Co z tym orgazmem, czyli rozkładamy kobiece szczytowanie na czynniki pierwsze
Zwrot w seksuologii polegał na tym, że dostrzega się punkt widzenia kobiet i większą atencją obdarza się żeńskie reakcje seksualne. Dlaczego tak się stało?
W 2000 roku seksuologia doczekała się punktu zwrotnego, bo oto panujący bez mała 35 lat model zaproponowany przez duet seksuologów: Williama Mastersa i Virginię Johnson upadł. Mówił on o tym, że zarówno męski, jak i kobiecy seks nie różni się w sposobie ich doznawania i przechodzi przez cztery fazy: podniecenia, plateau, orgazmu i rozluźnienia. Odkrycie Rosemary Basson pokazało jednak, że takie podejście jest zbyt płytkie i niewystarczające do opisu kobiecego przeżycia seksualnego, co jest składnikiem satysfakcjonującego i udanego związku
Zmiana perspektywy
O ułomności modelu Masters-Johnson, promującego linearny charakter reakcji seksualnej, mówiła już m.in. austriacka seksuolożka, Helen Kaplan, która włączyła jeszcze jeden etap: pożądanie – jako warunkujący wystąpienie podniecenia. Przełom dokonał się na początku XXI wieku, kiedy to profesor z dziedziny seksuologii i seksiatrii Rosemary Basson wskazała na cykliczny charakter żeńskiej reakcji seksualnej. U mężczyzny następuje przejście od etapu podniecenia, przez fazę orgazmu, po której jest już tylko relaksacja. Natomiast kobiece przeżycie seksualne prowadzi od podniecenia do osiągnięcia satysfakcji, której warunkiem wystąpienia wcale nie musi być orgazm. Może on stanowić miły dodatek, lecz nie powinien być celem samym w sobie.
Zwrot w seksuologii polegał na tym, że dostrzega się punkt widzenia kobiet i większą atencją obdarza się żeńskie reakcje seksualne. Zabawne, że co zachodnia nauka dopiero odkrywa, wschodnie filozofia i medycyna zna już od dawien dawna. Jednak przeformułowanie mglistych, niedookreślonych pojęć z pogranicza dalekowschodniej metafizyki na język zachodniej nauki wymaga czasu, badań i otwartości.
Anatomia orgazmu
Przyglądając się etymologii słowa „orgazm”, jego źródeł można szukać w greckim „orgao”, które znaczy „płonąć gniewem” lub francuskim „orgasme” – tłumaczonym jako „poryw gniewu”. Tyle z metaforycznego ujęcia, bo definicja seksuologiczna głosi, że orgazm jest najintensywniejszym momentem doznawania przyjemności seksualnej.
Choć na poziomie fizjologicznym męskie i żeńskie szczytowanie jest porównywalne, na tym kończą się ich wspólne cechy. Kobiecy orgazm to reakcja wielowymiarowa, nie dająca się zamknąć w schemacie: podniecenie – szczytowanie – odprężenie, przypisanym męskim przeżyciom.
U kobiet mamy do czynienia np. ze zjawiskiem orgazmu wielokrotnego, co oznacza, że odpowiednia stymulacja łechtaczki może doprowadzić do kilku następujących po sobie momentów osiągania ekstazy, bez potrzeby odpoczynku. Nie wyczerpuje on jednak całej gamy kobiecych odczuć seksualnych. Mapę doznań uzupełnia np. orgazm pogłębiony, który jawi się jako silne przeżycie o charakterze złożonym, bo zawiera pozornie sprzeczne ze sobą odczucia – przyjemność i poczucie dyskomfortu. Z jednej strony fascynuje kobiety, z drugiej je przeraża, bo kojarzy się z zatraceniem siebie, wszak wpływ seksu na życie pań nie został jeszcze dokładnie zbadany i zmierzony.
Wielowymiarowość i różnice w intensywności kobiecego orgazmu mają swoje podłoże w relacjach z partnerem: głębokości więzi emocjonalnej i stopniu zadowolenia ze związku. Dla kobiet największą barierą przed swobodnym oddaniem się pełni seksualnych przeżyć jest jednak kontrola. Problem ten ma dwa aspekty: zewnętrzny – dotyczy aktualnego kontekstu życiowego i wewnętrzny – powiązany jest z wychowaniem, przekonaniami, stanem emocjonalnym itp.. Warto wspomnieć, że uwolnienie się od kontroli, zwłaszcza dotyczącej ciała, jest niezbędne np. do przekroczenia tzw. trzeciej bramy.
Pukając do nieba bram
A czym tak naprawdę jest „trzecia brama”? Do jej zdefiniowania można posłużyć się kategorią kobiecego wytrysku, a ten jest trojakiego rodzaju. Pierwszy pojawia się w stanie podniecenia, np. podczas pocałunków lub pieszczot łechtaczki, wtedy, gdy u wejścia pochwy wydzielany jest przejrzysty śluz. Drugi wydziela się z gruczołów okolic cewki moczowej i jest efektem stymulacji – czegoś, co w nomenklaturze Wschodu nazywane jest drugą bramą, a w zachodniej kulturze funkcjonuje jako punkt G. Ostatni z kobiecych wytrysków następuje w wyniku pobudzenia tzw. strefy AFE, znanej w medycynie wschodniej jako trzecia brama, umiejscowionej za punktem G, nieopodal szyjki macicy. Jej stymulacja następuje w czasie głębokiej penetracji.
Jak widać, kobiece reakcje seksualne to wciąż ląd nieodkryty, który po latach ignorowania doczekał się w końcu zainteresowania ze strony badaczy.