Fragment książki: Jak schudnąć bez diety? Metoda Gabriela
Mamy dla Was fragment nowości wydawniczej dotyczącej odchudzania. Cze możliwe jest stracenie na wadze bez diety? Metoda Gabriela to ciesząca się niesłabnącą popularnością publikacja, dzięki której każdy ma szansę na zgubienie zbędnych kilogramów, bez wyrzeczeń, męki i katorżniczych diet.
To nowatorskie podejście do odchudzania – rewolucyjny plan opracowany przez Jona Gabriela, który poprzez stosowanie się do kilku prostych zasad, stracił ponad 100 kilogramów. Osiągnął to bez diet, operacja, a przede wszystkim… śladów dawnej otyłości – Jon pozbył się zbędnych kilogramów raz na zawsze.
Jeśli też marzysz o zgrabnej sylwetce i zdrowym trybie życia, wystarczy, że zaczniesz pracować z własnym umysłem i poznasz jego wpływ na wewnętrzną logikę swojego ciała. Dzięki temu, zrozumiesz, że ciałem steruje umysł i decyduje o tym, czy jesteś szczupła, czy przybierasz na wadze.
Metoda Gabriela to doskonały i prosty sposób, aby odmienić swoje życie, dzięki któremu dowiesz się, że:
- Twoje ciało ma powody, dla których utrzymuje taką a nie inną wagę;
- Zbędne kilogramy to bariera ochronna, za pomocą której twój umysł broni cię przed problemami;
- Jak wybierać zdrowe i odżywcze jedzenie, które nakarmi komórki ciała i nie będzie cię zmuszać do głodowania;
- Jeśli zmienisz swoje przekonania, zmienisz swoje ciało;
- Jak ćwiczyć ciało i umysłu, aby współpracowały z tobą, pomagając zachować zdrowie i kondycję.
Fragment książki Metoda Gabriela :
Ludzie otyli zawsze byli oskarżani o słabość, lenistwo i łakomstwo, nie tylko przez ogół społeczeństwa, lecz także przez większość pracowników służby zdrowia. Pamiętam, że zawsze, gdy przekraczałem próg gabinetu lekarskiego, doktor patrzył na mnie w sposób mówiący: „Aha, ten facet kompletnie nie dba o siebie”. Choć było to dalekie od prawdy, tak właśnie byłem postrzegany. ZAWSZE.
To tak, jakby ktoś ci powiedział, że śpisz za dużo, więc powinieneś spać tylko dwie godziny w ciągu doby. I całe społeczeństwo, wszyscy znajomi, ocenialiby cię jako słabeusza i lenia, ponieważ śpisz tak dużo. Być może przez pewien czas zdołasz funkcjonować, śpiąc tylko dwie godziny, ale prędzej czy później będziesz potrzebować dłuższego snu – „sennego obżarstwa” – ponieważ twoje ciało zacznie się go domagać, niezależnie od tego, co mówi społeczeństwo.
Z JEDZENIEM JEST DOKŁADNIE TAK SAMO.
Przez pewien czas możesz ograniczyć ilość przyjmowanego pokarmu i zmuszać się do jedzenia mniejszych porcji, ale prędzej czy później będziesz potrzebować „uczty”, ponieważ ciało zmusi cię do spożywania większej ilości pożywienia, aby utrzymać konkretną wagę.
Jedną ze spraw, o które walczę, są oficjalne przeprosiny od społeczności lekarskiej dotyczące powszechnego stereotypu ludzi grubych jako niezdyscyplinowanych. Na szczęście sytuacja ta zmienia się na lepsze. Jest już wielu światłych lekarzy oraz innych pracowników służby zdrowia, którzy rozumieją prawdziwy powód otyłości, ale przed nami wciąż jeszcze długa droga. Konwencjonalna wiedza medyczna nadal zakłada, że utrata wagi jest kwestią przyjmowanych i spalanych kalorii, a ludzie z nadwagą powinni po prostu „mniej jeść”. Tym, którzy tak uważają, mówię: „Po prostu mniej oddychajcie” albo: „Po prostu mniej śpijcie”. Jeśli zastanowią się nad nierealnością tych nakazów, zrozumieją, co znaczy walczyć z otyłością.
Żaden lekarz czy inny człowiek nie zrozumie, jak to jest tkwić w ciele, które zmusza cię do bycia grubym i jedzenia zbyt wiele, jeśli sam nie doświadczył takiej sytuacji. Zresztą najnowsze badania potwierdzają, że utrata wagi nie wiąże się jedynie z kaloriami i nie ma nic wspólnego z „dyscypliną”. Doktor Jeffrey M. Friedman, „ojciec tłuszczu”, odkrywca hormonu leptyny i bez wątpienia najważniejszy i najlepiej poinformowany specjalista od otyłości w XXI wieku, twierdzi, że musimy przestać obwiniać grubasów oraz że „otyłości nie można przypisywać brakowi silnej woli”.
Dziękuję panu, doktorze Friedman! Proszę nadal głosić tę dobrą nowinę.
Pierwszym krokiem jest zatem zrozumienie, że nie chodzi o siłę woli, i pogodzenie się z tą świadomością. Zamiast na próżno zmagać się z przemożnymi odruchami „gadziego mózgu”, mającymi utrzymać cię przy życiu, musisz jedynie zrozumieć, dlaczego twoje ciało pragnie nadwagi, a następnie wyeliminować przyczyny. Pozbyć się powodów, dla których chce być grube, a w naturalny sposób będzie chciało być szczupłe.
Prawda jest taka, że ciało wcale nie pragnie zwiększania masy tłuszczowej po to, aby cię ranić albo karać. Jest otłuszczone tylko dlatego, że z jakiejś przyczyny postrzega nadwagę jako coś leżącego w twoim interesie. Jeśli jednak rozpoznasz problemy i zaczniesz z nimi walczyć, wszystko się zmieni.
Od razu zauważysz, kiedy ciało przestanie pragnąć tłuszczu. Nie będziesz już głodować i przestaniesz myśleć ciągle o jedzeniu. Nabierzesz więcej energii i entuzjazmu. Nie będziesz już toczyć wojen ze swoim ciałem.
Początkowo z zewnątrz ta zmiana może być niezauważalna, ale w środku poczujesz różnicę. Zmieni się twój stosunek zarówno do jedzenia, jak i do własnego ciała. Ciało już nie będzie podważało twoich
wysiłków.
Kiedy pozbędziesz się powodów, dla których twoje ciało pragnie być grube, zmieni się także twój stosunek do aktywności fizycznej. Teraz być może sądzisz, że go nienawidzisz. Nie winię cię za to. Oto prawdziwa przyczyna tej niechęci: twoje ciało nie chce ćwiczeń, ponieważ one sprawią, że stracisz na wadze. Dopóki twoje ciało chce gromadzić tłuszcz, będzie przeciwne ruchowi i spalaniu kalorii, bo utrudni mu to utrzymywanie obecnej wagi.
Ciało wprawia cię w stan zmęczenia i letargu, więc sama myśl o ruchu sprawia ci ból. To nie przypadek. To celowe działanie, mające sprawić, abyś nie ruszał się z miejsca.
Jeśli jednak usuniesz przyczyny, dla których ciało sądzi, że należy być otyłym, będzie chciało znowu być aktywne. Ćwiczenia przestaną być przykrym obowiązkiem, a ruch okaże się jedną z twoich największych
radości.
Jeszcze raz pragnę podkreślić, że – choć może nie będzie tego widać od razu – utrata całej nadwagi stanie się tylko kwestią czasu. Zauważysz różnicę najpierw w swoim wnętrzu, a z czasem także w wyglądzie
zewnętrznym.
Ja osobiście zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, co się dzieje, ponad dwa lata wcześniej, niż zauważył to ktokolwiek inny. Nie mówiłem wiele na ten temat, ale wiedziałem, że coś się zmieni. Mogłem chodzić w 180-kilogramowym cielsku, ale w głębi duszy czułem się nastolatkiem, który ważył 81 kilogramów. Od tej chwili miałem już pewność.
Najbardziej niesamowite było to, że im więcej kilogramów traciłem, tym szybciej postępował ten proces. W końcu odkryłem przyczynę. Ciało steruje całym procesem spalania tłuszczu. Jeśli chce schudnąć, zrobi to bardzo szybko i bez trudu. Oto największa różnica między moją metodą a dietami: im szczuplejsze chce być ciało, tym szybciej chudnę.
Diety zaczynają się w taki sam sposób. Najpierw tracisz zbędne kilogramy z dużą prędkością, a potem tempo spadku wagi się zmniejsza. W końcu przestajesz tracić kilogramy, by bardzo szybko je odzyskać.
Początkowo nie chudłem szybko. Chudłem powoli. Straciłem około 11 kilogramów przez pierwsze pół roku. Mniej więcej pół kilograma tygodniowo. Dla kogoś, kto ważył ponad 180 kg, to żaden rekord.
Później jednak, zamiast zwolnić, utrata wagi przyspieszyła. Zgubiłem 68 kilogramów z prędkością 1 kilograma tygodniowo, a potem jeszcze 9 – w tempie 1,5 kilograma na tydzień.
Ostatnie 9 kilogramów nadwagi – tę resztkę, której, zdaniem części ludzi, nie da się pozbyć – straciłem z prędkością 2,5 kilograma tygodniowo. Tempo było więc pięć razy szybsze niż przy pierwszych 9 kilogramach. Nie tylko udało mi się pozbyć tych ostatnich kilku kilogramów, ale one po prostu zniknęły w oczach. Znowu widziałem swoje mięśnie brzucha, czyli coś, o czym marzyłem i czego nie mogłem osiągnąć od czasów dzieciństwa.
Co więcej, mój wygląd fizyczny wcale nie zdradzał, że wcześniej byłem chorobliwie otyły. Ku zdumieniu zarówno lekarzy, jak i laików, moja skóra stała się jędrna i napięta.
Osiągnąłem to bez większego wysiłku. Nie musiałem walczyć. Od początku trzymałem się tylko trzech zasad:
- Każdego dnia musiałem mieć pewność, że dostarczam swojemu ciału potrzebnych składników odżywczych w strawnej i przyswajalnej dla niego postaci. Skupiałem się na uzupełnianiu tego, czego mu brakowało.
- Codziennie poświęcałem trochę czasu na techniki, które wypracowałem, aby zwalczać umysłowe i emocjonalne przyczyny nadwagi.
- Co wieczór, idąc spać, wizualizowałem sobie ideał sylwetki, do którego dążyłem, oraz wymarzony wygląd. W końcu moja wizja się spełniła.
Wykorzystywałem wizualizacje na wiele różnych sposobów. Na przykład w maju 2003 roku przystąpiłem do konkursu odchudzania. Już wtedy ważyłem o 50 kilogramów mniej i pomyślałem, że skoro tak szybko chudnę, to może spróbuję szczęścia. Potrzebowałem bodźca przyspieszającego utratę wagi, więc wymyśliłem wizualizację pomagającą zwalczyć wilczy apetyt na słodycze.
Konkursu nie wygrałem, ale technika wizualizacji okazała się niezwykle skuteczna, a ja już nie mam ochoty na słodkości.
Potem wszystko w zasadzie potoczyło się już samo.
Czy jem mniej? Oczywiście! Ale to dlatego, że nie jestem tak głodny. Czy odżywiam się zdrowiej? Naturalnie! Bo mam ochotę na zdrowsze pokarmy. Czy ćwiczę? Cóż za pytanie! I bardzo to lubię. Bo chce tego moje ciało. Ale nie martw się, nie będę cię w tej książce namawiał, żebyś zmuszał się do ćwiczeń czy do czegokolwiek innego.
Poproszę cię tylko o trzy rzeczy:
- Codziennie dostarczaj sobie substancji odżywczych, na których niedobór cierpi twoje ciało.
- Słuchaj wieczorem mojej płyty z wizualizacjami2 albo poświęć choć 10 minut na ćwiczenia wizualizacyjne opisane w tej książce.
- Słuchaj głosu serca i swojego ciała.
Jeśli zechcesz się tego podjąć, zapraszam cię w prawdopodobnie najbardziej satysfakcjonującą podróż w twoim życiu, która może wpłynąć nie tylko na twoje ciało, ale na wszystko, co chciałbyś zmienić.