Temat na wakacje: Jak poradzić sobie ze zmianą strefy czasowej?
Wybierając się samolotem w daleką podróż dochodzi do zmiany strefy czasowej. W takiej sytuacji musimy przygotować się na to, że dopadnie nas tzw. syndrom nagłej zmiany strefy czasowej – czyli jet lag. Jak złagodzić w takiej sytuacji niekorzystne dla organizmu objawy nagłego zaburzenia rytmu dnia i nocy?
Syndrom nagłej zmiany strefy czasowej (jet lag) jest zjawiskiem związanym z szybkim przekraczaniem kolejnych stref czasowych. Występuje zatem tylko w przypadku podróży na osi równoleżnikowej (wchód-zachód). Jeśli podróżujemy wzdłuż południków (np. z Polski do RPA), mimo pokonywania tysięcy kilometrów, jest lag nam nie grozi. Ewentualne złe samopoczucie jest wtedy rezultatem wielu godzin spędzonych na pokładzie samolotu i tzw. szokiem klimatycznym (podróżując wzdłuż południków nie zmieniamy stref czasowych, lecz klimatyczne). Jet lag jest przypadłością trudniejszą do zwalczenia, gdyż do wspomnianych wyżej zaburzeń, dochodzą jeszcze objawy związane z rozregulowaniem rytmu dobowego i dezorientacją organizmu. Organizm człowieka nie działa jak zegarek i nie sposób go po prostu przestawić na czas obowiązujący w punkcie docelowym. Do klasycznych dolegliwości wywoływanych przez jet lag należą: bóle głowy, ogólne zmęczenie i słaba wydolność organizmu, deficyt uwagi i problemy z koncentracją, senność, problemy w funkcjonowaniu układu trawiennego, irytacja itp. Jak widać jet lag może skutecznie popsuć nam wymarzony urlop lub uniemożliwić skuteczne działanie podczas podróży służbowej.
Najlepszym lekarstwem jest zawsze czas.
Organizm przy odrobinie cierpliwości sam dostosuje się do nowych warunków. Jeśli nie możemy jednak pozwolić sobie na stratę czasu, musimy radzić sobie w inny sposób. Poniżej eksperci z www.Sky4Fly.net prezentuje sprawdzone „domowe” metody zapobiegania i łagodzenia nieprzyjemnych skutków wywoływanych przez jet lag, a także podpowiada, kiedy jet lag działa na naszą korzyść.
Syndrom nagłej zmiany strefy czasowej występuje w dwóch odmianach.
Z każdą z nich walczy się w różny sposób. Pierwsza związana jest z podróżą w kierunku zachodnim (np. Polska – USA) i przebiega stosunkowo łagodnie. Gdy podróżujemy samolotem na zachód nasza doba się wydłuża, zyskujemy godziny. Obrót Ziemi wokół własnej osi z zachodu na wschód powoduje, że na wschodzie słońce wstaje i zachodzi wcześniej niż na zachodzie. Dlatego kiedy w Warszawie jest godzina 12 w Nowym Jorku mamy dopiero 6 rano. Organizm jednak nie zdaje sobie z tego sprawy i funkcjonuje według czasu, do którego się przyzwyczaił, dlatego daleko na zachodniej półkuli już wieczorem dopadnie nas senność ? dla naszego ciała będzie to środek nocy. By uniknąć skutków wydłużonej doby, musimy za wszelką cenę zwalczyć ogarniającą nas potrzebę snu. Jeśli się nie uda i zaśniemy w środku dnia ? rozregulujemy organizm i czekają nas nieprzespane noce, co na dłuższą metę nie może się skończyć dobrze (deficyt światła słonecznego, to główna przyczyna ciągłego przemęczenia i złego samopoczucia). Już na kilka dni przed wylotem powinniśmy przygotować organizm do nadchodzących zmian – starajmy się kłaść do łóżka ok. 2 godziny później niż zazwyczaj. Jeśli to możliwe, wybierajmy połączenia z wczesną godzina wylotu (najlepiej ok. południa). Na pokładzie nie wolno nam zasnąć – walczmy z sennością przy pomocy ruchu i picia dużych ilości wody. Dobrym sposobem na senność jest spożycie posiłków bogatych w białka (drób, ryby, nabiał i jaja). Kawa również okaże się pomocna, ale tylko w umiarkowanych ilościach. Po wylądowaniu również nie wolno nam zasnąć – wytrzymajmy do zmroku. Istnieją jednak pozytywne skutki całej sytuacji. Z tych samych przyczyn, dla których popołudniem dopadnie nas senność, wczesnym rankiem będziemy wspaniale wypoczęci. Choć wstaniemy o 6 nasz organizm będzie funkcjonował tak jakby spał do 12. W tej sytuacji spotkania biznesowe i inne aktywności najlepiej zaplanować wczesnym rankiem. Stawimy im czoła na pełnych obrotach i to bez porannej kawy.
Drugi rodzaj syndromu nagłej zmiany strefy czasowej może powodować więcej kłopotów.
Związany jest z dalekimi podróżami na wschód, których efektem jest zjawisko tzw. „długu czasowego”. Tym razem „tracimy godziny”, a nasza doba się skraca. Kiedy w Warszawie jest godzina 12 w Tokio mamy już 19. Dlatego możemy mieć problemy z wstawaniem rano, w nocy zaś, nie będziemy mogli zasnąć. Poranne spotkania i zwiedzanie zatem odpada, ale już imprezy do białego rana nie będą żadnym wyzwaniem. Przygotowania do zmiany czasu również należy rozpocząć kilka dni przed podróżą – tym razem powinniśmy przestawić nasze godziny snu o dwie godziny do tyłu. Na pokładzie samolotu naszym zadaniem jest zasnąć. Niektórzy nie maja z tym problemu, inni muszą próbować różnych sztuczek. Węglowodany działają usypiająco na organizm – zamówmy zatem ziemniaki, owoce, makaron lub ryż i oczywiście słodycze. Środki nasenne nie są najlepszym rozwiązaniem – jeszcze bardziej rozregulowują organizm, podobnie alkohol, Najlepsze jest to, co pochodzi z natury – polecamy więc herbatkę ziołową i nudną książkę.
By uniknąć ostrych objawów syndromu nagłej zmiany strefy czasowej musimy za wszelką cenę przystosować się do nowego rytmu dnia – jedzmy i śpijmy zgodnie z czasem lokalnym. To jak bardzo da nam się we znaki time lag i jak szybo go zwalczymy zależy od wieku, sprawności fizycznej i zdrowia. Osoby zażywające leki które wymagają stałego dawkowania o wyznaczonych porach, powinny przed podróżą koniecznie zgłosić się do swojego lekarza, by zasięgnąć porady. Przygotujmy się również na pozytywne skutki jet lagu! Po powrocie z dalekiego wschodu, czeka nas przecież kilkanaście dni bez porannej kawy, a nasza wydajność rankiem w pracy, zawstydzi wszystkich wokół.