślinami. Kwiaty doniczkowe, sukulenty w oryginalnych pojemnikach, szczepki włożone do szklanek i słoików, dłonie wplatające się w kępki traw – to wszystko nieoczekiwanie stało się pożądanym obiektem do uchwycenia w kadrze. Skąd – dosłownie i w przenośni wyrosła ta moda?

Plantporn, czyli sztuka celebrowania obecności roślin i zachwycania się naturą towarzyszy przede wszystkim millenialsom. Promują ją na blogach, instagramowych kontach i na profilach społecznościowych. Nagły przypływ miłości do roślin doniczkowych wydaje się nieco dziwny, biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze niedawno taka ozdoba domu była uważana za staroświecką i mało atrakcyjną wizualnie. Doniczki z którymi dziś wszyscy chętnie się fotografują znaliśmy głównie ze szkół i domów dziadków. Nierzadko też widywało się je na przyśmietnikowych wystawkach. Skąd zatem wzięło się to nagłe zainteresowanie paprotkami?

Plantporn – instagramowy trend, który najlepiej oddaje tęsknoty millenialsów?

Poszukiwanie odpowiedzi na to, co stoi za stworzeniem hasztaga plantporn wiedzie nas nieuchronnie w stronę społecznego zmęczenia szeroko rozumianym pędem. Wielkie miasta, w których żyje dziś wielu z nas, ciągły hałas za oknami, wszechobecny smog i betonowe dżungle budzą naturalną tęsknotę za odrobiną przyrody. To właśnie teraz wśród trendów można zaobserwować fascynację naturalnymi minerałami, modę na konstruowanie ściennych ogrodów czy komponowanie lasów w słojach. Na fali marzeń o zieleni i czystym powietrzu zwykłe rośliny doniczkowe urosły do rangi największego skarbu w domu. A może ma to coś wspólnego z chęcią powrotu do dziecięcych lat, kiedy to mieliśmy czas na długie zabawy na dworze? Gdy niezabudowane polany służyły nam za najlepsze place do zabaw w podchody i budowania „baz”, a w porośniętych krzewami i drzewkami dolinkach między osiedlami zdarzało się jeszcze spotykać dzikie zwierzęta?

Inna teoria, jaką udało nam się wysnuć, zakłada, że chodzi po prostu o dobre tło dla zdjęć. Nasze oczy lubią zieleń nie tylko na żywo, ale i na fotografiach. Buduje ona wrażenie spokoju i harmonii. Pozując z liśćmi albo wśród krzewów wyglądamy więc zdrowiej, naturalniej i promienniej. A przy okazji sugerujemy odbiorcom, że prowadzimy ekologiczny, przyjazny naturze styl życia, co jest przecież bardzo na czasie. A jakie jest Wasze zdanie na temat rozpowszechnienia zjawiska „plantporn”?

Zobaczcie, co instagramowicze rozumieją pod pojęciem plantporn:

Czy i Wy chętniej niż kiedyś fotografujecie się z roślinami? A może jednak w rankingu nadal wygrywają kawy i koty?

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (222 głosów, średnia: 4,31 z 5)
zapisuję głos...