Ekspert radzi: Co mówi nasze ciało? Wsłuchaj sie w jego potrzeby…

Zastanówmy się, co mówi nasze ciało? Na takie pytanie odpowiada m.in. książka „Duchowość ciała” Aleksandra Lowena, twórcy terapii bioenergetycznej.  „Ludzie mądrzy wyczytają Twoje przeszłe losy z Twojego wyglądu, kroku, zachowania. <…>Nawet najdrobniejszy szczegół ciała coś wyjawia. Człowiek jest jak wspaniały zegar. Jego twarz jak przeźroczysta tarcza to,  co dzieje się w środku wyraża” .  To fragment utworu Ralpha Waldo Emersona, otwierający książkę „Duchowość ciała”.

kobieta w różowej kurtce

fot. Freepik

„Mądrzy ludzie” intuicyjnie czują, że nasze zdrowie psychiczne, nasz spokój, równowaga i wolność mają odzwierciedlenie w naszych ruchach, postawie, wyglądzie naszego ciała. Zdrowie zobaczymy w energicznym, spontanicznym żywotnym ciele, pełnym gracji i swobody. Dostrzeżemy je w bystrym spojrzeniu; poznamy po kolorze i temperaturze ciała. Zdrowy duch mieszka w zdrowym ciele i na odwrót.

Mówi się, że oczy są zwierciadłem duszy. Nimi patrzymy, ale i przez nie jesteśmy widziani . W oczach, a raczej w sposobie patrzenia, możemy wiele wyczytać. Jak pisze Aleksander Lowen :  „W przypadkach, gdy duch jest nieobecny, jak w schizofrenii, oczy są puste. W stanach depresji, oczy są smutne, a często maluje się w nich głęboka rozpacz”.  Często, nie jesteśmy świadomi tego, co mówi nasz wzrok. Znałam osobę, która dziwiła się, czemu wszyscy tak się o nią troszczą, wyręczają ją, traktują jak dziecko. Czuła się niemal ubezwłasnowolniona w swoim dorosłym życiu. Nie wiedziała, że jej wzrok wysyłał komunikat „Jestem małą dziewczynką, która tęskni za miłością i troską. Zaopiekuj się mną, proszę”.

Oczy patrzą tak, jak na nie patrzono w dzieciństwie. Jeśli matka patrzyła na dziecko z bezinteresowną miłością i tkliwością, to zostało to zapisane w naszych twarzach. Wzrok matki mógł być jednak nieobecny, zniechęcony, a nawet nienawistny.  W wielu oczach maluje się strach, żal, tęsknota.

Nasze ciała są ukształtowane przez nasze doświadczenia. Ciepłe, miękkie, zaróżowione, stale pulsujące ciało zaprasza do kontaktu. Lubimy je  dotykać, przytulać, głaskać. Takie ciało jest reaktywne i  dobrze doenergetyzowane. Prawdopodobnie w dzieciństwie, takie ciało było traktowane z miłością, czułością, ciepłem i delikatnością. Zimne, sztywne, niemal blado – sine  ciała, wyglądają jak zastygłe, zamrożone, bez energii i życia. Można podejrzewać, że były pozbawione bliskiego kontaktu w przeszłości.

Kolejną diagnostyczną, dającą się łatwo zaobserwować  czynnością, jest sposób w jaki oddychamy. Obserwuję, że znaczna większość osób oddycha płytko, szybko lub „prawie wcale”. To znaczy wstrzymuje oddech na bardzo, bardzo długo, nie będąc tego świadomą lub nie wydycha powietrza do końca jakby  „zostawiając sobie na później” . A przecież oddychanie to pierwsza czynność zaraz po urodzeniu, której nie musimy się uczyć. Jak to się stało, że utraciliśmy naszą naturalną umiejętność i nawet tego nie zauważamy?

Warto powrócić do naszych ciał, posłuchać ich, zaufać. Tak często w życiu codziennym dopuszczamy się ich zdrady. Nie czujemy kiedy nasze ciało chce odpocząć, a nie pracować do późna czy ćwiczyć na siłowni, kiedy chce zasnąć,  a nie iść na wieczorne spotkanie, przestać jeść  nadmiarowo albo właśnie zjeść, a nie wypić kolejną kawę dla zagłuszenia głodu. Zapomnieliśmy o spokojnych spacerach, spontanicznym tańcu dla własnej przyjemności, beztroskim pływaniu czy chociażby unoszeniu się na wodzie. Nie dla osiągnięcia jakiegoś celu, tylko po prostu dla radości chwili. Przestaliśmy ufać naszym ciałom, czyniąc z naszego mózgu wszechwiedzącego sędziego. Owszem, wkładamy wiele zachodu i pieniędzy  w estetyczny czy modny wygląd, nie mamy jednak świadomości, co nasze ciało do nas mówi i czego potrzebuje. Nasz umysł jest wobec ciała – parafrazując A. Lowena – jak jeździec wobec konia.  Kiedy obaj są do siebie dostrojeni, galopują w harmonii, słuchając siebie nawzajem, to ich ruchy są pełne gracji i wdzięku.  Inaczej jest, gdy  jeździec (nasz umysł) smaga zwierzę (nasze ciało) batem, narzucają mu swoją wolę, niejednokrotnie siłą.

By odzyskać naturalny wdzięk i żywotność ciała, warto wiedzieć jak i kiedy się je utraciło. A to jest możliwe, gdy wkraczamy na drogę poznawania siebie, np. w procesie psychoterapii.

Marta Wołowska – Ciaś
www.wolowska.pl

Psychoterapeutka Gestalt i trener rozwoju osobistego, prowadzi warsztaty i szkolenia m.in. Jak przeciwdziałać wypaleniu zawodowemu, warsztaty „Być w ciele” a także konsultacje psychologiczne i psychoterapię osób dorosłych i grupy wsparcia.

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (154 głosów, średnia: 4,66 z 5)
zapisuję głos...