Zafixuj się naturalnie z Kamis – prace finałowe

Naturalne zafixowanie czas zacząć – gotowanie staje się naturalne, proste i aromatyczne! Nasz konkurs zorganizowany wraz z marką Kamis wzbudził Wasze duże zainteresowanie. Waszym zadaniem było dokończenia zdania: „Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłbym/ zjadłabym...”. Poniżej zobaczcie najciekawsze odpowiedzi. Oczywiście czekamy na Wasze opinie w komentarzach!

Konkurs-Kamis

Prace finałowe:

Magdalena J.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabymkonia z kopytami! Jako miłośniczka zwierząt zadowalam się jednak naleśnikami z truskawkami. Cała rodzina lubi smażyć naleśniki, a ponieważ gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść, zostawiam to mężowi. Sama idę do ogródka i podkradam truskawki babci, zgodnie z tym, że kradzione nie tuczy. Apetyt rośnie w miarę jedzenia, więc jeszcze wieczorem podjadam pozostałości z obiadu wmawiając sobie, że kto zjada ostatki ten piękny i gładki.

 

Barbara K.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym… wraz z mężem spaghetti z sosem pomidorowym z ponadprzeciętnym smakiem i głodem nowych wrażeń, sam makaron zawsze dostarczał nam wiele zabawy, a długa niteczka prowadziła do cudownego pocałunku, to danie, które zawsze pozytywnie mnie nastraja, poprawia mój humor, działa na mnie energetyzująco i wypełnia mnie magią mojego ulubionego włoskiego klimatu :).

 

Karolina O.:

Kiedy wracam z pracy, do domu, najchętniej zjadłabym potrawę, którą przygotuje dla mnie ukochany. Coś lekkiego, ale pożywnego, coś co da mi energię na resztę dnia. Jednym z moich ulubionych dań są piersi z kurczaka w sosie z masła orzechowego, podane na ryżu. Aromat orzechów i mleka kokosowego przywodzi na myśl ciepło i słońce w sam raz na relaks po pracy, piękne zapachy i doskonały smak. A na deser sorbet malinowy z sosem waniliowym sprawdza się u mnie najlepiej – kwaśność przełamana słodkością.

 

Agnieszka M.:

Kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłabym trzydaniowy obiad + deser. Na przykład: tatar (łosoś), krem ze szparagów, giczka jagnięca w miodzie, crème brûlée. A wracając na ziemię: kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłabym COŚ:

– ciepłego (w pracy „wieje chłodem” od szefa, więc trzeba się rozgrzać);
– smacznego (jestem łasuchem);
– szybkiego (jestem kulinarnym leniuchem);
– zdrowego!!!
– nie-bombę kaloryczną (akcja Wiosna’2013).

Taki np. kurczak jabłkami i fixem Kamis spełnia kryteria.

 

Patrycja D.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym pyszne parówki, ponieważ nigdy nie mogę się zdecydować na jedną rzecz, a w przypadku parówek mam wszystko w jednym 😀

 

Sylwia B.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym SHOARMĘ, bo to właśnie dzięki niej przeniosłabym się do fascynującego świata gdzie w powietrzu unosi się woń orientalnych przypraw. Dzięki tradycyjnej potrawie kuchni arabskiej na własnej skórze poczułabym zapach starożytnej historii. Rozkoszując się Shoarmą, „kraj faraonów” miałabym na wyciągnięcie ręki. Już sobie wyobrażam przechadzkę z bogiem słońca pod rękę. O poranku witać z nim koralowe grzbiety fal, a o zmroku żegnać go w odległej świątyni Amona. Shoarma to rozkosz dla podniebienia, dzięki której ciężki dzień po pracy, stanie się swoistą „ucieczką do raju”.

 

Maria K.:

Kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłabym smacznego, szybko przygotowanego, lekkostrawnego zafixowanego kurczaka z warzywami i ryżem. Wiosna się zbliża i czas zimowe okrycia zrzucić aby się światu w nowej odchudzonej odsłonie pokazać, dlatego wracając z pracy zjadam dietetycznie, smacznie i zdrowo a także naturalnie własnoręcznie w krótkim czasie przygotowane potrawy na bazie ryżu, kurczaka, ryby i makaronu.

 

Justyna G.:

Kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłabym rosół. Tak, rosół, ale oczywiście mam na myśli rosół domowej roboty. Kiedy czuje zapach rosołu od razu uśmiech pojawia się na mojej twarzy i w podskokach biegnę do stołu. A kiedy dodatkiem do niego będzie makaron domowej roboty to po prostu palce lizać. Uwielbiam nie tylko jego zapach i smak, ale również  jego wygląd. Zimą wspaniale ogrzewa, a latem podnosi na duchu. Rosół – królowa polskich zup. Uważa się, że jest lekarstwem na wszystko. Może coś w tym jest?

 

Agnieszka R.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym… No właśnie, co? Może przepyszny makaron penne z kurczakiem, pomidorami, stopioną mozzarellą, oliwkami, bazylią i innymi przyprawami? Danie to urzekło mnie wiele lat temu po wizycie we Włoszech. Penne z pomidorami kojarzy mi się odtąd z Italią pachnącą dojrzewającymi w słońcu Toskanii pomidorami i oliwkami oraz aromatycznymi przyprawami: oregano, bazylią, tymiankiem, działającymi na nasze zmysły niczym afrodyzjak. Zatem „Buon appetito”!

 

Agnieszka K.:

Kiedy wracam z pracy do domu,
najchętniej zjadłabym coś po kryjomu.
Pyszne danie, słodki deser,
aby schować je w swój tajny neseser.
To jest najważniejsza pora,
by zaspokoić mnie – Głodomora!
Ważne, aby danie: smaczne było,
mój brzuszek nasyciło,
języczek w smaku zachwyciło,
i na koniec mą duszę uszczęśliwiło!
A jakie ma to być danie?
Przede wszystkim zdrowe, aromatyczne i w przyrządzeniu tanie.
W sumie każdy z nas jeść zdrowo musi,
bo bądźmy szczerzy – takie jedzenie najbardziej kusi!

 

Monika B.:

Kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłabym węgorza ze szparagami i kaparami 🙂 ale jeśli akurat takiego w kuchni nie ma, to szczerze mówiąc, pałaszuję chętnie wszystko, co przygotował mój mąż. Nie jest On może kolejnym Masterchefem ale w kuchni uruchamia swoją wyobraźnie i potrafi ciekawie doprawić nawet ziemniaki. A jeśli podsunąć mu jeszcze pomysł w postaci Fixu to można być pewnym, że powstanie coś smacznego. Moim ulubionym daniem jest kurczak, przyrządzany przez Niego na 100 sposobów oraz warzywa na parze. A na deser? No cóż – najlepiej smakuje mi… kucharz 😉

 

Małgorzata O.:

Wszystko co wydaje się być jadalne. Otwieram lodówkę – a tam światło, otwieram zamrażalnik, a tam kostki lodu. Otwieram szafki a tam tylko przyprawy. Wtedy pojawia się coś co wygląda bardzo apetycznie – mój 8 kg rudy kocur rasy maine coon:)

Wygląda zdrowo i pożywnie. Zero tłuszczu, same mięśnie. Wiadomo co je, wiadomo, że zdrowy… ach gdyby tak jedno pieczone jego udko… 🙂 ale patrzy się na mnie tymi swoimi wielkimi zielonymi oczami i stwierdzam, że pomimo tego, że wiem jak dobrze mogłabym go przyrządzić nie jestem aż tak głodna 🙂 i zakładam buty i idę do sklepu…

 

Sylwia L.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym spaghetti bolognese w wykonaniu mojego męża. Jest pyszne, kuszące, zmysły pobudzające, i bardzo dobrze przyprawione. Zawsze mamy świetną zabawę wciągając wspólnie makaronowe nitki, niczym para z filmu Disneya, przy dźwiękach Bella Notte. Nasze oczy wówczas są wyrazem namiętnej, mocnej miłości… Ta potrwa to marzenie mojego podniebienia, pobudka serca, i zalążek nowych, szalonych marzeń.

 

Barbara D.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłbym gorące i pikantne domowe danie chińskie w którym specjalizuje się mój ukochany mąż. Doskonale przyprawione, składniki wybornie połączone i odrobinę serca w potrawę włożone oto przepis na danie doskonale, które ciągle mnie uwodzi aromatem, smakiem i kompozycja składników.

 

Andrzej K.:

… prawdziwą włoską pizzę, bo to potrawa ulubiona,
pysznymi składnikami po brzegi wypełniona.
Oczywiście przyrządzoną przez moją żonę,
bo jej potrawy najlepsze i niedoścignione.
A na niej co? Delikatny kurczak,
co z soczystym ananasem romansuje.
Ale prawdziwy z niego „ananas”,
co na boku już z cebulką flirtuje!
Oni razem w trójkącie zawsze do siebie pasują,
a łącząc się z przyprawą Kamis wybornie smakują!
Bo kuchnia włoska jest prosta i uniwersalna,
zaspokoi gusta wybrednych, bo jest niebanalna!

 

Adam M.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłbym moją żonę. Tyle godzin bez niej, zawsze budzi we mnie tęsknotę. Gdy już wchodzę do mieszkania, serce zwykle bije mocniej. To dla niej to wszystko, cały ten świat się kręci tylko dzięki temu, że jest. Patrzy na mnie, taka piękna, apetyczna, że z tej naszej miłości, można by ją zjeść w całości. Wycałować, przytulić i może jeszcze coś na osobności. Tak to już jest, gdy serce domaga się pokarmu bardziej, niż żołądek.

 

Monika G.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym coś na gorąco, o niebywale pikantnym i ziołowym smaku. Było by to spaghetti z ostrym sosem pomidorowym z dodatkiem papryczki chilli. Zaś mały mięsny pulpecik czosnkowy z posiekaną pietruszką i bazylią byłby uwieńczeniem tego dania. Bo uwielbiam makarony z mięsną niespodzianką i wyrazistym sosem:)

 

Magdalena Ś.:

Jajecznicę z kurkami przygotowaną przez mojego męża. Jest tak pyszna, że mogłabym ją jeść codziennie! Jej aromat nie raz witał mnie od progu tuż po powrocie z pracy. Na szczęście mój mąż jest grzybiarzem, więc kurki mam w lodówce cały rok. Wystarczy garść kurek podsmażonych na maśle z cebulą, trzy jajka, sól, pieprz i trochę przypraw do smaku. Aksamitny smak i delikatna konsystencja sprawiają, ze bardzo szybko można się od niej uzależnić. A jajecznica wprost rozpływa się w ustach!

 

Jadwiga R.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym konia z kopytami, zebrę z paskami i… słonia z trąbą! To cudowne uczucie, gdy po 8 godzinach wchodzę do mieszkania, a tam – pięknie zastawiony stół, ciepła zupa i świeży kwiatek, specjalnie dla mnie. I niezależnie od tego, jakie pyszności są na talerzu, najbardziej apetyczny i tak jest ich Doskonały Twórca –  mój Mąż! Cały do schrupania ze swoją troską, delikatnością i czułością, nawet po 25 latach małżeństwa!

 

Mariola T.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłbym... krokiety mojej mamy. Każdy z nas powie, że kuchnia naszych mam jest najlepsza. Tak samo jest u mnie, uważam, że moja mama robi genialne krokiety. Zawsze, i o każdej porze, mogłabym je jeść. Ten pyszny naleśnik, do tego kapustka, suszone grzybki podpiekane na patelni do chrupiącej skorupki mmm… aż mi ślinka cieknie. Niestety, moja mama te pyszności robi tylko na święta i nowy rok – nikt nie wie dlaczego tak mało. No niestety, ale jak tylko nadchodzi dzień, w który z kuchni dobywa się ten cudny zapach, przekraczając próg wołam „ja jem krokiety!”.

 

Marta J.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym konia z kopytami doprawionego gałką muszkatołową. Takie danie najlepiej, gdyby podał mi mój kochany mężczyzna w akompaniamencie kieliszka białego wina i talerzem truskawek na deser.

 

Magdalena Ż.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym danie, które doda mi sił na wyzwania na resztę dnia. Wiosną najchętniej zupkę krem z ptysiowym groszkiem. Latem chłodnik warzywny lub owocowy, bo wiecie, coś musi dodawać w upalne dni ochłody i nie zawsze muszą to być lody 😉 Jesienią zapiekankę z ziemniaków, a zimą z makaronem klarowny rosołek chętnie skonsumuję 🙂

 

Mateusz C.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłbym żonę razem z obcasami. Moja Ania to naprawdę apetyczna kobieta: piękna, jędrna, zdrowa, pachnąca. Czasem ostra jak chilli, czasem słodka jak miód. Żaden, nawet najbardziej smakowity kąsek nie może się z nią równać 🙂

 

Anna S.:

Kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłabym
Domowy ciepły obiad, on w myślach wiedzie prym!
Coś lekkiego, nietłustego, raczej nie smażonego,
Najlepiej lekkostrawnego i nie posolonego!
Mam w myślach domowe ziemniaczki, puszyste, okraszone,
Delikatne soczyste mięso, ziołami przyprawione!
Do tego jakaś chrupiąca, lekka i świeża sałatka
Dla mego podniebienia – to nie lada gratka!
Lecz jestem samotną mamą, na etat pełen pracuję,
Syn je obiady w przedszkolu, więc cudów nie gotuję.
Makaron z różnymi sosami, innymi dodatkami,
Zjadamy więc na szybko i to pełnymi łyżkami!

 

Joanna J.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym coś, czego sama nie musiałabym przygotowywać. Uwielbiam te dni, kiedy mój mąż gotuje obiad. Te dni,kiedy otwieram drzwi i od razu czuję jakieś pyszności. Może są czasem niezbyt doskonałe, czasem może czegoś im brakuje, ale zawsze wtedy smakują najlepiej, bo wiem że są przygotowywane z myślą o mnie.

 

Waldemar P.:

Kiedy wracam z pracy do domu najchętniej zjadłbym pieczonego łososia z pietruszką i czosnkiem,
bo choć w morzu wiele ryb pływa to żadna do łososia się nie umywa!
Połknąłem haczyk na jego wyborny smak – rozpływa się w ustach ot tak!
Pieczony łosoś z pietruszką i czosnkiem to nie wróżka co zaczarowała Kopciuszka,
lecz ogród kulinarny kolorowy zmieniający mój smak z przeciętnego na stylowy!

 

Paulina D.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym... ciepły, aromatyczny, sycący, pożywny, pełen przypraw, aczkolwiek szybki, nieskomplikowany posiłek, przyrządzony z odrobiną serca, dozą życzliwości i chęcią dzielenia się, rozkoszowania smakiem i zapachem oraz ze szczyptą uśmiechu, najlepiej przez najbliższą mi osobę 🙂

 

Maria P.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym… rozmarzyłam się i wyobraziłam sobie wykwintną francuską przystawkę przygotowaną przez Pascala Brodnickiego, wyjątkowo aromatyczne danie z najdalszych zakątków naszej planety odkryte przez Roberta Makłowicza, chrupiącą sałatę z kawałeczkami pikantnego kurczaka wykreowaną w zaledwie kilka chwil przez Jamiego Oliver’a – ach fantazjowałam – na deser porcję megaczekoladowego tortu wyczarowanego przez Nigellę Lawson – wyliczałam dojadając suchą bułkę.

 

Marzena R.:

Kiedy wracam z pracy do domu, najchętniej zjadłabym mojego Ukochanego, ale akt kanibalizmu byłby jednorazowy, więc nie chce pozbawiać się na zawsze tak pysznego kąska. Mój Narzeczony jest bogaty w miłość i pełnowartościowe uczucia. Jest też źródłem mojego optymizmu. Dlatego zostawię go na deser, by delektować się nim całe życie, a po powrocie do domu najchętniej zjadłabym chrupiące nuggetsy z frytkami i sosem czosnkowym, bo to nasz ulubiony akademikowy afrodyzjak z czasów studenckich.

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (121 głosów, średnia: 4,39 z 5)
zapisuję głos...