Motywacja do ćwiczeń – 23 motywacyjne porady dla tych, które nie lubią ćwiczyć

Nie musisz kochać ćwiczeń, by czuć się dobrze w swoim ciele. Wystarczy, że znajdziesz sposób, który działa na Ciebie – bez presji, bez porównań, bez spiny. Oto 25 motywacyjnych porad dla tych, które ćwiczą… mimo że za tym nie przepadają.

młoda kobieta siedzi zniechęcona w siłowni

fot. freepik

Nie każda z nas marzy o poranku na siłowni, morderczym spinningu czy kolejnym treningu z YouTube. Ba – wiele z nas szczerze nie cierpi ćwiczeń. A mimo to… ćwiczymy. Dlaczego? Bo chcemy się lepiej czuć, mieć więcej energii, nosić ulubione jeansy bez kombinowania z guzikiem i po prostu – dbać o siebie po swojemu.

Nie musisz kochać sportu, by wpleść aktywność fizyczną w codzienność. Czasem wystarczy kilka sprytnych trików, trochę autoironii i świadomość, że robisz to dla siebie – nie dla metki z rozmiarem ani zdjęcia na Instagramie. Zebrałyśmy 23 motywacyjne porady od osób, które nie przepadają za ćwiczeniami… ale i tak to robią. Dlaczego? Bo znalazły sposób, który działa właśnie na nie. Ty też możesz.

1. Przestań się oszukiwać – ćwiczysz dla siebie, nie dla Insta

infografika: ćwiczysz dla siebie - motywacja do ćwiczeń

Łatwo znaleźć wymówkę: „Nie mam dziś siły”, „Za zimno na spacer”, „Zrobię to jutro”. Ale każda z nas dobrze wie, że kiedy odpuszczamy trening, nie oszukujemy nikogo… poza sobą. Nie chodzi przecież o trenera, karnet na siłownię czy nowy zestaw do jogi. Chodzi o Ciebie. O Twoje ciało, samopoczucie i przyszłość. Jeśli zapłaciłaś za karnet, a nie chodzisz – marnujesz pieniądze. Jeśli kupiłaś matę i hantle, a zbierają kurz – to tylko pozór działania. Jeśli robisz tylko „przyjemne” ćwiczenia, unikając tych trudnych – tracisz efekty.

Warto sobie przypomnieć: trening to nie kara, tylko prezent dla siebie. Nawet jeśli nie zawsze masz na niego ochotę, każda minuta, którą poświęcasz, wraca do Ciebie – w postaci lepszej kondycji, energii, snu i nastroju. Nie ćwiczysz, by zadowolić aplikację ani obserwatorów na Instagramie. Robisz to, żeby dobrze czuć się we własnym ciele – i to jest najważniejsze.

2. Nie chce Ci się? Zrób to – a potem sobie podziękuj

Są takie dni, kiedy myśl o treningu wywołuje tylko jedno: przewracanie oczami. Masz ochotę wskoczyć w dres, ale tylko po to, by zawinąć się w koc. I to jest w porządku – nie musisz mieć ochoty. Ale zrób to mimo wszystko. Bo gdy już skończysz, nie będziesz żałować ani jednej minuty. To niesamowite, jak często ćwiczenia, które tak bardzo chciałyśmy odpuścić, okazują się dokładnie tym, czego nam trzeba. Nawet jeśli zaczynasz z niechęcią, bardzo możliwe, że zakończysz z uśmiechem. Endorfiny robią swoje, a satysfakcja z pokonania własnego lenia – bezcenna.

Znasz to uczucie po treningu? Trochę zmęczenia, dużo dumy i to magiczne: „Jednak dałam radę”. Właśnie po to warto zacząć – bo nigdy nie pożałujesz, że się ruszyłaś. Ale możesz pożałować, że znów wybrałaś scrollowanie zamiast spaceru.

3. Trening w duecie – bo razem łatwiej nie odpuścić

W pojedynkę łatwo się poddać. Ale kiedy umawiasz się z przyjaciółką na wspólny trening – pojawia się magia odpowiedzialności. Nie chcesz jej zawieść, nie chcesz napisać po raz trzeci „dziś nie dam rady”. A skoro ona idzie… to Ty też dasz radę.

Ćwiczenia we dwoje (lub w grupie) mają coś, czego solo treningom często brakuje – dobrą energię. Możecie się śmiać, narzekać, motywować, podtrzymywać w kryzysie. Możecie też razem celebrować małe sukcesy – pierwsze 5 kilometrów, wspólnie przetańczony trening zumby albo to uczucie po pilatesie, że „ależ nam się nie chciało, a jednak zrobiłyśmy!”. A jeśli nie masz pod ręką kumpeli od ruchu – zapisz się na zajęcia grupowe. Atmosfera wspólnego wysiłku działa cuda. Bo choć każda ćwiczy dla siebie, to jednak w grupie trudniej się wykręcić. A to znaczy: większa szansa, że naprawdę w to wejdziesz.

4. Twoja muzyka, Twoja siła – stwórz playlistę, która daje Ci kopa

infografika: najlepsza muzyka do ćwiczeń - motywacja do sportu

Znasz to uczucie, kiedy pierwsze dźwięki ulubionej piosenki sprawiają, że prostujesz plecy, podnosisz głowę i… nagle masz energię, choć przed chwilą marzyłaś o drzemce? Muzyka ma moc. Dlatego stwórz swoją własną, motywacyjną playlistę – taką, która działa na Ciebie jak espresso i sprawia, że nogi same niosą.

Nie musi to być klasyczny „fitness soundtrack”. To mogą być kobiece hymny mocy, popowy ogień, hip-hop, rockowe granie albo nawet ścieżka dźwiękowa z ulubionego filmu – ważne, byś czuła się przy tym jak bohaterka własnego klipu. W końcu każdy trening może być Twoim teledyskiem!

5. Nie jesteś rannym ptaszkiem? To nie ćwicz rano!

W internecie roi się od porad typu: „Wstań o 5:00 i zrób trening, zanim świat się obudzi”. Tyle że… nie każdy lubi zaczynać dzień od przysiadów. I to jest całkowicie okej. Jeśli poranne wstawanie to dla Ciebie udręka, nie zmuszaj się – znajdź porę, która pasuje do Twojego rytmu. Może to będzie późne popołudnie, kiedy wracasz z pracy i potrzebujesz się „odstresować ruchem”. A może wieczór – po kolacji, gdy dom cichnie, Ty zakładasz legginsy i idziesz na szybki spacer, jogę czy krótki trening z aplikacją. Niektórym to właśnie wieczorne ćwiczenia dają lepszy sen i poczucie domknięcia dnia.

Najważniejsze? Nie wpasowywać się na siłę w cudzy harmonogram. Twój ruch – Twoje zasady. I naprawdę nie ma znaczenia, czy spalisz kalorie o 7:00 rano czy o 21:00 wieczorem. Liczy się to, że zrobiłaś coś dla siebie.

6. Motywacja to mit – liczy się nawyk i dyscyplina

Czekasz, aż „najdzie Cię ochota” na ćwiczenia? Możesz się nie doczekać! Prawda jest taka, że nawet osoby, które trenują regularnie, rzadko budzą się z myślą: „Och, jak bardzo chcę dziś się spocić!”. One po prostu to robią – tak jak myjesz zęby, wychodzisz z psem czy parzysz kawę. To element codzienności, nie impuls. Zamiast zatem liczyć na motywację, postaw na rutynę. Zrób z aktywności fizycznej coś, co po prostu robisz, bez większych negocjacji z samą sobą. Ustal konkretne dni lub godziny, wrzuć trening w kalendarz, traktuj go jak nieodwołalne spotkanie ze sobą.

Motywacja bywa kapryśna. Ale dyscyplina – choć trudniejsza na początku – daje prawdziwą wolność. Bo kiedy ruch staje się częścią Twojego stylu życia, nie musisz się już zmuszać. Po prostu ćwiczysz – bez dramatów, bez wielkich przygotowań. Bo taka jest Twoja codzienność.

7. Nie lubisz biegać? To nie biegaj – znajdź swój sposób na ruch

infografika: znajdź ulubiony rodzaj sportu - motywacja do ćwiczeń

Kto powiedział, że aktywność fizyczna musi oznaczać siłownię, bieżnię i pot cieknący po plecach? Jeśli nie lubisz klasycznych treningów – nie katuj się nimi. Ruch to nie kara. To może być czysta przyjemność… jeśli znajdziesz coś, co naprawdę sprawia Ci frajdę. Może zamiast cardio pokochałabyś wspinaczkę, taniec, jazdę na rolkach, długie spacery z psem albo nawet paintball z paczką znajomych? A może odkryjesz, że Twoim żywiołem jest joga, pole dance albo kajak na letnim wyjeździe? Nie musisz wpisywać się w żaden schemat. Aktywność fizyczna to nie zawody – to sposób, by poczuć się lepiej w swoim ciele. Wtedy nie będziesz musiała się zmuszać – będziesz po prostu chciała to robić.

8. Zdrowie to Twój kapitał – ćwicz, by mieć siłę na życie

Łatwo myśleć o aktywności fizycznej tylko w kontekście sylwetki – brzuch, uda, bikini. Ale prawdziwa motywacja często przychodzi wtedy, gdy spojrzysz głębiej: na zdrowie, samopoczucie, energię, którą masz (lub której Ci brakuje) każdego dnia. Wystarczy rozejrzeć się dookoła. Może widziałaś, jak Twoi bliscy – rodzice, dziadkowie – z wiekiem zmagają się z nadwagą, problemami z sercem, bólem stawów. Może ktoś bliski bierze garść leków, bo latami brakowało mu ruchu. I choć to niełatwa obserwacja, może być bardzo trzeźwiąca. Ćwiczenia to nie wyzwanie na 30 dni. To inwestycja. Każdy spacer, każda seria przysiadów, każde „wstaję i się ruszam” – to cegiełka do lepszego samopoczucia dziś i za 10 lat. Nie musisz być fit-wojowniczką. Wystarczy, że potraktujesz ruch jak troskę o siebie – dokładnie taką, na jaką zasługujesz.

9. Medal motywuje – nawet ten wirtualny

Nie musisz startować w maratonach ani stawać na podium, żeby poczuć dumę. W dzisiejszych czasach możesz zdobywać medale… bez wychodzenia z własnej dzielnicy. Wirtualne biegi i wyzwania sportowe to genialny sposób na to, by mieć konkretny cel i realną nagrodę – nawet jeśli zaczynasz od spacerów. Wybierasz dystans, zapisujesz się online, ruszasz w swoim tempie – i kiedy go pokonasz, medal ląduje w Twojej skrzynce. Brzmi banalnie? Może. Ale działa. Bo świadomość, że z każdym kilometrem zbliżasz się do małej, błyszczącej nagrody, potrafi skutecznie wygonić z kanapy.

10. Tylko się przebierz – reszta często dzieje się sama

infografika - ubrani do ćwiczenia - motywacja do uprawiania sportu

Czasem najtrudniejsze w ćwiczeniach jest… samo zaczęcie. Myśl o treningu wydaje się przytłaczająca, a ciało krzyczy: „Nie dzisiaj!”. Ale jest jeden prosty trik, który działa zaskakująco często – po prostu załóż strój sportowy. Nie musisz od razu ruszać na matę czy wychodzić z domu. Wystarczy, że założysz legginsy, ulubiony top, zwiążesz włosy i… dasz sobie 5 minut. Może stwierdzisz, że jednak nie masz siły – i to okej. Ale bardzo możliwe, że skoro już jesteś gotowa, to pomyślisz: „Skoro się przebrałam, to może choć 10 minut?”. I  nagle okazuje się, że zrobiłaś pełny trening. Bo najtrudniejszy jest pierwszy krok – a sportowy outfit może być Twoim cichym sojusznikiem w walce z leniem.

11. Dobry sprzęt to połowa sukcesu – nie oszczędzaj na sobie

dziewczyna ubrana na sportowo

fot. freepik

Jeśli bieganie kojarzy Ci się z bólem stóp, a ćwiczenia z ciągłym poprawianiem legginsów – może problemem nie jesteś Ty, tylko… Twój sprzęt. Źle dobrane buty, niewygodna bielizna sportowa, skarpetki, które obcierają – to wszystko potrafi skutecznie zniechęcić nawet najbardziej zmotywowaną osobę. Dobry strój sportowy to nie fanaberia. To komfort, bezpieczeństwo i większa przyjemność z ruchu. Dobrze dopasowane buty potrafią zmienić Twoje podejście do biegania o 180 stopni, a oddychająca koszulka sprawia, że trening staje się mniej uciążliwy – nawet w upale.

Zainwestuj w siebie. Kup jedną porządną parę butów, legginsy, w których czujesz się pewnie, stanik sportowy, który trzyma wszystko na miejscu. Nie musisz od razu mieć całego zestawu z katalogu – ale kilka kluczowych rzeczy może sprawić, że ćwiczenia przestaną być męką, a zaczną być… po prostu wygodne.

12. Zmieniaj cele, zanim dopadnie Cię nuda

Zaczynasz z zapałem, masz plan, a po kilku tygodniach… wszystko zaczyna Cię nudzić? To całkiem normalne. Rutyna zabija motywację, nawet u najbardziej wytrwałych. Dlatego kluczem do długofalowego działania jest elastyczność – i umiejętność zabawy z własnymi celami.

Zamiast przez cały czas robić to samo, daj sobie przestrzeń na zmiany. Przebiegłaś 5 kilometrów? Następnym razem spróbuj poprawić czas. Chodzisz na zajęcia fitness? Wybierz nowy typ treningu. Biegasz zawsze tą samą trasą? Odbij w nieznaną uliczkę. Niech coś się dzieje! Cele nie muszą być spektakularne – ważne, żeby były Twoje. Może to być zapisanie się na lokalny bieg, nauczenie się stania na głowie w jodze albo po prostu przejście z 15 do 20 minut treningu. Małe zmiany robią wielką różnicę – i nie pozwalają nudzie wejść w sportową relację.

13. Trening z książką? Czemu nie – postaw na audiobooki i podcasty

Nie masz ochoty na ćwiczenia, ale chętnie posłuchałabyś ciekawego true crime, lekkiego podcastu o związkach albo kolejnego rozdziału ulubionej powieści? Połącz jedno z drugim – i zamień trening w czas tylko dla siebie. Słuchanie podczas ruchu działa bowiem  jak magia: odwraca uwagę od zmęczenia, pomaga wejść w rytm i sprawia, że czas leci znacznie szybciej. Nim się obejrzysz, skończysz 30-minutowy marsz, a jeszcze nie będziesz chciała wracać do domu, bo… odcinek się jeszcze nie skończył!

14. Najpierw ruch, potem Netflix – zasłuż na relaks

Znasz to błogie uczucie, kiedy w końcu możesz usiąść na kanapie z kubkiem herbaty i ulubionym serialem? A teraz wyobraź sobie, że ten moment smakuje jeszcze lepiej, bo… zasłużyłaś. Wprowadź prostą zasadę: odpoczynek dopiero po ruchu. Nie musisz od razu robić godzinnego treningu – wystarczy, że wcześniej wykonasz choćby 20 minut spaceru, jogi czy krótkiego cardio. Chodzi o to, by nie traktować relaksu jako punktu wyjścia, ale jako nagrodę.

Taka zmiana w podejściu może zdziałać cuda. Nagle kanapa przestaje być pułapką, a staje się metą. W dodatku – zasłużoną i przyjemniejszą niż kiedykolwiek. Bo nic tak nie relaksuje, jak świadomość, że zrobiłaś coś dobrego dla siebie – zanim kliknęłaś „play”.

15. Sport? Nie, dziękuję. Ale zabawa z przyjaciółmi? Wchodzę w to!

infografika - sport razem z przyjaciółmi - motywacja do ćwiczeń

Nie każda z nas marzy o rywalizacji, dyscyplinie i mierzeniu czasu. Dla wielu słowo „sport” brzmi jak obowiązek z lekcji WF-u. Ale… ruch nie musi być sportem. Może być zabawą. I to najlepszą z możliwych – szczególnie, gdy robisz to z przyjaciółkami.

Znajdź aktywność, która nie przypomina treningu, a raczej wspólne wygłupy. Gra w siatkówkę na plaży, taniec w salonie, frisbee w parku, spontaniczna sesja hula-hop albo nawet bitwa na śnieżki. Możesz spalać kalorie i nawet o tym nie wiedzieć – bo jesteś zajęta śmiechem. To najlepszy sposób, by pokochać ruch, nie próbując wpasować się w sztywny fitnessowy schemat. Ciało się rusza, endorfiny buzują, a Ty bawisz się jak dziecko. I o to właśnie chodzi. Nie o wyniki – tylko o radość.

16. Ćwicz, grając – połącz przyjemne z… pocącym

Nie masz czasu na trening, bo właśnie wciągnęła Cię nowa gra na konsoli albo kolejna misja w ulubionym RPG? Świetnie – to doskonały moment, by połączyć przyjemne z aktywnym! Wskocz na rowerek stacjonarny, orbitrek, wioślarza – albo po prostu postaw przed telewizorem matę i ruszaj się podczas grania. Możesz grać siedząc i pedałować, możesz robić przysiady w czasie ładowania poziomu albo plank w trakcie walki z bossem (jeśli jesteś hardkorowa).

To może brzmieć zabawnie, ale działa – szczególnie jeśli nie chcesz rezygnować z ulubionych rozrywek, a jednocześnie chcesz zadbać o siebie. Po kilkunastu dniach nawet nie zauważysz, że się ruszasz – stanie się to tak samo naturalne, jak trzymanie pada. A może nawet znajdziesz nowy level – level fit.

17. Zrób to dla małej siebie – tej z przeszłości

Wyobraź sobie, że jako dziecko spotykasz siebie z przyszłości. Jak chciałabyś wtedy wyglądać? Co chciałabyś usłyszeć? Może coś w stylu: „Wow, nie sądziłam, że kiedyś będę taka silna”? To wyjątkowy sposób na motywację – nie po to, by komukolwiek coś udowodnić, ale by być taką dorosłą, jakiej kiedyś potrzebowałaś. Dziewczyną, która dba o siebie, ma energię, nie poddaje się po pierwszym zmęczeniu i wie, że zasługuje na wszystko, co dobre – również zdrowe ciało i sprawne nogi.

18. Zacznij od 5 minut – to wciąż więcej niż zero

Wielki treningowy plan może brzmieć pięknie… dopóki nie przyjdzie moment, żeby naprawdę go zrealizować. Godzina cardio? 10 tysięcy kroków? 45 minut z trenerem? Brzmi przytłaczająco. Ale 5 minut? Tylko pięć? To brzmi jak coś, co naprawdę da się zrobić. I w tym właśnie tkwi sekret. Nie zaczynaj od maratonu – zacznij od minuty, pięciu przysiadów, jednego zestawu rozciągania. Kiedy te 5 minut stanie się codziennością, dodaj kolejne. Krok po kroku. Bez presji. Bez idealnego planu.

Bo prawda jest taka: nawet najmniejszy wysiłek regularnie powtarzany przynosi efekty. I często okazuje się, że te „tylko 5 minut” stają się 15 albo 30 – bo skoro już zaczęłaś, to czemu nie iść dalej? Najtrudniejszy jest start. Ale gdy dasz sobie przyzwolenie na „mało” – łatwiej będzie Ci ruszyć. I wytrwać.

19. Tylko na moich warunkach: serial + trening = idealny duet

ćwiczenie i oglądanie filmu

fot. freepik

Uwielbiasz reality shows, romanse, kryminały albo wszystkie sezony „Bridgertonów”? Świetnie! Zamień je w swój sekret motywacyjny – pozwalaj sobie na oglądanie tylko wtedy, gdy… się ruszasz. To może być rower stacjonarny, orbitrek, wioślarz albo po prostu ćwiczenia z matą przed telewizorem. Ustal zasadę: jeden odcinek = minimum 20–30 minut ruchu. Chcesz wiedzieć, co się wydarzy dalej? Najpierw kilka przysiadów.

To sprytny sposób, żeby nie tylko mniej leżeć, ale też polubić regularność. Wciągający serial sprawia, że nawet się nie obejrzysz, a już masz za sobą cały trening. A gdy odcinek się skończy – jesteś nie tylko na bieżąco z fabułą, ale też dumna z siebie. Win-win!

20. Gorszy dzień? Rusz się właśnie wtedy

Nie ma co się oszukiwać – nie każdy dzień jest idealny na ćwiczenia. Są takie chwile, kiedy wszystko Cię męczy, masz zły nastrój, PMS albo po prostu… życie Cię przygniata. To właśnie wtedy najłatwiej powiedzieć: „Dziś nie dam rady”. Ale uwaga – to też najbardziej niebezpieczny moment, bo od jednego dnia przerwy łatwo przejść do całkowitego odpuszczenia. Dlatego jeśli masz kiepski dzień – zrób cokolwiek. Cokolwiek! Kilka skłonów, 10 minut spaceru wokół bloku, krótka sesja rozciągania. Nie po to, żeby „zaliczyć trening”, tylko żeby nie przerwać rytmu. Bo jeśli nauczysz się działać nawet wtedy, gdy Ci się nie chce, to zbudujesz prawdziwą siłę – nie tylko fizyczną, ale też psychiczną.

21. Mała rywalizacja, wielka motywacja – ćwicz z kimś „na punkty”

ćwiczenie z kimś zdalnie - rywalizacja

fot. freepik

Nic tak nie mobilizuje, jak drobna, przyjazna rywalizacja. Zwłaszcza jeśli toczy się z partnerem, siostrą, koleżanką z pracy… albo nawet z aplikacją! Ustalcie wspólny cel: „kto szybciej zrobi 50 km spaceru w miesiąc”, „kto zrzuci 2 kg w dwa tygodnie”, „kto zaliczy więcej treningów w tym tygodniu”. Nie chodzi tutaj o presję, tylko o zabawę i… dodatkowy powód, by się ruszyć, kiedy nie masz ochoty. Bo świadomość, że ktoś inny też właśnie się stara, że odhacza kolejne kroki – działa zaskakująco dobrze.

Rywalizacja nie musi być poważna – może mieć formę challenge’u na Insta, wspólnego arkusza w Google, a nawet zwykłych naklejek w kalendarzu. Ale działa. Bo ćwiczenie „dla siebie” to jedno, ale ćwiczenie „żeby wygrać z kimś” (nawet symbolicznie)? To już zupełnie inny poziom motywacji.

22. Krótko, konkretnie i w domu – pokochaj mini-rutyny

mini rutyna w ćwiczeniach

fot. freepik

Nie masz czasu na godzinne treningi? Super – bo wcale nie musisz ich robić. Wystarczy 15 minut dobrze zaplanowanego ruchu, by poczuć różnicę. Kluczem jest konsekwencja i prostota. Spróbuj szybkiej, uniwersalnej rutyny – na przykład z kettlebell (jeśli masz), z gumami oporowymi albo z własnym ciężarem ciała. W sieci znajdziesz mnóstwo planów typu „full body in 15 minutes”. Kilka ćwiczeń, bez zbędnych kombinacji, do zrobienia w salonie, w przerwie między pracą a serialem.

To idealna opcja dla zabieganych, zmęczonych albo po prostu takich, które chcą „coś dla siebie”, ale bez presji. Pamiętaj, że regularność jest ważniejsza niż długość treningu. A te kwadranse, które tak łatwo wcisnąć między codzienne sprawy, potrafią zbudować naprawdę solidną formę – zarówno ciała, jak i charakteru.

23. Nie musisz tego lubić – po prostu to zrób (dla siebie)

Nie oszukujmy się – nie każdy trening daje euforię, nie każde ćwiczenie jest przyjemne. I to w porządku. Bo aktywność fizyczna to nie koncert życzeń, tylko troska o ciało, które ma Ci służyć przez lata. Dlatego pozwól sobie… nie lubić ćwiczeń. Ale rób je mimo wszystko. Nie trenujesz po to, żeby pokochać przysiady. Trenujesz, żeby mieć więcej siły, zdrowia, sprawczości. Żeby za kilka lat nie bolały Cię plecy od siedzenia i żebyś mogła wejść po schodach bez zadyszki. Więc nie musisz tego lubić. Wystarczy, że będziesz to robić. Dla siebie – i tylko dla siebie.

Na koniec? Kilka słów od serca (i dla ciała)

infografika - motywujący cytat dotyczący uprawiania sportu

Okej – zakończmy to tak, jak zaczęłyśmy: szczerze i z przymrużeniem oka. Prawda jest taka, że nikt nie musi kochać ćwiczeń, by czerpać z nich korzyści. Możesz wzdychać, narzekać, odkładać – ale jeśli mimo wszystko się ruszysz, to już jesteś wygraną. Nie dlatego, że „spaliłaś kalorie”. Tylko dlatego, że zrobiłaś coś dobrego dla siebie.

Nie zawsze będzie Ci się chciało. I to jest w porządku. Ale jeśli znajdziesz sposób, który działa na Ciebie – playlistę, wygodny strój, przyjaciółkę od wspólnych wygibasów czy po prostu poranny rytuał z matą i kawą – to z czasem poczujesz, że ruch to nie obowiązek. To prezent. Taki, który dajesz sobie codziennie, bez okazji.

A na deser – cytat, który możesz sobie zapisać na lodówce albo wklepać w ekran blokady:

„Nie musisz być najlepsza. Wystarczy, że będziesz wytrwała.” – nieznany autor, ale brzmi jak mądra przyjaciółka. I tego się trzymaj.

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (1 głosów, średnia: 5,00 z 5)
loading... zapisuję głos...