Niebezpieczne urodowe triki z Internetu. Uważaj na swoją skórę z niektórymi poradami DIY

Jesteś zafascynowana urodowymi przepisami DIY? Maseczka z kleju do papieru i węgla oczyści twarz, a urocze piegi zyskasz w salonie tatuażu? Nie wszystkie receptury znalezione w interenecie są bezpieczne. Poznaj niebezpieczne urodowe triki znalezione w internecie, które prędzej ci zaszkodzą, niż pomogą!

triki mkijażowe z internetu

fot. Freepik

 

Urodowych trików można znaleźć w Internecie tysiące, jeżeli nie miliony, ale czy są skuteczne i pomogą pozbyć się mankamentów cery? Niektóre mogą okazać się zgubne. Sprawdzamy te najpopularniejsze. A może znacie jakieś urodowe DIY, które wzbudza Wasze wątpliwości? Opiszcie je w komentarzach

 

Niebezpieczne urodowe triki z Internetu – Maseczka z kleju

Wszystkie marzymy o gładkiej i czystej cerze, bez powiększonych porów, zmarszczek i zaskórników. Niektóre kobiety są w stanie poświęcić naprawdę wiele, żeby to osiągnąć. W internecie przebojem stają się wyzwania i DIY (zrób to sama) w których na twarz aplikuje się maseczkę z kleju i węgla aktywowanego.

– Jest wiele skutecznych sposobów na oczyszczenie cery, ale ten na pewno do nich nie należy. Może okazać się niebezpieczny. Klej do zastosowań domowych może nie powodować szkód od razu, ale definitywnie nie jest przewidziany do nakładania na skórę. Może prowokować odczyny alergiczne i podrażnienia, a prędzej uzyskamy efekt przeciwny do zamierzonego, gdy zatka pory będące ujściami gruczołów łojowych. Również węgiel aktywny związany z klejem całkowicie traci swoje właściwości adsorbcyjne, czyli pochłaniające – wyjaśnia dr Monika Mazur, lekarz medycyny estetycznej z Body Care Clinic w Katowicach.

Taka maseczka na pewno nie jest dobrym pomysłem. W drogeriach, aptekach i gabinetach medycyny estetycznej dostępny jest szeroki wybór preparatów na różne dolegliwości skórne, które sprawdzą się lepiej niż klej. Poświęćmy chwilę czasu na rozmowę z kosmetologiem lub lekarzem, aby dobrać odpowiedni preparat do naszej cery.

Niebezpieczne urodowe triki z Internetu – Kwaśna mina

Kwas cytrynowy jest popularnym składnikiem wielu internetowych maseczek i kremów DIY. Zalecany do oczyszczania cery, rozjaśnienia i dla pozbycia się przebarwień. Cytryna jest na pewno fantastycznym owocem i świetnie sprawdza się, jako urozmaicenie potraw, ale czy warto ją stosować do pielęgnacji skóry?

– Samodzielne nakładanie na twarz soku z cytryny może skończyć się podrażnieniami i poważnymi kłopotami z cerą. Naturalne pH jest nieco kwasowe, mieści się w przedziale 4-6 pH. Zapewnia to ochronę przed bakteriami i innymi szkodliwymi czynnikami. Natomiast pH soku z cytryny to nawet 2! A więc sporo kwaśniejszy. Jeżeli nie wiemy, jakie dokładnie ma stężenie to trudno nam wyliczyć, jak długo ma pozostać na skórze, a to prosta droga do uszkodzeń – tłumaczy ekspert.

Kwas cytrynowy stosowany jest również w gabinecie medycyny estetycznej, zawiera go wiele preparatów, również do domowej pielęgnacji. Jednak jest on wykorzystywany w ściśle określnych stężeniach i w skojarzeniu z substancjami, które mają kontrolować jego działanie. Jeżeli aplikowany jest, jako peeling, to zawsze na końcu nakładane są preparaty zobojętniające.

Skóra po domowym zabiegu z wykorzystaniem soku z cytryny może być zaczerwieniona, podrażniona, tkliwa, może rozwinąć się stan zapalny. Praca gruczołów łojowych zostanie zaburzona, a więc pojawi się więcej sebum, to razem ze złuszczającym się naskórkiem może doprowadzić do zatykania się porów skóry, a w następstwie powstawania zaskórników i wyprysków. Co więcej, sok z cytryny może fotouczulać – po wyjściu na słońce pojawi się wysypka lub rumień!

– Jeżeli liczymy na dużą dawkę witaminy C dostarczonej wprost do skóry, to też możemy się rozczarować.  Po pierwsze, witamina C jest niestabilna i szybko ulega rozkładowi. Po drugie, skórę pokrywa warstwa lipidów, więc rozpuszczalna w wodzie witamina C nie dotrze głęboko. Po trzecie, witaminy C w cytrynie jest stosunkowo mało i nie ma żadnego klinicznego znaczenia – wyjaśnia dr Mazur.

Niebezpieczne urodowe triki z Internetu – Soda urody doda?

Soda oczyszczona to już niemal legendarny składnik wszelkich domowych maseczek, okładów, kremów, płukanek, toników i tym podobnych specyfików. Portale obiecują cudowne pozbycie się pryszczy i rozwiązanie wszelkich skórnych problemów. Czy jednak to działa?

Soda oczyszczona jest zupełnym przeciwieństwem kwasu cytrynowego – ma odczyn zasadowy, pH ok. 10, czyli znajduje się na drugim końcu skali pH, a przypomnijmy, że odczyn skóry to gdzieś między 4-6 pH.

– Skórę pokrywa warstwa ochronna zwana kwaśnym płaszczem skóry. Ma bardzo ważne zadanie – chronić ją przed czynnikami zewnętrznymi – m.in. bakteriami, a także wysychaniem i uszkodzeniami.  Enzymy biorące udział w procesie syntezy ceramidów najlepiej działają w środowisku lekko kwaśnym. Jeżeli zaburzymy ten proces np. nakładając zasadową maseczkę z sody – zaburzamy pracę mechanizmów obronnych, co jest bardzo niebezpieczne dla zdrowia, ale też wyglądu skóry. Zamiast uzyskać poprawę, objawy mogą się jeszcze bardziej zaostrzyć – mówi lekarz.

Krótko mówiąc – soda może i jest dobra do domowych porządków, ale na skórze raczej nabałagani. Zanim zastosujemy jakiekolwiek rady z internetu na domową pielęgnację, zasięgnijmy porady lekarza, bo może prostsze (i tańsze) okaże się kupienie tubki kremu z apteki niż wyciśnięcie soku z 5 cytryn.

Niebezpieczne urodowe triki z Internetu – Piegi z salonu tatuażu

Poniższy trik nie jest typowym sposobem DIY na poprawę urody, ale najnowszym trendem urodowym lansowanym na Instagramie czy facebooku. Poniżej zwracamy uwagę na niebezpieczeństwa z nim związane.

Ciemniejsze plamki na nosie i policzkach, pieszczotliwie zwane pocałunkami słońca, a powszechnie piegami stają się co raz modniejsze. Jak to? Teraz można je wytatuować.

– Skłonność do piegów jest uzależniona genetycznie, ale nie tylko. Zwykle powstają, gdy za długo przebywamy na słońcu. Promieniowanie UV prowokuje melanocyty do zwiększonej produkcji barwnika – melaniny, odpowiedzialnej za ciemniejsze przebarwienia na skórze. Jej zadanie jest jedno – chronić przed uszkodzeniami powodowanymi przez wnikające do głębszych warstw skóry promieniowanie ultrafioletowe – wyjaśnia dr Monika Mazur.

Wytatuowane piegi są półtrwałe, to znaczy, że bledną z czasem, ale nie znikają całkowicie, pozostają z nami już na zawsze. W żadnym razie nie pełnią funkcji ochronnej, a co gorsza – mogą utrudniać diagnostykę.

– Przebarwienia, w tym piegi, powstają na skórze głównie w miejscach odsłoniętych, wystawionych na działanie słońca. Ze znamion mogą rozwijać się nowotwory skóry, jak również ten najniebezpieczniejszy, czyli czerniak. Ważna jest regularna kontrola znamion, zwłaszcza o nieregularnym kształcie, ale także tych, które pojawiły się niedawno. Ogólnie tatuaże o dużej powierzchni, jak również tatuowanie piegów może utrudnić wczesną diagnostykę – ostrzega lekarz.

Dlatego, jeżeli planujemy tatuowanie piegów zróbmy dokładne zdjęcie twarzy przed i po, żeby lekarz mógł odróżnić fałszywe piegi od przebarwień, które powstały naturalnie.

Artykuł powstał na podstawie konsultacji z dr Moniką Mazur, lekarzem medycyny estetycznej z Body Care Clinic w Katowicach

Oceń ten artykuł:

1 gwiazdka2 gwiazdki3 gwiazdki4 gwiazdki5 gwiazdek (240 głosów, średnia: 4,41 z 5)
zapisuję głos...