Długi weekend? Nie, dziękuję! – czyli najprzyjemniejsze zawody świata
Zbliżającą się majówkę większość ludzi pracy powita z entuzjazmem. Czy są ludzie, którzy dodatkowe dni wolne traktują jak dopust boży?
Zbliżającą się majówkę większość ludzi pracy powita z entuzjazmem. Co prawda dopiero zakończyła się Wielkanoc, ale przecież odpoczynku nigdy za wiele. Zwłaszcza że tym razem będzie on formą celebracji pracy, bowiem chodzi między innymi o 1 Maja. Przedłużonym weekendem nie pogardzą pewnie nawet ci, którzy lubią swoją pracę. Czy zatem są ludzie, którzy dodatkowe dni wolne traktują jak dopust boży? Jeśli w ogóle takowi istnieją, to można ich znaleźć prawdopodobnie wśród osób, które wykonują najciekawsze albo najprzyjemniejsze zawody na świecie. Dla nich każdy dzień bez służbowych obowiązków jest dniem straconym, bo pozbawionym hedonistycznych atrakcji.
Nos i podniebienie w pracy
Zawodowo jeść i pić? To domena krytyka kulinarnego, który na koszt redakcji chadza do kilku restauracji tygodniowo. Pewnie zdarza mu się bywać służbowo w lokalach niższego sortu, ale równie dobrze może trafić do gastronomicznego nieba z wyrafinowanym menu i astronomicznymi cenami. Kto ma wyjątkowo wysublimowany smak, może próbować swoich sił w szeregach inspektorów Michelin. Autorzy najsłynniejszego kulinarnego przewodnika są perfekcyjnie anonimowi i odwiedzają lokale incognito, co ma im umożliwić maksymalnie bezstronną ocenę. Tajna misja kosztowania dań w gwiazdkowych restauracjach – taka praca musi być ekscytująca.
Natomiast jeśli pić, to tylko najlepsze trunki. Sommelier zawodowo smakuje wino, studiuje jego bukiet i barwę, specjalizuje się w sposobach podawania oraz komponowania trunku z daniem, by idealnie się uzupełniały. Jego odpowiednikiem w piwnym świecie jest cervesario. Piwni eksperci stanowią chyba najbardziej elitarną grupę zawodową w Polsce, bowiem liczy ona na razie… dziesięcioro członków. Pracują na zlecenie Kompanii Piwowarskiej, a są degustatorami, ale również showmanami. Podobnie jak sommelierzy, znani są z wyczulonych zmysłów, ogromnej wiedzy, jak również czarowania opowieściami o chmielowym napoju.
Tak naprawdę każdy wysokiej jakości produkt spożywczy powinien mieć własnego degustatora. A to z kolei oznacza, że miłośnik każdego jedzenia może znaleźć swoją niszę. I tak Harry Willsher z Wielkiej Brytanii w wieku 12 lat został testerem słodyczy, zaś w Belgii nobilitowanym zawodem jest degustator czekolady. Warto być czujnym – kto wie, może akurat Haribo poszukuje konesera żelków? Albo niespodziewanie pojawi się szansa, by za pomocą swojego podniebienia decydować o „być albo nie być” nowych smaków Ptasiego Mleczka?
Misja „Przyjemność”
Spektrum przedmiotów czy usług do testowania jest zresztą bardzo szerokie. Posady testerów najlepszych aut na świecie, czyli prezenterów brytyjskiego Top Gear, wydają się poza zasięgiem, bo chyba nie da się zastąpić Clarksona i jego kolegów. Ale przecież trzeba też sprawdzać jakość usług biur podróży, szczególnie gdy te proponują wakacje w ciepłych krajach, noclegi w pięciogwiazdkowych hotelach, egzotyczną kuchnię, wycieczki i liczne atrakcje. Taką ofertę pracy swego czasu zamieściło biuro podróży Exim Tours, które w ramach konkursu poszukiwało testera destynacji. Zwyciężczyni Małgorzata Kania przez pół roku odwiedziła sześć krajów: Wenezuelę, Egipt, Tunezję, Maroko, Turcję i Grecję. Po podróży miała za zadanie opisać swoje przeżycia i przedstawić je w formie zdjęć, filmów itp. Zapewne niejeden zdecydowałby się wziąć bezpłatny urlop z „normalnej” pracy, byle przeżyć coś takiego.
Oczywiście można wyspecjalizować się jeszcze bardziej i zostać testerem… zjeżdżalni wodnych. Tommy Lynch współpracuje z firmą First Choice i przejeżdża rocznie 50 000 km, odwiedzając takie miejsca jak Majorka, Egipt, Meksyk, Costa del Sol. Testować można też nieco bardziej kontrowersyjne usługi. Na przykład firma Durex zatrudniła 200 pełnoletnich mężczyzn do przeprowadzenia testów prezerwatyw.
Zarabiać przez sen
Nawet ktoś, kto nie jest typem podróżnika i ceni sobie mniej aktywny wypoczynek czy wręcz lenistwo, ma szansę zostać testerem – choćby łóżek. Jedyne zadanie takiej osoby to… porządnie się wyspać, a następnie opisać uczucie komfortu, jakie można poczuć, leżąc w wyjątkowo wygodnym łóżku. To praca, niestety, tylko dorywcza, ale za przespanie kilku godzin można zarobić około 1 000 funtów miesięcznie i zdecydować, czy dane łóżko jest wystarczająco luksusowe, by znalazło się w hotelach Savoy.
Jak widać, praca o charakterze nieustających wakacji, przygody czy zabawy jest jak najbardziej możliwa. Jednak zła wiadomość jest taka, że do tych oryginalnych profesji nie przygotują żadne studia ani precyzyjnie wytyczona ścieżka kariery, więc trudno tu cokolwiek zaplanować. Na pewno przydadzą się konkretne predyspozycje – być może te nietypowe będą nawet bardziej w cenie – talent i… szczęście. No i trzeba pokładać wiarę w rozwijającej się technice. W dzisiejszych czasach produkuje się tak wiele rozmaitych urządzeń, gadżetów i „czasoumilaczy”, że potrzebni będą coraz to nowi testerzy, o jakich kilka lat temu nikomu się nie śniło. Z pewnością opcja testowania turystycznych promów kosmicznych albo kapsuł hibernacyjnych jak z „Seksmisji” jest tylko kwestią czasu.