Muzeum czy odzieżowa sieciówka? Dom Mody Limanka stworzył kolekcję-wystawę, która daje do myślenia!
Muzeum Sztuki w Łodzi zamieniło się ostatnio w wielki sklep odzieżowy prezentujący Nową Kolekcję Domu Mody Limanka. Tuż przed otwarciem przed wejściem zebrał się napierający na szyby tłum, a w środku zawisły szyldy krzyczące: Nowa Kolekcja DML oraz oryginalne zdjęcia z kampanii, w której ubrania promuje polska top modelka Ola Rudnicka. Każdy chciał mieć sukienkę, minispódniczkę, t-shirt lub choćby kuchenny fartuch DML. Okazało się to jednak niemożliwe. Ubrania nie były przeznaczone do sprzedaży…
Nowa Kolekcja zaprojektowana i uszyta przez łódzki kolektyw DML nie jest prawdziwą sklepową ekspozycją tylko wystawą pt. Prototypy/01: Dom Mody Limanka. Nowa Kolekcja zaaranżowaną w Muzeum Sztuki w Łodzi. Choć do złudzenia przypomina popularne sieciówki, takie jak H&M czy Zara, a rozwieszone na wieszakach i manekinach ubrania występują w kilku rozmiarach i egzemplarzach, można je tylko mierzyć i robić sobie w nich zdjęcia na Instagram. Co chcieli nam w ten sposób przekazać twórcy? Jakie przesłanie dotyczące współczesnej mody niesie ta instalacja?
Muzeum czy odzieżowa sieciówka? Dom Mody Limanka stworzył kolekcję-wystawę, która daje do myślenia!
Dom Mody Limanka to grupa interdyscyplinarnych łódzkich artystów, do której należą: Tomasz Armada (jedyny w tym kolektywie projektant, który na co dzień tworzy pod własnym nazwiskiem), Dominika Ciemięga, Sasa Lubińska i Kacper Szalecki. Na swoich vlogach i w mediach społecznościowych często odwołują się oni do zagrożeń, jakie niesie z sobą galopujący przemysł modowy, choć robią to głównie w żartobliwym, a nawet groteskowym stylu. Teraz, zainspirowani propozycją zarządu Muzeum Sztuki, który zachęcił ich, by spróbowali spojrzeć w świeży sposób na kolekcję dzieł przechowywanych w magazynach (z uwagi na zbyt małą przestrzeń wystawową), postanowili zamknąć swoje przesłanie we wspólnym projekcie, przekładając inspirujące motywy z owych dzieł na płaszczyznę mody.
Na przekór odzieżowym fastfoodom
W ramach Nowej Kolekcji artyści stworzyli prawie 40 modeli ubrań, uszytych ręcznie w kilku rozmiarach każde. W swoich projektach odwołali się do rzeczonych, zmagazynowanych eksponatów, ale starali się także oddać „ducha” sieciówek (nazywanymi przez nich „odzieżowymi fastfoodami”, dzięki którym wszyscy nosimy schludne, nowe rzeczy bardzo złej jakości). Co więcej, sparodiowali sposób działania wielkich domów mody, które „inspiracją” nazywają mało subtelne kopie projektów z Zachodu i raz po raz kradną pomysły mniej znanych jeszcze odbiorcom projektantów.
W efekcie stworzyli celowo źle uszyte ubrania z materiałów – jak sami mówią – „tragicznej jakości”. Hitem okazała się asymetryczna sukienka z zamszowej pianki, nadająca sylwetce kształt wielkiego ziemniaka. Kacper Szalecki był jednak najbardziej dumny z modelu spodni TASTY, stanowiących zlepek prac Henryka Stażewskiego, Josepha Beuysa i Natalii LL. To połączenie projektant przyrównał do przerysowanej podróbki, która posługuje się jednocześnie motywem Fendi i charakterystyczną zielono-czerwoną tasiemką Gucciego, a całość wieńczy logotypem Louis Vouitton.
Założenie jest takie, by ubrania nie zostały sprzedane, bo – jak tłumaczą artyści odnosząc swoją metaforę do sieciówek – sprzedać je komukolwiek byłoby im wstyd. Mają się rozpaść, aby nie dręczyć nikogo więcej swoją fatalną jakością. Twórcy poruszają w ten sposób kwestie modowej etyki i ekologii. Mówią o nadprodukcji i zanieczyszczeniu środowiska (z jakim nigdy wcześniej nie mieliśmy do czynienia), wyrastających z naszej płytkiej potrzeby nieustannego kupowania.
Twórcom zależy natomiast, by zdjęcia z ich mierzenia trafiały na Instagram. Uzmysławia to bowiem odbiorcom, że jedyne z czym wychodzimy z sieciówek to WIZERUNEK osoby zainteresowanej modą i nadążającej za trendami.
Wystawa w ciekawy sposób skupia się także na psychologicznym aspekcie „shoppingu”. Doskonale odtwarza przestrzeń sklepu z jego manekinami, lustrami czy muzyką. Warto dodać, że przy jej komponowaniu twórcy wykorzystali meble i inne pozostałości z poprzednich wernisaży, by nie przykładać swojej ręki do kolejnej nadprodukcji.
A oto efekt projektu – zdjęcia ubrań DML na instagramowych kontach:
Co sądzicie o takich artystycznych akcjach? Czy Wy też macie już dość powszechnej odzieżowej bylejakości, dla której jedyną dostępną przeciwwagą są drogie ubrania od projektantów?