Gdy chrapanie spędza sen z powiek
Chrapanie może być też objawem poważniejszego schorzenia, jakim jest bezdech senny. Dlatego nie wolno go lekceważyć. Kiedy należy wybrać się do lekarza?
Chroniczne zmęczenie, kłopoty z koncentracją, poranne bóle głowy – to tylko kilka dolegliwości, z jakimi zmagają się „chrapacze”. Nie pomaga tutaj łapacz snów lub inne „magiczne” sztuczki…. Na tym jednak problemy się nie kończą, bo chrapanie może być też objawem poważniejszego schorzenia, jakim jest bezdech senny. Dlatego nie wolno go lekceważyć. Jeśli zauważymy u siebie niepokojące symptomy, powinniśmy udać się do lekarza.
Szacuje się, że na całym świecie z chrapaniem zmagają się dwa miliardy ludzi. Tylko w Polsce „chrapaczy” jest około ośmiu milionów. Wśród 30-latków ten problem dotyczy co piątego mężczyzny i 5 proc. kobiet. W grupie wiekowej 60+ jest jeszcze powszechniejszy – dotyka aż 60 proc. panów i 40 proc. pań.
Głośny kłopot
Kiedy nie śpimy, powietrze swobodnie przepływa przez nasze drogi oddechowe, bo mięśnie gardła są wtedy napięte. Podczas snu mogą się jednak rozluźnić – wtedy wdychane powietrze wprawia je w drgania, język opada ku tyłowi dodatkowo zwężając drogi oddechowe, a z gardła wydobywa się charakterystyczny odgłos chrapania. Obniżone napięcie mięśni może mieć wiele przyczyn. Obniżają je na przykład alkohol oraz niektóre leki nasenne, uspokajające i antyhistaminowe, stosowane w leczeniu alergii. – Chrapanie może być również związane z budową anatomiczną górnych dróg oddechowych – wydłużonym podniebieniem miękkim, zbyt długim języczkiem czy przerośniętymi migdałkami, a także zaburzeniami drożności nosa spowodowanymi skrzywieniem przegrody nosa, polipami, alergią czy przeziębieniem – wyjaśnia dr n. med. Paweł Szwedowicz, laryngolog ze szpitala Medicover. Chrapaniu sprzyja także nadwaga i spanie na plecach.
Niebezpieczny bezdech
Chociaż wydaje nam się, że ten problem przede wszystkim uprzykrza życie bliskim „chrapacza”, to nie wolno go bagatelizować. Jest to sygnał, że podczas snu powietrze napotyka na swojej drodze przeszkodę, więc do płuc dopływa go mniej. Chrapanie może także towarzyszyć poważniejszej dolegliwości, jaką jest bezdech senny, czyli schorzenie polegające na chwilowym zatrzymaniu oddechu, co może trwać od kilku sekund do kilku minut. – W ciągu nocy takie sytuacje mogą się powtarzać kilkadziesiąt, a nawet kilkaset razy. To nie tylko zaburza sen, ale jest niebezpieczne dla zdrowia, bo w trakcie bezdechu spada saturacja, czyli wysycenie krwi tlenem, tym samym ciśnienie rośnie, a serce pracuje szybciej – mówi dr n. med. Agnieszka Strzembosz, laryngolog ze szpitala Medicover. To właśnie dlatego osoby z bezdechami po przebudzeniu są zmęczone i mają bóle głowy, a w ciągu dnia dopada je nadmierna senność, mają kłopoty z pamięcią i koncentracją uwagi.Nasz organizm daje nam też inne sygnały – to na przykład towarzyszące głośnemu chrapaniu nocne bóle w klatce piersiowej, przerwy w oddychaniu, krztuszenie się, sapanie lub parskanie podczas snu, częste budzenie się, problemy natury seksualnej czy depresja.
„Chrapacz” u lekarza
Jeśli zaobserwujemy u siebie przynajmniej trzy z wymienionych wyżej symptomów, powinniśmy udać się do lekarza. – Zlekceważony bezdech senny może prowadzić do poważniejszych problemów. Zwiększa ryzyko zawału mięśnia sercowego, chorób układu krążenia, cukrzycy czy udaru mózgu. Dlatego zachęcamy do konsultacji ze specjalistami, które w naszych placówkach są bezpłatne – mówi dr n. med. Paweł Szwedowicz, laryngolog ze szpitala Medicover.
Na podstawie szczegółowego wywiadu oraz badania budowy dróg oddechowych laryngolog diagnozuje przyczynę i na tej podstawie wybiera metodę leczenia tej przypadłości. Konieczna może być operacja migdałków, przegrody nosa lub zatok przynosowych. Z kolei u osób, u których powodem chrapania jest wiotczenie mięśni, stosuje się zabieg usztywniający podniebienie miękkie. – To małoinwazyjna metoda, która polega na wprowadzeniu do podniebienia miękkiego usztywniających je implantów Pillar. Mają one postać niewielkich paseczków o średnicy 2 milimetrów i długości 18 milimetrów. Są wykonane z materiału, który wykorzystuje się do produkcji nici chirurgicznych i zastawek serca – wyjaśnia dr n. med. Agnieszka Strzembosz, laryngolog ze szpitala Medicover. Cała procedura trwa kilkanaście minut i przeprowadza się ją zwykle w znieczuleniu miejscowym. Szpital można opuścić wkrótce po zabiegu a następnego dnia wrócić do normalnej aktywności. Implanty są niewyczuwalne i niewidoczne, nie powodują też trudności podczas mówienia czy połykania.