Bell – marka, która łączy pokolenia – zdradzamy tajemnice definiowania kobiecego piękna – cz.2
W ramach naszego mini cyklu rozmów na temat kobiecego piękna „Uroda łączy pokolenia” spotkamy się dzisiaj z mamą Grażyną i jej córką Marysią. Obie Panie łączy wspólna pasja wykonywania tego samego zawodu: mama jest od wielu lat przedszkolanką i kocha odkrywać przed maluchami różne tajemnice przyrody; córka studiuje pedagogikę ze specjalnością nauczanie początkowe.
Naszym rozmowom patronuje marka Bell, z którą już od ponad 30 lat Polki różnych pokoleń podkreślają swoją urodę.
Część pierwszą naszego mini cyklu znajdziesz pod tym linkiem: Bell – marka, która łączy pokolenia – zdradzamy tajemnice definiowania kobiecego piękna
KM: Pani Grażyno, czy w zawodzie przedszkolanki, który jest tak sfeminizowany – potrzebny jest makijaż?
Mama Grażyna: O, jak najbardziej! I nie ma tu znaczenia zawód czy jego – jak to Pani określiła – feminizacja. Ja robię makijaż dla siebie, po to by poczuć się atrakcyjnie w swoich własnych oczach.
Poza tym – może się Pani zdziwi – ale małe dzieci są doskonałymi obserwatorami, zauważają wiele szczegółów, a do tego są szczere. Dziecko 7-8 letnie zwykle już wie, że pewnych rzeczy nie mówi się, nie wypada….. Zaś kilkuletni maluszek bez problemu potrafi zadać głośno pytanie w stylu: – „dlaczego Pani tak brzydko dzisiaj wygląda?” – kiedy jestem na przykład niewyspana.
Dodatkowo przyznam się, że dobrze zrobiony makijaż odejmuje lat, co nie jest dla mnie bez znaczenia.
KM: Marysiu, czy podobnie jak mama lubisz robić makijaż?
Córka Marysia: Jako odpowiedź mogę sparafrazować zdanie Coco Chanel: „Nie ma kobiet brzydkich, są tylko kobiety nieumalowane” *.
Uważam, że makijaż dodaje kobietom pewności siebie i jest w pewien sposób odzwierciedleniem ich osobowości. Odpowiadając wprost na pytanie – tak, robię codziennie makijaż i to z dużą przyjemnością.
KM: Świetnie, jeśli obie Panie tak lubicie się malować, to widzę, że znalazłam doskonałe rozmówczynie na temat makijażowych trików, które z pewnością wypracowałyście wspólnie przez lata .
Mama Grażyna: Chętnie porozmawiam na ten temat – jak widać drzemie we mnie dusza pedagoga…. Bardzo lubię nasze wspólne wyprawy z córką do drogerii a nawet do naszego osiedlowego sklepu, w którym odkrywamy makijażowe nowości. Dzięki testerom znajdującym się na półkach w tym sklepie możemy z dużą radością próbować nowości zgodnych z najnowszymi trendami, o których czytam w kobiecych czasopismach.
KM: Jakie były Wasze pierwsze wspólne makijażowe doświadczenia?
Mama Grażyna: Pamiętam, że to było nakładanie podkładu i korektora na twarz. Córka miała jeszcze wtedy klasyczny trądzik młodzieńczy i bardzo to przeżywała. Pokazałam jej, jak go lekko zamaskować przy użyciu podkładu i zielonego korektora – idealnego na zaczerwienienia i niedoskonałości.
Córka Marysia: Pamiętam, że mama wklepywała te kremowe kosmetyki palcami, ja z wiekiem nauczyłam się korzystać z pędzli do nakładania podkładu. Jak widzę, mama jednak do dzisiaj nie zmieniła sposobu aplikacji podkładu i używa palców.
Mama Grażyna: Tak, kremowe podkłady czy korektory wolę nakładać palcami – mam wrażenie, że mam wtedy pełną kontrolę nad ilością nakładanego kosmetyku. Ogrzewam też je delikatnie opuszkami palców, co ułatwia ich rozprowadzenie.
Pozostałe kosmetyki – na przykład cienie do oczu nakładam jednak przy pomocy aplikatorów.
KM: Marysiu, jakich makijażowych trików nauczyłaś się od mamy?
Córka Marysia: Z pewnością jest kilka takich, które pozostaną ze mną na zawsze.
Pierwszy makijażowy trik datuje się właśnie z okresu mojego nieszczęsnego młodzieńczego trądziku i doboru odpowiedniego podkładu. Mama pokazała mi, że źle robię sprawdzając i dobierając kolor podkładu na wewnętrznej części przegubu dłoni. Mama nauczyła mnie, że dobieramy odcień podkładu na linii żuchwy. Ostatnio dobierałam sobie w ten sposób właśnie jeden z podkładów marki Bell – NUDE Make-up Aksamitny fluid. Idealnie trafiłam w kolor właśnie testując na linii żuchwy. W efekcie mam wyrównany koloryt na całej skórze twarzy bez efektu smug. Całość robi wrażenie, jakbym nie miała na sobie żadnego podkładu.
Drugą sztuczką jest sposób na idealną kreskę. Z tego co wiem, to już moja babcia tak robiła, robi mama a ja stosuję to na wieczorne wyjścia – gdy zależy mi na starannym makijażu.
Mama pokazała mi, aby podgrzać delikatnie sztyft konturówki nad ogniem zapalniczki. Dzięki temu konturówka robi się bardziej kremowa i o wiele łatwiej się rozprowadza tworząc mocniejsze linie. Należy to robić z wyczuciem, aby się nie sparzyć.
KM: Pani Grażyno, słyszę że jest Pani istną skarbnicą wiedzy, jeżeli chodzi o makijaż. A czy jest w takim razie jakiś trik, sposób makijażu, który przejęła Pani od córki?
Mama Grażyna: Tak – oczywiście. Po pierwsze czytamy z córką inne kobiece pisma. Córka ma więc większą wiedzę na temat najnowszych trendów, kolorów. Niektórych nowinek nie stosuję – nie czułabym się komfortowo z tym w moim wieku – ale niektóre triki sprawiają, że osiągam pożądany efekt, ale o wiele łatwiej i szybciej.
Jeśli chodzi o makijażowe triki, to dotyczą one w moim przypadku makijażu oka.
To córka pokazała mi, co robić by moje oczy nie sprawiały wrażenia zmęczonych, a skóra wokół nich sprawiała wrażenie gładszej, bez mimicznych zmarszczek.
Marysia nauczyła mnie, aby na zewnętrzny kącik oka nałożyć odrobinę korektora i wklepać go. Faktycznie taka drobna aplikacja odświeża spojrzenie i optycznie niweluje oznaki zmęczenia. Innym trikiem, dzięki któremu moje oczy nie wyglądają na zmęczone jest nałożenie na powieki różu – zamiast cienia. Zdecydowanie – w moim przypadku – odświeża to spojrzenie.
Od Marysi przejęłam także jeden z kosmetyków, którego teraz używam praktycznie codziennie. Mówię o bazie pod cienie. Córka pokazała mi także, że po wklepaniu bazy warto przypudrować powieki. Dzięki temu łatwiej nakłada się cienie oraz zapobiega to odbijaniu się eyelinera.
KM: Bardzo cenne uwagi – dziękuję w imieniu naszych czytelniczek. Na zakończenie zapytam o ulubione kosmetyki. Jaki kosmetyk jest niezbędny w Waszych kosmetyczkach?
Mama Grażyna: Dla mnie obowiązkowe jest posiadanie pomadki. Kiedyś wolałam kolory szminek stonowane, lekko kryjące. Obecnie wybieram inną gamę kolorystyczną – chętnie sięgam po pomadki z serii ms perfect.
Córka Marysia: Moim must have kosmetyczki są preparaty do pielęgnacji ust – czyli scrub do ust i balsam. Wynika to z mojej miłości do matowych pomadek. Aby ładnie się prezentowały na wargach – usta muszą być wygładzone i perfekcyjne.
KM: Dziękując Paniom za rozmowę z przyjemnością wręczam drobny upominek przygotowany przez markę Bell dla mamy i córki.
*info red. Coco Chanel mówiła: „Nie ma kobiet brzydkich, są tylko kobiety zaniedbane