12 nawyków, które czynią nas nieszczęśliwymi

Podświadomość nie toleruje negacji, dlatego tak ważne jest to, co nazywamy pozytywnym myśleniem. Nie chodzi o powtarzanie, że świat jest piękny ani o naiwne afirmacje, które na siłę miałyby zmienić postrzegania świata i przysłowiowe „czarne uczynić białym”. Liczy się to, że świadoma dbałość o korzystny przebieg procesów myślowych wyrabia w podświadomości nawyk ostrożności w przypadku tych impulsów, przy których da się przewidzieć negatywne konsekwencje. Za niedobrym myśleniem idą złe decyzje oraz zachowania, które zgodnie z prawem akcji – reakcji mogą przysporzyć kłopotów. Dobre myślenie zaś – w skrócie i uproszczeniu – skutkuje dobrym życiem.

Jeśli codziennie przez jedną pełną godzinę będziemy uczyć się języka włoskiego, po roku takiej nauki, czyli niespełna 365 godzinach nie będziemy podczas zwiedzania Rzymu potrzebować tłumacza. Ta cudowna właściwość działa też w drugą stronę – jeśli codziennie zrobimy coś, co będzie zakłócać nasz rozwój albo degenerować zdolności umysłu, działanie takie może przekształcić się w nawyk, który może być również silny jak palenie papierosów – uważa Krzysztof Sadecki, trener mentalny.

 

Na co należy zwrócić uwagę?

Na akcenty rozwojowej ostrożności i wzajemnie powiązane cechy. Właśnie owo powiązanie powoduje, że ich wykorzenianie może być niezwykle trudne, ponieważ na pierwszy rzut oka trudno je wyszczególnić – razem stanowią dość litą ścianę na drodze do lepszej kondycji umysłu. Barierę tę jednak można przeanalizować, cegła po cegle, wtedy jej rozebranie stanie się realne, a zdobyty w ten sposób materiał budowlany wzbogacony doświadczeniem da się spożytkować do lepszych celów.

 

12 nawyków, na które należy zwrócić uwagę, by być szczęśliwym według Krzysztofa Sadeckiego:

 

  1. Chroniczne narzekanie

Złośliwi twierdzą, ze to nasza narodowa cecha, ale gdyby tak było naprawdę, to nie ostrzegaliby przed nią swoich czytelników amerykańscy mistrzowie literatury motywacyjnej. Każdy z nas nosi dziurę w sercu, przez którą przy braku świadomości ucieka radość chwili obecnej. Wszystko się kiedyś kończy, na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Te i inne przypadłości egzystencji regularnie rekompensujemy sobie narzekaniem. Zwykle robimy to, by wyrzucić z siebie negatywne emocje, ale częściej tylko pogarszamy sobie nastrój. Na mocy autosugestii to, na co narzekamy zapada w nas głębiej a umysł, który odzwierciedla każde zjawisko jakie się pojawi w jego zasięgu zaczyna wykazywać cechy tego, na co narzekamy. Czas zawrócić. Nie jest to łatwe, gdyż narzekanie mocno wiąże się z kolejną sprawą na którą powinniśmy być uczuleni.

 

  1. Bycie krytycznym w stosunku do siebie i innych

Czy rzeczywiście warto podchodzić do wszystkiego w sposób krytyczny? Na ile takie podejście ma racjonalne podstawy, a na ile mają na to wpływ media, gdzie stale trwa bezlitosna wojna informacyjna? Krytycyzm jest uzasadniony, ale w nadmiarze szkodzi, zwłaszcza samoocenie. Zgodnie zaś z zasadą wzajemności, jeśli będziemy nadmiernie promieniować krytycyzmem, otoczenie odpowie nam tym samym, co może mocno zakłócić realizację zamierzonych celów.

 

  1. Życie ponad stan

To życie, które możemy rozumieć tak, jak życie na kredyt. Chęć pokazania się i udowadnianie otoczeniu oraz samemu sobie, że „coś się należy” może dać satysfakcję tylko na krótką metę zwłaszcza, gdy wiąże się z krytycyzmem. Ekonomia opiera się na fakcie, że natura nie znosi próżni – potrzeba ustawicznego zapełniania jej a potem pogłębiania szybko zaczyna męczyć, a potem budzić negatywne emocje, które prędzej czy później wrócą do nas w postaci cudzej złości i gniewu. Brak dyscypliny w planowaniu i realizowaniu budżetu zawsze grozi katastrofą. Ponieważ głupotę możemy rozumieć jako powtarzanie tych samych błędów, to jeśli nie dostrzeżemy jak nadrabianie statusu na pokaz w rzeczywistości tylko ściąga nas w dół, umysł zacznie przypisywać sobie tę cechę i programować stosowne do niej zachowania. Te zaś zdegradują nas społecznie.

 

  1. Złe nawyki

Nawyki, zwłaszcza w myśleniu, oszczędzają czas i energię. Można je jednak zastępować i należy to robić stosownie do sytuacji, w której się znalazło. Rozwój postępuje, a jego wspomaganie może wymagać nowych strategii. Niektóre z nich poskutkują zmianą, czyli gruntowną przebudową tworzonej rzeczywistości. Czy do nowych metod działania będą pasować stare schematy? Czy zachowania, które ułatwiały nam życie dziesięć lat temu mają dziś rację bytu? Każdy odpowiada sobie na to pytanie sam, odpowiedź jednak powinna poprzedzić gruntowna analiza do czego właściwie przywykliśmy. Czy nie był to efekt, np. lęku, którego wspomnienie dziś nieświadomie dzięki takim nawykom podtrzymujemy, czy nasze obawy są aktualne, czy nawyk rzeczywiście pozwala oszczędzać nasz potencjał, czy może zaczął go niepostrzeżenie trwonić. Jednym z takich nawyków jest piąte miejsce na naszej liście cech zachowania, na które warto zwrócić uwagę.

  1. Roztrząsanie przeszłości

Co by było, gdyby? Dlaczego ja? Nikt właściwie nie potrafi odpowiedzieć na te pytania, a jednak wciąż je zadajemy. Niestety ma to swoje konsekwencje – umysł regularnie pogrążany w przeszłości zaczyna być smutny, a nasze życie traci kolory. Jak moglibyśmy je dostrzec przywiązując się do tego, co już było i stopniowo blaknie wraz ze wspomnieniami? To niemożliwe, ale rzeczywistość stworzona przez umysł odbijający realne cechy wspomnień również będzie blada i niewyraźna.

 

  1. Obawa przed zmianą bądź przyszłością

Jest takie chińskie powiedzenie „cokolwiek się stanie, przyszłość nastąpi”. Nie należy się bać tego, co nieuchronne, ani nastawiać na najgorsze, bo właśnie wtedy, zgodnie z zasadą samospełniającego się proroctwa, ściągamy na siebie kłopoty. Wysyłając swój umysł w przyszłość ryzykujemy pojawieniem się lęku, szczególnie wtedy, gdy robimy to często. Lęk ten jest bezprzedmiotowy, a jako taki szczególnie dokuczliwy. Próbując go złagodzić przypisujemy mu hipotetyczne źródło, utożsamiając je z czymś, co jeszcze nie nastąpiło i być może nigdy nie nastąpi a jednocześnie podcinamy sobie skrzydła. Obawa przed przyszłością skutkuje głównie stratą energii oraz życiem w ciągłym stresie i strachu.

 

  1. Życie w ciągłym stresie/strachu

Gdyby szkodliwe emocje nie męczyły nas samą obecnością to może nie byłoby problemu z ich efektami. Powtarzanie dowolnego działania umysłu umacnia świadomość, jeśli więc obawa przed zmianą, bądź przyszłością będzie nam towarzyszyć wystarczająco długo, może wygenerować rodzaj neurotycznej przypadłości. Paradoksalnie z jednego stanu lękowego robią się dwa różne – wciąż boimy się przyszłości i zmian, ale strach ten jest wyłącznie pojawiającym się sinusoidalnie akcentem ogólnego stanu lękowego, który paraliżuje nasze działania i wyniszcza. Przyszłość, a wraz z nią rozwój, nigdy się nie kończą, a jedną z funkcji życia jest pokazać, że nasze przewidywania na ogół nie mają podstaw – żadna istota nie jest w stanie ogarnąć wszystkich zmiennych danej sytuacji, szczególnie, gdy za mocno pamięta o sobie samej. Odpuszczenie choć częściowe nacisku na „ja” dowodzi takiego rodzaju zaufania do siebie, które jest podstawą życiowej mądrości. W jej obliczu warto przytoczyć powiedzenie „niektórzy wolą pozostać głupcami, tylko dlatego, że prawda powoduje zmiany”. Sztucznie wzbudzane obawy, zgoda na życie w strachu, podobnie jak opisane powyżej życie ponad stan, jako cyklicznie powtarzane błędy zasługują na miano głupoty. A przecież skoro istnieje wiedza wrodzona – taka jak wspomniana na wstępie wiedza, czym jest myśl – musi istnieć także wrodzona mądrość, której blokowanie jest błędem rozwojowym. Wydobywanie tej mądrości i pożytkowanie jej uwidacznia się kiedy rozwiązujemy problemy. Akceleracją tego procesu jest praca nad sobą i stymulacja rozwoju, które jako proces korzystają z impulsów mądrości pojawiających się w świadomym myśleniu w postaci marzeń i konkretnych celów. Jeśli możemy coś wymarzyć, możemy to osiągnąć, ponieważ nic nie dzieje się przypadkiem i każda, nawet najdziwniejsza fantazja ma głęboki korzeń zasilony ukrytymi w podświadomości źródłami mocy. Kształt marzenia może sugerować, że umysł wymaga takiej, a nie innej stymulacji, która poprawi jego kondycję i tym samym zrealizuje marzenie albo zmieni jego kształt myśli na taki, który będzie świadczyć o zdrowiu życia wewnętrznego. Cofnięcie się przed tym jest zaprzepaszczaniem szansy.

 

  1. Poddawanie się w osiąganiu swoich celów i spełnianiu marzeń

Powiedzmy to sobie jasno – cel jest stanem świadomości, dlatego rezygnacja z celu jest rezygnacją z siebie. Skoro rzeczywistość jest dziełem umysłu, samo wstąpienie na jakąś drogę jest solidną obietnicą, którą dajemy samym sobie. Nie będzie w tym nic dziwnego, jeśli będziemy pamiętać, że marzenie senne bywa definiowane jako list od nas do nas samych. Złamanie każdej obietnicy przesuwa nas na kontinuum skali zdrowia psychicznego w kierunku szaleństwa, dlatego słowa należy dotrzymywać. Rezygnacja z celu jest takim właśnie złamaniem obietnicy. A najczęściej jej powodem jest brak cierpliwości. Wiemy, że kiedyś coś się stanie. Ale proces czekania na cokolwiek wzmaga napięcie i niszczy końcówki komórek nerwowych, dlatego tylko uważność w stosunku do swoich myśli pozwala ochronić się przed zniechęceniem. Zamiast przewidywać na co, np. wydamy sumy uzyskane po odniesieniu sukcesu przez jakiś projekt, lepiej skupić się na samym procesie jego prowadzenia. Dopóki się nie zakończy, nie ma nic ważniejszego, a sam fakt pracy, kiedy stanie się nawykiem będzie nas rozwijać, w końcu nawyki kształtują charakter. Nie sposób jednak mówić o charakterze, jeśli pojawiają się w naszym życiu kolejne negatywne dla rozwoju działania.

  1. Obmowa i plotkowanie

To prawda, że w przekazywaniu informacji i dzieleniu się swoimi opiniami nie ma nic nagannego. Problem pojawia się kiedy przypisujemy sobie wszechwiedzę, zwłaszcza na temat drugiego człowieka. Informujemy otoczenie nie tylko o tym, co ktoś zrobił – podajemy też od razu interpretację faktu i ferujemy wyrok. Między opinią a osądem jest przepaść, warto zadbać, by nie wpadać w nią za każdym razem kiedy mamy ochotę pogadać, a nie wiemy o czym. Jeśli rozmowa się nie klei, warto czasem pomilczeć.

 

  1. Złe odżywianie

Większość systemów treningowych kładzie duży nacisk na dietę. Zapowiedź zmiany i wprowadzanie jej w życie najczęściej zaczyna się od koncentracji na nawykach żywieniowych. Praca nad sobą to także trening, głównie umysłu. Zmiany w życiu zachodzą kompleksowo, warto więc na wstępie zadbać o to, co życie podtrzymuje by poruszyć pozostałe jego dziedziny. Dieta pomaga w usystematyzowaniu dnia. Żeby zjeść musimy wiedzieć co powinniśmy, co możemy, czego będziemy potrzebować. Posiłek przed treningiem nie powinien być za ciężki, posiłek przed dniem na budowie zbyt lekki – to logiczne. Ale dochodzą jeszcze do tego niuanse związane z samopoczuciem – przyprawy, dobór warzyw i owoców ze względu na porę roku oraz potrzebne mikroelementy. Brzmi prosto, ale wymaga przemyślenia, dokładnego zaplanowania i konsekwentnej realizacji. Czas na zdobycie i dostarczenie produktów do kuchni też wymaga zaplanowania i przewidzenia jak potoczy się reszta dnia. Oddając się pichceniu i wiedząc, ile na nie poświęcamy czasu osiągamy na moment spokój porównywalny ze spokojem medytacyjnym – żadna siła nie ruszy nas z kuchni dopóki ryż nie dojdzie, a potem żadna nie przeszkodzi w spokojnym zjedzeniu i wypiciu herbaty. To nic, że ta chwila trwa tylko kwadrans z okładem. Spokój i stałość, które jej towarzyszą pozostaną w nas jeszcze długo – jesteśmy tym, co jemy i jak jemy oraz jak przygotowujemy. Konsekwentne pilnowanie nawyków żywieniowych skutkuje konsekwencją na innych płaszczyznach. Szybkie jedzenie szybko prowadzi do lekarza. A jedzenie byle czego może zniweczyć nasze wysiłki. W ten sposób ryzykujemy, że nasz umysł zwróci się sam przeciwko sobie.

 

  1. Żywienie urazy

Rany się goją, ale blizny zostają. I tyle wystarczy. Gdybyśmy mieli wciąż pamiętać o chwilach, gdy otrzymywaliśmy ciosy, umieralibyśmy po latach z wykrwawienia i zakażeń. Jesteśmy jednak tak stworzeni, by przeszłość bladła, a my pozostawali z pamiątkami zachęcającymi do ostrożności. Trudno ocenić co się właściwie stało, kiedy ktoś zawiedzie nasze zaufanie. Być może sami ponosimy winę, dopuszczając do takiej czy innej sytuacji, być może wpływ na zdarzenie miały czynniki, o których nie mamy pojęcia. Dwóch świadków jednego wypadku samochodowego podaje dwa diametralnie różnie zeznania. Kierowcy nie mogą mieć pretensji do żadnego z nich. Kiedy bodziec wygasa, układ powraca do równowagi. Natomiast żywienie urazy jest procesem sztucznym i wymuszonym.

 

  1. Sztuczne nakręcanie skali naszego problemu

Zwykle, kiedy po latach wracamy wspomnieniem do jakiegoś momentu w swoim życiu, dochodzimy do wniosku, że to, co uważaliśmy za problem wcale nim nie było. Równie często dochodzimy do konkluzji, że gdyby nie wyboje na drodze życia i zawirowania losu, nie bylibyśmy dziś tacy fajni jak jesteśmy, a upływ czasu uczyniłby nas tylko dojrzałymi nudziarzami. Życie samo zadba o to, byśmy się rozwijali, jeśli jednak możemy mieć możliwość, by ten rozwój stymulować warto czasem spojrzeć na zdarzenia chłodnym okiem i zrozumieć, że niektóre rzeczy po prostu się zdarzają, że niektórych kolei losu nie da się uniknąć, a wołanie o pomstę do nieba z takiego czy innego powodu w większości wypadków można porównać do życia ponad stan.

 

Co sądzicie o tych nawykach? Czy coś dodałybyście do tej listy? Napiszcie!

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (179 głosów, średnia: 4,60 z 5)
loading... zapisuję głos...