Aliholicy – reprezentanci konsumenckiego pokolenia. Kim są osoby znienawidzone przez listonoszy?

Aliexpress to popularna na całym świecie chińska platforma zakupowa, na której sprzedaje się wiele tanich produktów (czasem także podróbek oryginalnych marek). Przesyłka trwa nawet dwa miesiące, ale jest darmowa albo jej koszt jest symboliczny. To zachęca miłośników internetowych zakupów, którzy zamawiają kolejne drobiazgi, zakładają grupy na forach i nieustannie sprawdzają statusy wysyłki. Niektórzy co miesiąc mają „w drodze” 200 przesyłek. Na czym polega to zjawisko i dlaczego jest tak popularne?

Nie wiadomo, jak wiele osób liczy naprawdę ta grupa. Może są to setki, a może całe tysiące. Pewne jest tylko to, że dominują w niej kobiety i że jest to środowisko dość hermetyczne. Poza tym Aliholicy to typowi „zakupersi”. Lubią otaczać się nowymi przedmiotami, uwielbiają prezenty, a co najważniejsze mają rozbudowany instynkt łowczego. Naturalnie są też odłamem zakupoholików.

aliholicy

www.pixabay.com

Aliholicy – reprezentanci konsumenckiego pokolenia. Kim są osoby znienawidzone przez listonoszy?

Polscy Aliholicy zamawiają drobiazgi. Najchętniej wybierają biżuterię i dodatki do codziennych stylizacji. Przedmioty do realizowania swojego hobby (półprodukty DIY), ubrania dla siebie i dzieci. Rzeczy przydatne w domu i umilające codzienność. Drobną elektronikę (jak słuchawki czy pendrive’y), kosmetyki i akcesoria do makijażu. Na youtube znajdziemy nawet całe kanały, na których „testerki” podpowiadają, co na Aliexpress warto kupić, a czego już nie. W cenie są niektóre maseczki w płachcie, pędzelki do pudru i cieni, bambusowe patyczki kosmetyczne, uchwyty do smartfonów, kolczyki czy chokery.

 

Każdego dnia rób sobie prezent?

www.pixabay.com

W kultowym serialu „Twin Peaks” jest taka scena, w której Agent Cooper zdradza nowemu znajomemu swoją tajemnicę. „Każdego dnia rób sobie prezent. To może być pyszna kawa albo nowa koszula z dobrego sklepu. Nie planuj tego, nie czekaj na to. Po prostu pozwól, by to się zdarzyło”. Zdaje się, że podobną zasadą kieruje się większość Aliholików.

To zaczyna się niepozornie. Wchodzą na platformę, żeby kupić nowy futerał na iphone’a, bo poprzedni ma ułamane krawędzie. Szukają taniego prezentu na szkolne Mikołajki, jednorazowych dekoracji na planowaną domówkę czy koralików na nowe kolczyki. Otrzymywanie paczek-niespodzianek, o których zdążyliśmy już zapomnieć, bo szły do nas dwa miesiące okazuje się jednak na tyle przyjemne, że znów pojawia się potrzeba zalogowania się na platformie. A tam już przed oczami Aliholika stają wszystkie te zniżki i kupony. Promocje, które nazywa się „cebulami” budzą w internautach instynkt polującego. Kolczyki za 40 groszy? Biorę, choć nie mam dziurek w uszach. Zawsze mogę dodać je do urodzinowego prezentu dla koleżanki. Zaparzacz do herbaty w kształcie kaktusa? Wezmę, bo ma zabawny kształt. Koszulka za złotówkę? No przecież przyda się nawet latem do ogrodu! Co z tego, że jest o dwa rozmiary za duża? To bardziej udana rywalizacja i satysfakcja z wygranej niż zakup rzeczy, której faktycznie się potrzebuje.

 

Ciemna strona Aliksiężyca

www.pixabay.com

Czy jednak kupując przedmiot za złotówkę z darmową przesyłką z takiej odległości Aliholicy zastanawiają się, jak to w ogóle możliwe, że płacimy tak niewielką cenę (nawet jeśli mamy do czynienia z tandetą)? Pewnie nie biorą pod uwagę tego, iż niewielki koszt był prawdopodobnie okupiony czyjąś pracą za bezcen, a może i w urągającym prawom człowieka warunkach. Nie analizują, jak wiele śmieci generuje nieustanne nadawanie i odbieranie przesyłek owiniętych w folię i tekturę.

Co więcej, szybko nudzące się im przedmioty już wkrótce trafiają na śmietnik, zasilając rosnące w zastraszającym tempie złoża odpadów, które nie mają szansy rozłożyć się nawet przez tysiące lat. Kupione dla sportu, jednego uśmiechu i potrzeby poprawienia sobie nastroju od początku były i na zawsze pozostają niepotrzebne. Może więc warto spróbować zamienić ten nałóg na zdrowszą i nieszkodliwą formę rozrywki? Zamiast siedzieć na czatach, czekając na nową „cebulę” od „my friend-a”, zabierzmy dzieciaki na spacer do parku. A za zaoszczędzone pieniądze kupmy im świeżo wyciskany sok!

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (142 głosów, średnia: 4,71 z 5)
zapisuję głos...