Jak mieć więcej seksu w stałym związku – radzi Joanna Keszka
„Nie mamy czasu i sił na seks” – zwierzają się kobiety i mężczyźni. Na szczęście rozwiązanie nie jest skomplikowane, a efekty działania dla wielu przyjemne!
„Nie mamy czasu i sił na seks” – zwierzają mi się kobiety i mężczyźni. Gdybym za każdym razem, kiedy to słyszę, dostawała złotówkę, to już dawno byłoby mnie stać na leżenie pod palmą w ciepłych krajach z zimnym drinkiem w ręku. Jednym słowem, sprawa jest nagląca i powszechna. Na szczęście rozwiązanie nie jest skomplikowane, a efekty działania dla wielu zaskakująco przyjemne – radzi Joanna Keszka z Barbarella.pl
Zacząć – to właśnie jest największa przeszkoda w wielu stałych związkach. Główny powód plagi, która nazywa się: „Tak rzadko uprawiamy seks”. Bo kiedy para już podejmie decyzję, że to ma nastąpić dziś wieczorem (albo w sobotę wieczorem, albo w niedzielę rano), oraz przystąpi do działania (zostanie rozpięty chociaż jeden guzik, zostanie przygotowana kusząca bielizna, albo opaska na oczy, albo lubrykant będzie już pod ręką), to seks wyciągamy z strefy przepychanek i odkładanek i tym samym on staje się faktem. A jeżeli nie zaczniemy, to nie będzie dalszego ciągu. Proste, tylko dlaczego tak wiele z nas jakoś nie chce zacząć?
Bowiem dla większości z nas „nie mam czasu” to subtelny sposób na unikanie seksu. Jeszcze jeden sposób na wygaszanie podniecenia bez szczerego spojrzenia na to, co robimy. „Popatrz, tylko, ile ja rzeczy robię – praca, dzieci, kurs, spotkania”. Dzięki temu nie musimy myśleć o tym, czego nie robimy i dlaczego. Nie mając czasu na seks nie musimy mierzyć się z lękami i pretensjami, które tak naprawdę doprowadziły do tego, że nie kochaliśmy się od tygodni, czy miesięcy.
Powodem niechęci do seksu w stałym związku bywa fakt, że kiedy jesteśmy już oficjalną parą to inicjowanie seksu staje się raczej świadoma decyzją niż przypływem natchnienia. A świadoma decyzja wydobywa na powierzchnię wszystkie nasze niepokoje związane z seksualnością. Seks jako decyzja oznacza bowiem przyznanie się, że aktywnie pragniemy przyjemności erotycznej. Już samo przyznanie się do tego wyzwala całą masę leków i poczucia winy, z którymi nie mamy kontaktu, jeśli seks wynika z natchnienia. Wielu ludzi bowiem nosi gdzieś mniej lub bardziej głęboko zaszyte informacje, że seks jest czymś brudnym, grzesznym, a nadmierne doszukiwanie się w nim przyjemności świadczy o naszej nienormalności. I źle się z tym czujemy. Za każdym razem, kiedy musimy podjąć decyzję o seksie w związku, musimy stanąć twarzą w twarz z tym antyseksualnym demonem. Nic dziwnego, że tak wiele osób woli z tego zrezygnować.
Tylko czy cena za podporządkowanie się swoim lękom i niepokojom nie jest za wysoka? Wszyscy przecież tęsknimy za radosnym, przyjemnym seksem. Czy zamiast się bać i denerwować, nie byłoby lepiej zacząć aktywnie tej przyjemności poszukiwać? Pomimo leków, niepokoju, poczucie dyskomfortu i niepewności, która na początku takich poszukiwań niechybnie będzie nam towarzyszyć.
Schemat „nie mamy czasu na seks” można przełamać za jednym zamachem: idąc do łóżka, planując, kiedy mamy iść do łóżka, i angażując się w nasze doświadczenia erotyczne. Jak najwięcej miłości wolnej od poczucia winy, wstydu i strachu wam wszystkim i sobie życzę.
Joanna Keszka / Barbarella.pl
JOANNA KESZKA: specjalistka w dziedzinie kobiecej seksualności, pisarka scenariuszy erotycznych i nieustraszona testerka wibratorów, redaktorka naczelna Barbarella.pl .