Be my eyes – aplikacja, dzięki której pomożesz potrzebującym bez wpłacania pieniędzy i wychodzenia z domu!
Lubisz pomagać i korci Cię, żeby zacząć robić coś dla innych? Przedstawiamy rewolucyjną aplikację Be my eyes, dzięki której możesz robić to każdego dnia, z dowolnego miejsca na Ziemi!
Ile razy myślałaś o wolontariacie, ale przed działaniem powstrzymywał Cię brak czasu i środków na wpłaty dla potrzebujących? Ile akcji zwyczajnie przegapiłaś, bo byłaś zmęczona, a wizja własnych zadań do odkreślenia na liście kazała Ci zrezygnować z misji „ratowania świata”? Przedstawiamy aplikację, dzięki której będziesz mogła zrobić coś dobrego, nie wstając z własnego fotela i nie angażując się finansowo! Oto Be my eyes!
Be my eyes – aplikacja, dzięki której pomożesz potrzebującym bez wpłacania pieniędzy i wychodzenia z domu!
Be my eyes to aplikacja, której początki datuje się na mniej więcej 2013 rok. Wtedy to bowiem uruchomiono crowdfundingową zbiórkę, by zebrać potrzebne 10 tysięcy dolarów na uruchomienie projektu. Niestety internauci początkowo nie wierzyli w powodzenie pomysłu i nie chcieli go odpowiednio wesprzeć. Zebrano więc zaledwie 37% zakładanej kwoty.
A jednak inicjator Be my eyes nie poddał się i aplikował o pomoc niewielkiej duńskiej fundacji. Gdy otrzymał od niej dotację, uruchomił appkę, którą dziś ma na swoich telefonach prawie 2 miliony osób z całego świata.
Jak działa Be my eyes?
Aplikacja posiada dwa panele. Pierwszy jest przeznaczony dla osób niewidomych, a drugi dla wolontariuszy. Ci, którzy potrzebują pomocy mogą o każdej chwili dnia wybrać któregoś z wolontariuszy władającego ich ojczystym językiem (zapisane w niej osoby władają łącznie aż 180 językami!) i do niego zadzwonić. Rozmowie zawsze towarzyszy video, które działa w takim samym trybie jak wideokonferencja na Skypie czy Whatsappie. Niewidomy tłumaczy wówczas, jaki ma problem, a wolontariusz podpowiada mu, jak go rozwiązać, patrząc w ekran. Pomoc zawsze opiera się na podpowiadaniu. Dzwoniące osoby proszą, by określić kolor oglądanych przez nich ubrań w sklepie. Chcą, aby nakierować je na odpowiedni produkt (pytają na przykład: trzymam w dłoni puszkę fasoli czy pomidorów?), pokazują wolontariuszowi tabliczkę z rozkładem jazdy, pytając o godziny przyjazdu autobusu, dopytują o skład dania wypisany na etykiecie. Niekiedy pomaga się im odnaleźć zagubiony na dywanie przedmiot, a nawet opowiada o tym, co przedstawia obraz oglądany na wystawie.
Pomagamy więc potrzebującej osobie, nie przerywając sączenia kawy we własnym fotelu. Nie musimy dysponować żadnym specjalnym budżetem ani godzinami wolnego czasu. Dzięki nam niewidoma osoba może za to być pewna, że gotując obiad trafnie połączyła wszystkie składniki, a podczas zakupów wybrała bluzkę w najbardziej twarzowym odcieniu. Czyż to nie wspaniałe rozwiązanie i pomysł, by każdego dnia robić dla świata coś dobrego?
Co o tym sądzicie? Czy zapiszecie się do społeczności Be my eyes?