Konkurs: Czy pamiętasz swoją pierwszą miłość? – Prace finałowe

A czy Wy pamiętacie swoja pierwszą miłość? Przeczytajcie niezwykle ciekawe wspomnienia naszych czytelniczek. Komentarze i opinie jak zawsze bardzo mile widziane, a już za parę dni dowiecie się, kto stanie się szczęśliwym posiadaczem książki Jill Shalvis „Oczarowana”.

 

Prace finałowe:

1. Weronika W.:

Moja pierwsza miłość? Doskonale pamiętam. Przystojny brunet od dawna mi się podobał. Kiedy dowiedziałam się, że mam u niego szanse, czułam się tak, jakbym otrzymała od niebios skrzydła i mogła frunąć ponad światem. Obdarowywał mnie prezentami. Dostałam od niego lizaka, którego smak pamiętam do dziś. To był najlepszy lizak na świecie pomimo tego, że kosztował 10 gorszy. Zjedliśmy go razem podnieceni naszą randką. Kolejnym prezentem była laurka. Nieforemne serce, namalowane z taką starannością na pogniecionej kartce – mam ją do dziś. A potem miało odbyć się coś ważnego. Ustaliliśmy, że w końcu czas na pierwszego buziaka, jak to przystało na parę zakochanych. Niestety do niczego nie doszło, bo mój ukochany rozpłakał się z powodu bólu brzucha i cała magiczna atmosfera prysła niczym czar z magicznej bajki. Dzisiaj mijamy się na ulicy, traktując siebie tylko grzecznym „cześć”, a ja wciąż mam przed oczyma obraz tego, jak zwiał przed pierwszym buziakiem . W końcu mieliśmy tylko po 6 lat.

 

2. Jolanta P.

Moja historia jest krótka i bez happy endu. Miałam 15 lat i właśnie dostałam się do swojego wymarzonego liceum. Szczęśliwa i beztroska miałam zamiar spędzić wakacje, jak co roku u mojej cioci na podlaskiej wsi. Cudny region Polski. Ludzie dobrzy i otwarci na innych. Pojechałam cała w skowronkach. Pierwsza lipcowa zabawa w pobliskiej remizie strażackiej zapowiadała się jak zawsze wspaniale. Ubrana w najlepsze ciuchy,wymalowana – słowem laska jak z żurnala. Orkiestra zaczęła grać i nagle podchodzi do mnie
facet-marzenie. Ucieleśnienie moich marzeń o wielkiej miłości. Wysoki blondyn o błękitnych oczach. Można – zapytał. Ruszyliśmy w tany, a moje serce wiedziało od pierwszej chwili, że przepadłam, zginęłam, zakochałam się na amen! Tańczyliśmy do rana w rytm naszych bijących mocno serc – puk, puk, puk. Potem spotykaliśmy się codziennie i świat wokół przestał dla nas istnieć. Wakacje szybko minęły i moja miłość też. Ja wróciłam do domu z krwawiącym sercem, bo ostatniego dnia dowiedziałam się, że… Ja właściwie od
początku miałem Ci o tym powiedzieć – powiedział i nie potrafił spojrzeć mi w oczy, od października idę do klasztoru!
Moja miłość trwała tylko dwa miesiące, ale trwała i będę ją pamiętała po wsze czasy, a i on na pewno o niej nie zapomniał!

 

3.  Piotr K.

Jak wyglądała moja pierwsza miłość? Cóż, metr osiemdziesiąt, brązowe oczy, miły uśmiech, burza kruczoczarnych włosów i zawsze wygnieciona koszula. Prawdę mówiąc do dzisiaj tak wygląda, bo właśnie siedzi obok mnie w fotelu i karmi z butelki naszego maluszka. 🙂

 

4. Aleksandra F.

Moja pierwsza miłość? Jaka była? Różowa! To były początki na drodze związków damsko-męskich, stan radosnego zakochania. To czas, gdy byłam podekscytowana, pełna wiary, oboje byliśmy zapatrzeni w siebie jak w istnych bogów czy boginie. W naszym związku nie było żadnych rys, nie dostrzegaliśmy żadnych przeciwności, wad, słowem wszystko widzieliśmy jak przez różowe okulary. Niczym się nie przejmowaliśmy, o niczym nie myśleliśmy. Taka młodzieńcza, lekka, różowa miłość. Tak wyglądała.

Potem jednak, gdy stan zakochania minął, a nasz związek osiągnął miano „dojrzały” – róż przeszła w czerwień.

Moja obecna miłość jest w kolorze bordo. Bo i z nią, tak jak i ze wszystkim, jest tak, że z biegiem czasu, doświadczeń, sytuacji zmienia się i ewoluuje. A bordo? Bordo to stan mojej miłości, miłości po kilku latach małżeństwa. Miłości, która wystawiona była na próby, która potknęła się parę razy, która naznaczyła zmarszczkami nasze oblicze. Ale za to bordowa miłość to miłość prawdziwa – bez utopii, bez ślepej wiary w szczęście, za to z pełną odpowiedzialnością za własne czyny i z wielką satysfakcją, że mimo różnych kolei losu po prostu można…

 

5. Anna B.

Moja pierwsza miłość dorastała wraz ze mną. Czuję się tak, jakbym znała ją od kołyski. To uczucie w miarę upływu lat okrzepło, urosło w siłę. Dziś wiem, że nic nie pokona tej szczególnej więzi. Moją pierwszą miłością są… książki. Kocham czytać. Robię to, odkąd pamiętam. Upajam się lekturą. Na początku stanowiła ona nieszkodliwą rozrywkę. Ostrożnie odkrywałam przyjemność bycia czytelnikiem, oswajałam mojego nowego przyjaciela. Z przyjaźni zrodziła się miłość głębsza, niż wszystko, czego do tej pory doświadczyłam. Każdego dnia odkrywam tajemnice mojego ,,partnera”, który nieustannie mnie zaskakuje i motywuje mnie do działania. Odsłania nowe możliwości, nieznane emocje. Uczy, inspiruje, ostrzega, chroni. Czytanie jest dla mnie tak naturalne jak oddychanie. Potrzebuję książek niczym tlenu. One zdeterminowały całe moje życie – studiuję polonistykę i swoją przyszłość chcę związać ze słowem pisanym. To więcej niż hobby, to związek już sformalizowany i przypieczętowany. Mając takiego towarzysza czuję się bezpiecznie. Sięgam po książkę, gdy jest mi źle, gdy przeżywam porażkę i przełykam łzy rozpaczy. Ja dzięki książkom jestem lepszym człowiekiem. Miłość daje ludziom przeogromne szczęście. Nie potrafię wyrazić słowami tego, co czuję, gdy czytam. Miłość także nie można zdefiniować. To trzeba poczuć…

 

6. Aleksandra P.

Ja opowiem historię, która przytrafiła mi się w 1 klasie podstawówki.

Pewnego chłopaka, który miał na imię Roman, nauczycielka posadziła w ławce razem ze mną. Ja byłam prymuską, a on łobuzem. Ja siedziałam w pierwszej ławce, a on wolałby siedzieć w ostatniej. Ja byłam dziewczynką, a on chłopakiem. Nie pasowało mi to. Poprosiłam nauczycielkę, że chcę siedzieć w ławce z koleżanką i tak się stało. Któregoś dnia ten chłopak przez cała lekcję – z wielkiej sympatii oczywiście – rzucał we mnie kulkami z papieru, a potem gumą do żucia. I ta guma mocno przykleiła się do moich długich wtedy włosów. Przesiedziałam całą lekcję z myślą jak mu się zemszczę i co robić by mama nie zauważyła i nie ścięła włosów. Ale jak tylko dzwonek na przerwę zadzwonił, a nauczycielka wyszła – ten chłopak wraz z kolegami podleciał do mnie i zaczął usuwać tę gumę, ale się nie dało. Więc długo nie myśląc poprosił chłopaków o przytrzymanie mnie, a sam znalazł zapalniczkę i odpalił mi po prostu ten kosmyk włosów. Jakim cudem nie spłonęły wszystkie – nie wiem do tej pory. A ja z tego strachu wyrwałam się im i zaczęłam biec, biec, biec… Na oślep… Byle dalej od nich… Aż zatrzymał mnie dyrektor. Nie skarżyłam oczywiście, co to to nie!

Nie minął tydzień, jak otrzymała moja telefon od mamy Romana z prośbą, aby jako nauczycielka pracująca w tej samej szkole użyła swoich wpływów i spowodowała, by jej dziecko siedziało razem ze mną. Bo jest płaczliwy, nie ma apetytu i mówi, że mnie kocha 😉 I tak się stało.

Z tym chłopakiem miałam bardzo wesoło przez całą podstawówkę. Byliśmy papużkami-nierozłączkami. Jak tylko się coś w klasie działo – wiadomo było, że braliśmy w tym udział 😉 Było wesoło, zabawnie, i nie zawsze legalnie! Aż potem nagle się wyprowadził.

Teraz, po upływie tylu lat, po moim nieudanym pierwszym ślubie, po którym urodziła się jakże udana córeczka, która ma już 9 lat,  spotkaliśmy się. A on powiedział, że jestem Kobietą Jego Życia i że cały czas czekał na mnie. Zaręczyliśmy się i planujemy ślub! Wiem, że tym razem się uda. Bo jesteśmy tymi przysłowiowymi połówkami, które nie każdy ma szczęście odszukać.

 

7. Agata K.

Moja pierwsza miłość jest niezapomniana,
Gdy ja wspominam nie obejdzie się bez uśmiechania,
Pierwsze potajemne uściski, dotyki reki,
Aby się na niego nie rzucić przechodziłam męki!
Oprócz nieśmiałości były też inne emocje,
Bardziej że tak to nazwę owocne,
Wtedy on pierwszy raz pocałunek mi skradł,
i ze strachu na kolana padł,
A ja zrobiłam to samo i stłukłam sobie kolano!
I pierwszy raz na kolanach się naprawdę całowałam,
A później długo sługo się do niego przytulałam,
Od tamtej pory śmielsze były nasze uściski,
Na ten widok koleżanki wydawały dziwne piski,
Chodziliśmy ze sobą za rękę dumnie,
Teraz gdy się spotykamy wspominamy to szumnie.

 

8. Magdalena L.

Moja pierwsza miłość ściśle związana jest z moim przybyciem do Internatu. Sublokatorki były miłe i przyjazne. Postanowiłyśmy urządzić imprezę integracyjną. Wtedy poznałam Wojtka. Był nieprzyzwoicie czarujący. Nigdy wcześniej żaden chłopak nie działał na mnie w ten sposób. Miał śniadą karnację, kuszący wzrok i wysportowaną sylwetkę. Był boski. Zachwycałam się nim ukradkiem, gdy nagle podszedł i poprosił mnie do tańca. Moje ciało drżało, serce waliło cztery razy szybciej a metabolizm osiągnął szczyt możliwości. Zakochałam się po uszy i to z wzajemnością. Na samą myśl jak dziś wspominam te chwile me ciało rozkosznie drży. Przetańczyliśmy całą noc wtuleni w siebie nawzajem. Po imprezie Wojtek zapytał mnie” Czy zechciałabyś zostać moją dziewczyną”. Szczęśliwa zgodziłam się bez wahania. Tak spędziliśmy ze sobą 2 lata. To był najbardziej namiętny związek w moim życiu. Po każdej nawet najkrótszej rozłące rzucaliśmy się na siebie i upajaliśmy się sobą do utraty tchu. Niestety po drodze zgubiliśmy gdzieś swoje marzenia a zaborczość zabiła nasze uczucie. Dziś jestem już w stabilnym związku. Jednak nigdy potem nie doświadczyłam już tak zmysłowej namiętności.

 

9. Joanna J.

Pierwsza miłość? Hmm… Z perspektywy czasu widzę, że było to raczej nieporadne zauroczenie pełne chaotycznych emocji. Oczekiwanie, niepewność, ciekawość i ekscytacja sprawiały, że mogłam myśleć tylko o Nim. To drżenie przy pierwszych pocałunkach, uczenie się kobiecości… Pierwsze rozczarowania i szlochanie w poduszkę. Ta duma na początku, że wybrał właśnie mnie. Później wściekłość na siebie,że chciałam z Nim być. Teraz myślę, że mimo wszystko było warto, bo nauczyłam się wiele o sobie, o swoich potrzebach i oczekiwaniach. Nauczyłam się że marzenia czasem są lepsze niż rzeczywistość a czasem wręcz przeciwnie.

 

10. Katarzyna S.

Wzdychaliśmy do siebie podczas lekcji muzyki. Byliśmy w sobie zakochani bez pamięci. Z nim po raz pierwszy się całowałam. Dziś jest… księdzem.

 

11. Monika G.

Moja pierwsza miłość była gorąca niczym piasek na pustyni. Rozgrzewała mnie samym spojrzeniem, wzbudzała podziw gestem i wywoływała we mnie salwę radości przy każdym wypowiadanym w moim stronę słowie. Moja pierwsza, najbardziej oczekiwana, szkolna, na wpół dojrzała miłość…
ON, był jak ciepły promień słońca, niczym niezmącona postać wśród szarej codzienności.
ON, był moim światłem w nocy i iskierką nadziei w ciągu dnia.
ON, był zwiastunem mojego szczęścia i miłością, która zdarza się raz w życiu.
Moja pierwsza miłość miała w sobie coś z anioła – magnetyzujący uśmiech, dar przekonywania, dobrotliwe oczy i mnóstwo dobrych emocji.
Każda chwila z nim spędzona była na wagę złota, choć nieco ukradkowa, troszkę nieśmiała i wybuchowa. W tej miłości była niewinność, marzenia i euforia.
On był moim gołąbkiem, którego skradłam spośród całego stada tej ziemi:)

 

12. Magdalena B.

Może to dziwnie zabrzmi, ale moją pierwszą miłością była moja mama! Zapatrzona w nią jak w obrazek chciałam być jej kserokopią. Godzinami mogłam patrzeć jak czesze włosy, czy robi makijaż. Ćwiczyłam kroki, by poruszać się tak jak ona. Gdy jej nie było po kryjomu przymierzałam jej ubrania. Była moim autorytetem i to dzięki tej miłości nauczyłam się, co to znaczy kochać…

 

13. Agnieszka L.

Pierwsza klasa szkoły podstawowej, dyskoteka andrzejkowa. Nieśmiała dziewczynka w plisowanej granatowej spódniczce – to ja! Podskakujemy z koleżankami, chłopcy bawią się w swoim gronie, wiadomo, taki etap 😉 I nagle… podchodzi do mnie Tomek, za którym nie przepadam, i prosi mnie do tańca… Ja czerwona jak ten buraczek oczywiście odmawiam, a Tomcio nie poddaje się i… biegnie na skargę do pani! Wychowawczyni podchodzi i tłumaczy mi, że to nieładnie odmawiać tańca, jak ktoś grzecznie prosi i – o zgrozo! – musimy zatańczyć razem! Wszyscy patrzą, dziewczynki chichoczą, chłopcy trącają się porozumiewawczo… uppss, ten taniec trwa wieki! Och, jak ja nienawidziłam Tomka w tej właśnie chwili! W końcu muzyka milknie, koszmar dobiega końca 😉

Rok później na dyskotece wszystkie tańce spędzam w ramionach Tomka, który żartobliwie mówi, że pójdzie się poskarżyć pani, że nie chce ze mną tańczyć, a ja go zmuszam ;))) To była moja pierwsza WIELKA miłość, która zaczęła się od tańca… ;)))

 

14. Paulina J.

Pierwszą miłość poznałam pod koniec szkoły podstawowej – ot nic szczególnego, nawet za nim nie przepadałam. Potem po 3 latach jemu zaczęło na mnie zależeć – byliśmy już przyjaciółmi i to najlepszymi, ale nie zauważyłam tego uczucia z jego strony.. albo bałam się zauważyć. Potem to ja się w nim zakochałam, ale on już kogoś miał. Nasze 'perypetie’ trwały prawie 10 lat, za szczęśliwe zakończenie pili wszyscy znajomi i nikt nie spodziewał się że pewnego dnia po prostu nam przejdzie.. to był szok. Dla nas w pewnym sensie też. Z mojej historii można wyciągnąć prosty morał – „Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz!”..

 

15. Hania J.

Moja pierwsza miłość ! Moja największa miłość ! Los kiedyś podstawił mi nogę i wylądowałam na wózku inwalidzkim .Ze zdrowej zgrabnej panny stałam się napędem ręcznym swojego pojazdu. Przeżyłam koszmar znienawidziłam zdrowych ludzi nie mogłam patrzeć na rówieśników sunących w sobotę do dyskoteki, która znajduje się tuż koło mojego domu. I pewnie zgnuśniałabym i uschła w tej nienawiści gdybym nie spotkała na swojej drodze Janusza też na wózku , ale jakże inaczej nastawionego do kalekiego życia
niż ja. To on pokazał mi , że wózek to nie bariera i można prowadzić również prawie normalne życie, robić zakupy, tańczyć, wychodzić na spacery i że można się zakochać. Można pięknie się umalować , założyć spódnicę , sukienkę i bluzkę z dekoltem ! Jak potoczyłoby się moje życie gdyby nie mój już kochany Januszek, mój życiowy dopalacz i afrodyzjak moja opoka. Kiedy jedziemy na wózkach to śmiejemy się , że mogliby produkować wózki dwuosobowe to siedząc obok siebie jedną ręką byśmy kręcili kołami, a drugimi moglibyśmy trzymać się za ręce!

 

16. Katarzyna W.

Ach… moja pierwsza miłość miałam wtedy hmmm..17 lat 🙂 byłam z moim chłopakiem na dyskotece, z głośników popłynęła piosenka z filmu „DIRTY DANCING” The time of my life.
Wszystko tak nagle się potoczyło, tańczyliśmy objęci, potem nieśmiałe szukanie ust aż w końcu spotkanie w gorącym pocałunku.
Świat przestał istnieć, rozkojarzeni we własnych doznaniach nieświadomi obecności innych osób unosiliśmy się w przestworzach jak bańki mydlane. Wszystko byłoby tak normalne i romantyczne, gdyby nie fakt, że piosenka już się skończyła, zaczęła nowa a my nadal trwaliśmy w naszych doznaniach.
Czułam się jakby moja dusza wróciła na miejsce po długim locie w przestworzach, jakbym cały czas była nieświadoma co się dzieje wokół mnie. I tak było, spanikowałam widząc uśmieszki innych ludzi, teraz chce mi się śmiać z tej mojej naiwności a może dlatego niejednokrotnie to wspominam, bo dziś tak często brakuje jej w naszym życiu, aby zrobić coś szalonego i leczyć później skutki np. opuchniętych warg 🙂

 

17. Sylwia L.

Moja pierwsza miłość była bardzo burzliwa, romantyczna, tragiczna.
Byliśmy młodzi,zakochani, ciągnęło nas do siebie i jednocześnie przy tym odpychało.Poznaliśmy się w bardzo gniewnym dla nas okresie w czasie liceum i zakochaliśmy się w sobie, ale byliśmy uparci i żadne nie potrafiło odpuścić drugiemu. Rozstaliśmy się właściwie to nigdy oficjalnie nie byliśmy razem, każde poszło w swoją drogę chciałam o nim zapomnieć wyszłam za mąż , urodziłam dziecko i buch znowu się pojawił na mojej drodze, nie potrafiłam i on nie potrafił żyć beze mnie to co łączyło nas kiedyś dalej
budziło w sercu żar, pożądanie… przyciągało do siebie magiczną siłą i tak moja miłość ta pierwsza niewinna,cudowna stała się moją miłością codzienną, jesteśmy razem już 4 lata mamy syna, już nie zamierzamy zaniedbać naszej wielkiej miłości, dbamy oto by się już po raz kolejny nie zgubić…

 

18. Anna M.

Moja pierwsza miłość zrodziła się w piaskownicy i była burzliwą miłością. Zaczęła się w letni poranek, gdy złamałam swoją łopatkę a on
oddał mi swoją – miał dwie. Budowaliśmy razem zamek,taki ogromny z wieżami z patyków,oknami z kamieni i mostem zwodzonym.Miał rude włosy,twarz w piegach i mało zębów,ale był miły.Miłość umarła wraz z pojawieniem się w piaskownicy jego siostry,która zburzyła nasz zamek, a zarazem nasze uczucie. Do dziś jednak potrafimy się śmiać z tego zdarzenia 🙂

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (122 głosów, średnia: 4,45 z 5)
zapisuję głos...