O czym świadczy zajadanie się czekoladą? Jak temu zaradzić?

Oto druga część naszego poradnika pomagającego wytłumaczyć Wasz apetyt na jeden, konkretny produkt. Dzisiaj zajmiemy się czekoladą.

O czym świadczy zajadanie się czekoladą? Jak temu zaradzić?

Czekoladę wytwarza się z nasion owocu drzewa kakaowego, którego łacińska nazwa brzmi Theobroma cacao, w dosłownym tłumaczeniu oznacza „pokarm bogów”.  Nie bez powodu ma ono taką nazwę.

Zajadanie się czekoladą – co to znaczy?

Wielu z nas – podświadomie – traktuje czekoladę jako źródło energii. Niestety, z czasem przyzwyczajamy się do smaku  oraz efektów fizjologicznych jej działania w postaci podtrzymywania określonego poziomu cukru we krwi. W efekcie słodycze zostają włączone na stałe do naszego jadłospisu w coraz to większych ilościach. W pewnym momencie zauważamy, że jesteśmy uzależnieni od czekolady. Ma ona bowiem wpływ na wzrost poziomu serotoniny i endorfiny w naszym mózgu. Zwiększony poziom tych substancji w mózgu sprzyja poprawie nastroju, przyspiesza procesy myślowe i zmniejsza wrażliwość na stres. Upraszczając, możemy stwierdzić, że przyczyną skłonności do objadania się czekoladą jest brak lub zmniejszona ilość produkcji w naszym organizmie serotoniny, zwanej także „hormonem szczęścia”.

Brak serotoniny może mieć źródło w nieprawidłowej diecie, w której brakuje białka oraz tryptofanu i tyrozyny – aminokwasów uczestniczących w syntezie serotoniny. Drugim powodem zajadania się czekoladą mogą być problemy osobiste, stany depresyjne – kiedy to zły nastrój poprawiamy sobie sięgając po czekoladę.  W ten sposób powodujemy sami produkcję owego „hormonu szczęścia”. U kobiet wzmożony apetyt na czekoladowe przysmaki występuje często w okresie przedmiesiączkowym.

Co robić, by nie objadać się czekoladą?

Czekolada zawiera duże ilości tłuszczu i cukru,  co łatwo wspomaga tycie i przysparza kłopotów z sylwetką. Co zatem robić, by zmniejszyć swój apetyt na czekoladę?

Pierwszym krokiem będzie modyfikacja diety. Starajmy się wprowadzić do niej produkty zawierające tryptofan, który nie jest wytwarzamy samodzielnie, ale musi być dostarczany w pożywieniu. Źródłem tryptofanu jest soja, banany, mleko, sery, mięso. Nie zapominajmy także o pokarmach, które są źródłem witaminy B. Jest ona także niezbędna do syntezy serotoniny. Witaminę B znajdziemy w kaszy, brązowym ryżu, ciemnym pieczywie.

Wychodź na słoneczko! Melatonina – czyli hormon odpowiedzialny za nasz rytm biologiczny  jest pochodną tryptofanu. W wypadku, gdy spędzamy długie godziny w pomieszczeniach, nie mamy kontaktu z naturalnym oświetleniem; nasz organizm otrzymuje, poprzez narząd wzroku, informację o niedoborze światła. Efektem tego jest wzrost produkcji melatoniny, zaś tryptofanu zaczyna brakować na produkcję serotoniny. Nawet zimą, gdy jest mniej światła starajmy się  więc wychodzić na spacery – bowiem światło, nawet w ograniczonej, zimowej ilości zachowuje swoje dobroczynne działanie. Upraszczając, dzięki kontaktowi ze światłem dziennym tryptofan będzie używany do produkcji serotoniny, a nie melatoniny.

Zacznij ćwiczyć! Ćwiczenia pobudzają produkcję serotoniny i innych neuroprzekaźników odpowiedzialnych za nastrój. Nie trzeba ćwiczyć wyczynowo – wystarczy 25-40 minut dziennie. Najlepiej, jeśli będą ćwiczenia aerobowe, które nas zmęczą. Każdy zna uczucie zadowolenia po intensywnym treningu. Jeżeli nie masz zupełnie ochoty na ćwiczenia gimnastyczne – wystarczy jazda rowerem czy szybki spacer. Ważne, by robić to codziennie.

Uprawiaj seks. Podczas seksu uwalniana jest serotonina. Wprawdzie, nie są to bardzo duże ilości, ale wystarczy, by zwiększyć twój poziom przyjemności, odprężyć cię i zrelaksować.

I na zakończenie: myśl pozytywnie. Sprawiaj sobie drobne przyjemności, które poprawiają humor. Istnieją prace, w których udowodniono, że zachodzi działanie zwrotne: nie tylko serotonina zwiększa dobry nastrój; ale nasz dobry nastrój zwiększa poziom serotoniny (Young, S. N. (2007). How to increase serotonin in the human brain without drugs. Journal of Psychiatry & Neuroscience, 32(6).

Przeczytaj także: Jak interpretować swój apetyt – cz.1: zajadanie się chlebem. Antidotum: kuracja drożdżowa 

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (186 głosów, średnia: 4,66 z 5)
loading... zapisuję głos...