Film „Diamenty” Ferzana Özpetka: hołd dla mistrzów krawiectwa i siły siostrzeństwa
„Diamenty” Ferzana Özpetka to poruszająca opowieść o kobietach, kostiumach i więziach, które – niczym misternie zszyte tkaniny – łączą przeszłość z teraźniejszością. Osadzony w Rzymie lat 70. film przenosi widza do pracowni krawieckiej, gdzie rodzą się kreacje dla największych produkcji włoskiego kina i gdzie każdy guzik ma wagę klejnotu. To hołd dla mistrzów kostiumów filmowych, siły siostrzeństwa i piękna tworzonego z potrzeby serca. „Diamenty” trafią do polskich kin 22 sierpnia 2025 roku.
„Diamenty” Ferzana Özpetka to pełna blasku opowieść, w której kostiumy stają się równorzędnymi bohaterami, a kobiety – ich sercem i duszą. Reżyser, znany z niezwykłej wrażliwości i filmów takich jak „Okna” czy „Saturno Contro”, zabiera widza do Rzymu lat 70., do pracowni krawieckiej prowadzonej przez dwie siostry (Luisa Ranieri i Jasmine Trinca), gdzie rodzą się kostiumy dla największych włoskich produkcji filmowych. W otoczeniu śmiechu, sporów, sekretów i wspólnego milczenia przy pracy powstają dzieła sztuki – stroje, które nie tylko ubierają aktorów, lecz także opowiadają historię epoki. Özpetek z czułością i nostalgią pokazuje świat, w którym guziki wybierano jak klejnoty, a szwy zszywały także relacje międzyludzkie. To film, który zachwyca paletą barw, humorem i subtelnym portretem siostrzeństwa – zarówno tego w fabule, jak i na planie, gdzie aktorki tworzą prawdziwą wspólnotę.
„Diamenty” Ferzana Özpetka – film jak utkany z nici wspomnień, pasji i kobiecej siły
Kiedy Ferzan Özpetek opowiada o swoim najnowszym filmie, sięga do wspomnień – tych bardzo osobistych, z czasów, gdy jako drugi reżyser odwiedzał warsztaty krawieckie włoskiego świata filmu. Pracownie jak Tirelli, gdzie tkaniny były układane z pietyzmem, guziki dobierane z obsesyjną precyzją, a kobiety pochylały się nad projektami niczym nad świętymi rękopisami, jawiły mu się jako sanktuaria codziennego piękna. To właśnie tam, w latach osiemdziesiątych, po raz pierwszy poczuł, że kostium to coś więcej niż tylko ozdoba sceny czy kadru. To nośnik opowieści, znak czasu, oddech epoki. Tak narodziły się „Diamenty”, o których opowiada rezyser
Jak to zwykle bywa z moimi utworami, czy to filmami, powieściami, czy też sztukami teatralnymi, punktem wyjścia są moje osobiste doświadczenia, życiowe wspomnienia, rzeczy, które wywarły na mnie silny wpływ, a nawet przetworzone wizje, jak to było w moich filmach „On, ona i on” czy też „Magnifica Presenza”. U mnie zawsze dominują wątki autobiograficzne. W tym filmie powracam do wspomnień, kiedy w latach osiemdziesiątych, jako drugi reżyser, często odwiedzałem filmowe i teatralne warsztaty krawieckie – z których najsłynniejszy jest chyba Tirelli – gdzie poznałem wybitnych kostiumografów oraz ważnych reżyserów, aktorki i aktorów. Te miejsca mnie fascynowały. Czułem się oczarowany tymi świeckimi sanktuariami piękna, gdzie królowały kreatywność, pomysłowość, ogromna pracowitość i oddanie.
Pomieszczenia pracowni krawieckich, gdzie dominowały kobiety, zainspirowały mnie do stworzenia filmu „Diamenty”, opowiedzianego i „ubranego” w historie twórczyń kostiumów, projektantek, które testowały tkaniny, dotykały materiałów, wytrwale szukały idealnych połączeń kolorystycznych, ornamentów, dopieszczających szczegóły decydujące o ostatecznym harmonijnym kształcie całości stroju, czasem prawdziwego dzieła sztuki. Mój film stanowi również hołd dla bogatej tradycji mody, dla wyszukanej, a równocześnie wygodnej elegancji i mistrzowskiego rzemiosła. Wspominając tamte czasy, chciałem pokazać między innymi oryginalne kostiumy noszone przez Claudię Cardinale w „Lamparcie” lub przez Romy Schneider w filmie „Ludwig” – oba filmy w reżyserii Viscontiego. Ten projekt stanowił dla mnie idealną okazję do opowiedzenia o świecie, gdzie bezapelacyjnie głównymi bohaterkami są kobiety. Przywołałem przy tej okazji wiele osobowości, z którymi współpracowałem podczas mojej kariery, z którymi zbudowałem przyjacielską relację i które darzę ogromnym podziwem i szacunkiem.
Pracując jako reżyser, zawsze dobrze dogadywałem się z aktorkami. Interesują mnie historie kobiet, szczególnie tych, które łączy pokrewieństwo, na przykład matek i córek lub sióstr, jak to ma miejsce w tym przypadku. W tym filmie chciałem pokazać relacje łączące cudowne krawcowe z minionej epoki: wiedziałem, że kiedy kobiety pracują razem, łączy je ogromna sympatia i solidarność. Podobna relacja istniała na planie między aktorkami. Na przykład podczas przerw na lunch zawsze wszystkie szły na posiłek razem.
Podobał mi się pomysł umieszczenia tych samych aktorek w dwóch różnych epokach, aby pokazać, jak potrafią zmienić się nie tylko fizycznie, lecz także pod kątem zachowania. Poza tym w „Diamentach” wracam do lat mojej młodości, więc wyczuwalna jest nostalgia za światem, który już nie istnieje, za strojami, których już się nie szyje – dziś tylko zmienia się to, co już istnieje.
Film dedykowany jest Mariangeli Melato, Virnie Lisi i Monice Vitti, trzem wyjątkowym kobietom i aktorkom, z którymi bardzo chciałem pracować, ale z różnych powodów nie było to możliwe.
Sztuka krawiectwa w roli głównej – od czerwonej sukni po dzieła mistrzów
Stefano Ciammitti, projektant kostiumów, mówi z kolei, że to pierwszy raz, gdy kostiumy są głównymi bohaterami filmu. Już na etapie scenariusza został zaproszony do pracy, dzieląc się anegdotami, przesądami, pamięcią o pracy zespołowej przy jednym projekcie, który rósł w czasie jak architektoniczna konstrukcja – kolektywna, zmienna, lecz w efekcie idealnie spójna. Wspólnie z reżyserem i scenarzystkami pracował nad suknią, która pojawia się przez cały film – czerwoną, uszytą z 160 metrów materiału, podszytą czarną krynoliną. Jej powstawanie dokumentowano jeszcze przed pierwszym klapsem. Obserwacja szwaczek przy pracy, ich rąk, spojrzeń i porozumienia bez słów, stała się dla aktorek szkołą, jakiej żadna akademia nie zapewni.
„Diamenty” to dla mnie wyjątkowy projekt, ponieważ po raz pierwszy współpracowałem z Ferzanem: zaufał mi, zaraził swoim entuzjazmem i dał ogromną wolność twórczą. Równocześnie, być może po raz pierwszy w historii, jest to film o sztuce tworzenia kostiumów filmowych. Z tego powodu Ferzan chciał, abym był zaangażowany w ten projekt już na etapie pisania scenariusza. Mogłem opowiedzieć scenarzystkom Carlotcie Corradi i Elisie Casseri różne anegdoty, przekazać krawieckie przesądy. Przede wszystkim mogłem sobie wyobrazić, jak wygląda suknia, nad którą główne bohaterki mozolnie pracowały przez cały film, jak się zmieniała na różnych etapach jak ogromne kolektywne dzieło architektoniczne, które ostatecznie połączy wszystkie pomysły w idealnie harmonijną całość.
Pracownia krawiecka Tirelli Trappetti zaprosiła nas do swojego archiwum, do archiwum fotograficznego oraz do archiwum materiałów i niewyczerpanych zbiorów poświęconych sukienkom. Jednak co najważniejsze, pracownia wpuściła do siebie aktorki, które chciały się uczyć bezpośrednio przez obserwowanie gestów, ruchów i słów szwaczek, które pracują niestrudzenie i z ogromną pasją każdego dnia. Dzięki temu, jeszcze przed rozpoczęciem zdjęć, mogliśmy udokumentować powstawanie czerwonej sukni, na którą zużyto 160 metrów materiału, podszytej czarną krynoliną. Poza sukienkami noszonymi przez siostry, ogromnym wyzwaniem była również suknia teatralnej diwy występującej w „Szczęśliwych dniach” Samuela Becketta – ze swoją ośmiometrową krynoliną i ogromną spódnicą ze szmat.
To ogromny zaszczyt i przyjemność móc złożyć hołd niektórym z największych włoskich projektantów kostiumów filmowych w historii, pokazując ich dzieła na ekranie, między innymi; sukienki Piera Gherardiego dla Miny, kostiumy zaprojektowane przez maestra Piera Tosiego dla Luchina Viscontiego (do roku 1975), czy też sukienki Danila Donatiego z archiwów Sartoria Farani stworzone do filmu Federica Felliniego „Casanova”!
Kobiecy krąg, przeszłość i hołd dla mistrzów kina
To właśnie ten kobiecy krąg – siostry, matki i córki, współpracowniczki – stał się osią filmu. Nie tylko w fabule, ale i na planie. Özpetek podkreśla, że zawsze doskonale dogadywał się z aktorkami. I że „Diamenty” to opowieść o więzi – nie tylko tej między postaciami, ale i między kobietami w ogóle. Czuł ją na planie, gdy wszystkie artystki chodziły razem na lunch, wspierały się nawzajem, tworzyły wspólną przestrzeń zaufania. Tak jak dawniej w pracowniach krawieckich.
W tym filmie rzeczywistość miesza się z przeszłością. Aktorki grają swoje bohaterki w różnych epokach, zmieniają się nie tylko fizycznie, ale i emocjonalnie. Czas się przenika. To zabieg nieprzypadkowy – Özpetek wraca tu do lat swojej młodości, jakby chciał jeszcze raz dotknąć tego, co już nie wróci. Oddaje też hołd tym aktorkom, z którymi nie zdążył pracować, a które odcisnęły piętno na jego twórczości – Mariangeli Melato, Virnie Lisi, Monice Vitti.
Dla Ciammittiego „Diamenty” to także hołd dla mistrzów – Gherardiego, Donatiego, Tosiego. Na ekranie pojawiają się sukienki Piera Gherardiego dla Miny, kostiumy zaprojektowane przez maestra Piera Tosiego dla Luchina Viscontiego (do roku 1975), czy też sukienki Danila Donatiego z archiwów Sartoria Farani stworzone do filmu Federica Felliniego „Casanova” – nie tylko jako cytaty, lecz jako element żywej pamięci. Niczym relikwie, są świadectwem kunsztu, który nie powinien zostać zapomniany.
Film, który miał być opowieścią o tkaninach i krawiectwie, staje się czymś więcej – refleksją o świecie, w którym kobiety tworzyły rzeczy piękne z potrzeby serca. I gdzie guziki były równie ważne jak diamenty. Film „Diamenty” można będzie obejrzeć w kinach już od 22.08.2025!