Kochają Cię wszyscy z wyjątkiem… Ciebie? Sprawdź czy nie cierpisz na syndrom Marylin Monroe
Szalały za nią tłumy, mogła mieć każdego i wszystko, a mimo to była nieszczęśliwa. Każdego dnia próbowała bowiem sprostać obrazowi siebie, który pokochała publika. Aż w końcu przedawkowała leki nasenne. Niewykluczone, że celowo – aby zakończyć życie. Mowa o Marilyn Monroe, których w dzisiejszym świecie jest całe mnóstwo. Wcale nie musisz być telewizyjną gwiazdą, aby cierpieć na syndrom nazwany od jej imienia i nazwiska. O co chodzi?
Słodka, urocza i naiwna blondynka. Taki obraz Normy Jeane Mortenson, a właściwie Marylin Monroe funkcjonuje do dziś. Tymczasem była to osoba z niezwykle złożoną psychiką, o szerokich horyzontach, inteligentna. A na pewno nie infantylna – jak widział ją świat. Mimo to wymagał od niej takiego zachowania, co w artystce wzmagało tylko wewnętrzny ból. Mało kto oczekiwał od niej czegoś więcej niż dobrego wyglądu, szczerego uśmiechu, dziewczęcego głosu i seksapilu. Wielbiły ją tłumy, a nikt nie chciał zrozumieć, bo nawet nie próbowano jej poznać. Okazuje się, że jest całe mnóstwo kobiet podobnych do Marilyn i aby cierpieć podobnie jak ona wcale nie muszą być gwiazdami Hollywood.
Kochają Cię wszyscy z wyjątkiem… Ciebie? Sprawdź czy nie cierpisz na syndrom Marilyn Monroe
Syndrom Marilyn Monroe doskonale oddaje cytat z jej wiersza. – Życie. Stanowię te dwa kierunki. Jestem po prostu zawieszona w dół. Najczęściej – pisała aktorka. Hollywood pokochał ją jako naiwną blondynkę, którą to rolę ona sama wykreowała, a potem sukcesywnie budowała. Z takim wizerunkiem weszła na szczyt i wówczas okazało się, że świat nie chce od niej niczego więcej. Tymczasem ona bardzo chciała dać się poznać. Poza jej urokiem jednak innych interesowały ewentualnie skandale z udziałem Monroe.
Niewykluczone, że wikłała się w nie, bo była zagubiona i zwyczajnie chciała zwrócić uwagę na swoje problemy. Z łatwością wchodziła też w związki i relacje. Wierzyła bowiem, że być może znalazła w końcu bratnią duszę. Oczywiście sama też bez dwóch zdań wykorzystywała swoje atuty, sławę i urok jednak, jak się okazuje – to wszystko niezwykle ją unieszczęśliwiło. O słabej psychicznej kondycji artystki i to już niedługo po rozpoczęciu kariery donosi wiele źródeł.
Kto cierpi na syndrom?
To przede wszystkim przypadłość ludzi znanych – ze świata filmu, muzyki czy celebryckiego dywanu. Ale nie tylko. To również osoby, które są uwielbiane w jakimś środowisku, wybitne w jakiejś dziedzinie. Ci wszyscy, których tłum za coś podziwia. Bez tej jednej cechy, zasługi czy konkretnego zachowania jednak w konkretnej grupie nigdy by nie zaistnieli, dlatego robią wszystko, aby sprostać oczekiwaniom.
I tak każdy dzień sprowadza się do kreacji konkretnego typu osobowości, w co wkładany jest cały wysiłek. W końcu jednak taka gra może się znudzić, albo chętniej pokazalibyśmy o sobie inną prawdę. Niestety – jest na to już za późno. I wówczas wkracza samotność, pustka i cierpienie. Może to doprowadzić do poważnych problemów psychicznych, nierzadko myśli, a nawet prób samobójczych. Trudno taką osobę jednak zdiagnozować, bowiem robi ona wszystko, aby świat nie dowiedział się o jej cierpieniu. Do końca będzie tkwiła w roli, którą pokochał tłum.
Gdy jednak zauważysz u kogoś podobne zachowanie lub gdy sama podobnie cierpisz – potrzebna będzie konsultacja ze specjalistą. Ale najpierw wsparcie bliskiego, jedynego przyjaciela, który jest cenniejszy niż milion fanów.